Quantcast
Channel: astrahistoria.pl
Viewing all 796 articles
Browse latest View live

Małżeństwo w epoce Tudorów

$
0
0

Celem życia kobiety z epoki Tudorów był małżeństwo, a później urodzenie i wychowanie dzieci. Przyszły małżonek był na ogół wybierany przez ojca lub innego męskiego opiekuna panny i jeśli po ślubie para zapałała do siebie sympatią, miała wiele szczęścia.

arthur

Tkanina przedstawiająca młodych małżonków – Katarzynę Aragońską i Artura Tudora, księcia Walii.
© Wikimedia Commons.

Okres narzeczeństwa

Niezależnie od pobudek, negocjacje w sprawie małżeństwa trwały dosyć długo, a przyszłe narzeczone nie miały w nich wiele do powiedzenia. Najistotniejszy był posag panny młodej – ziemia, pieniądze, tytuły rodowe albo inne dobra, bo szanse na korzystne małżeństwo zależały od bogactwa i pozycji społecznej, a dopiero potem od urody i umiejętności.

Względy polityczne i majątkowe liczyły się bardziej od uczuć, a związki zawierane na przekór ówczesnej logice uważano za niestosowne. Kiedy na przykład Edward IV poślubił z miłości jedną ze swoich poddanych, Elżbietę Woodville, o skandalu mówiono w całej Europie. Nie inaczej rzecz miała się z jego wnukiem, Henrykiem VIII, którego cztery spośród sześciu żon były niżej urodzone, ale nikt nie miał odwagi kwestionować królewskich wyborów.

W przypadku monarszych i bogatych szlacheckich rodów pertraktacje rozpoczynały się, gdy przyszli małżonkowie byli jeszcze dziećmi, więc okres narzeczeństwa ciągnął się przez lata. Narzeczeni znali się tylko z portretów, a zaloty ograniczały się do listów, często bardzo formalnych w treści, z konwencjonalnymi wyznaniami miłości, do których nieraz dołączano symboliczne podarki (najczęściej biżuterię). Wybór przyszłej żony miały też utwierdzać opinie postronnych i wizerunki sporządzone przez nadwornych malarzy, które nie zawsze były zgodne z rzeczywistością. Przekonał się o tym Henryk VIII, gdy zachwycony portretem Anny Kliwijskiej pędzla Holbeina, podjął decyzję o małżeństwie, które zakończyło się unieważnieniem, bo wybranka, w niczym nieprzypominająca wyidealizowanej dziewczyny z obrazu, głęboko go rozczarowała.

Królowa Elżbieta Woodville, portret pędzla nieznanego artysty. © Wikimedia Commons.

O małżeństwie Edwarda IV z Elżbietą Woodville było głosno w całej Europie. © Wikimedia Commons.

Symboliczny akt

Aby małżeństwo mogło zostać uznane za ważne, po podpisaniu kontraktu małżeńskiego nie wystarczył ślub w kościele. Potrzebny był akt seksualny, za sprawą którego mąż i żona stawali się jednym ciałem, a skonsumowany związek trudniej było unieważnić. Świadom tego Henryk VIII celowo nie dopełnił obowiązku małżeńskiego z Anną Kliwijską, która napawała go wstrętem i którą oddalił już pół roku po zaślubinach. Odrzucona Anna nie miała oczywiście nic do powiedzenia.

Choć wszystkie żony Henryka VIII, oprócz Katarzyny Howard, w chwili ślubu miały więcej niż 20 lat, za dojrzałe do pożycia uważano dziewczęta czternastoletnie. Z kolei najmłodsi oblubieńcy powinni mieć około 16 lat, a najstarsi… Cóż, w przypadku mężczyzn, zdolnych płodzić dzieci w każdym wieku, górnej granicy nie było. Nikogo też nie szokowały związki dojrzałych mężczyzn z nastolatkami, w których różnica wieku nieraz wynosiła kilkadziesiąt lat. Dla przykładu, Katarzyna Howard była młodsza od Henryka VIII o przynajmniej trzy dekady[1], a czwarta żona królewskiego szwagra Karola Brandona i zarazem jego wychowanka, Katarzyna Willoughby, była młodsza od męża o 35 lat.

Wśród arystokratów zdarzały się także małżeństwa młodszych dzieci, ale z rozpoczęciem pożycia czekano zazwyczaj, aż dziewczynka osiągnie stosowny wiek. Niestety, nie wszyscy mężowie wykazywali się wyrozumiałością wobec młodziutkich żon, o czym świadczy przypadek rodziców Henryka VII, Edmunda Tudora i Małgorzaty Beaufort, która została matką przed ukończeniem czternastego roku życia.

Kościół nauczał, że seks jest aktem grzesznym i tylko sakrament małżeństwa czyni go wolnym od grzechu. Zgodnie z obyczajem, żona powinna była zachować cnotę do nocy poślubnej, ale nie wszystkie panny tego zakazu przestrzegały. Aktywna seksualne przed ślubem była między innymi Katarzyna Howard. Niemniej panny, które straciły reputację, stawały się wyrzutkami, a skandal zmniejszał ich szansę na zawarcie odpowiedniego małżeństwa. Co jednak ciekawe, od młodych mężczyzn oczekiwano, a nawet zachęcano ich do podjęcia współżycia przed ślubem.

Ceremonia ślubna odbywała się według tradycyjnych obrządków Kościoła w obecności dwóch świadków, przy których panna młoda przysięgała m.in. być miłą i hożą w łożu. Po ceremonii zaś odbywały się tańce i uczty, których rozmach zależał od statusu społecznego i zasobności kiesy. Podczas weselnych zabaw odbywały się rozmaite występy, w których nie zawsze subtelnie nawiązywano do nocy poślubnej i nie szczędzono dwuznacznych przyśpiewek oraz sprośnych uwag, co rzecz jasna zależało od poziomu biesiadników. Następnie goście weselni odprowadzali świeżo poślubioną parę do alkowy, gdzie na pobłogosławionym przez księdza łożu dokonywał się akt małżeński.

Katarzyna Willoughby. Czy była ostatnią miłością Henryka VIII? © Wikiemdia Commons

Katarzyna Willoughby była młodsza od swojego męża, Karola Brandona, aż o 35 lat, co jednak w tamtych czasach nikogo nie dziwiło. © Wikiemdia Commons

Koncepcja małżeństwa

Tudorowska koncepcja małżeństwa była zgodna z naukami Kościoła, iż istnieją trzy powody, dla których Bóg ustanowił małżeństwo. Pierwszym była konieczność płodzenia potomstwa, drugim unikanie nierządu (przy ograniczeniu aktywności seksualnej do małżeństwa), a trzecim „wzajemne towarzystwo, wparcie i miłość”.

Ówczesne autorytety głosiły, że jak Bóg rządzi we wszechświecie, tak monarcha panuje w królestwie, a mąż w rodzinie. Żony musiały zatem być posłuszne mężczyznom, którzy uważali, że to poprzez władzę w rodzinie zasługują na szacunek i miłość domowników. Panowało również przekonanie, że posłuszna i cnotliwa żona jest darem od Boga, a jakakolwiek swoboda poglądów była uważana za wybryk natury. Jeśli kobieta trafiła na światłego i dobrego człowieka, miała wiele szczęścia. Gorzej, gdy stała się ofiarą domowego tyrana, bo bez aprobaty męża rozwód nie wchodził w rachubę, a o separacji z powodu okrucieństwa sądy kościelne decydowały niezwykle rzadko, ponieważ zastraszone kobiety bały się występować o swoje prawa.

W praktyce oznaczało to całkowite podporządkowanie kobiety mężczyźnie i nie miała znaczenia klasa społeczna, z której wywodzili się małżonkowie. Żona miała tyle wolności i władzy, na ile pozwolił jej mąż – kowal, hrabia czy król. Nawet jeśli Katarzyna Aragońska czy Anna Boleyn cieszyły się w pewnym okresie znacznymi wpływami, ich potęga pochodziła od męża. Bez jego poparcia stawały się nikim, czego dowodzi ich upadek po tym, jak nie dały królowi upragnionego następcy. Niespełnienie najważniejszego obowiązku, jakim było urodzenie dziedzica, w sposób drastyczny zaważyło na ich losie, mimo iż potrafiły sprostać innym powinnościom. Męskiego potomka oczekiwali także niżej urodzeni mężowie, którzy chcieli mieć spadkobiercę rodu bądź kontynuatora rodzinnego rzemiosła.

Margaret Beaufort, matka Henryka VII, niezłomnie wierzyła, że jej syn pewnego dnia zasiądzie na tronie. ©&nbspWikimedia Commons.

Małgorzata Beaufort urodziła syna, przyszłego Henryka VII, jako 14-latka, a ciężkiego porosu omal nie przypłaciła życiem.
© Wikimedia Commons.

Prawo i obyczaje

Według powszechnej opinii najlepiej dopasowane były związki zawierane między ludźmi w podobnym wieku, o porównywalnym statusie i zamożności. Nawet jeśli rodzice aranżowali małżeństwo, od młodej pary oczekiwano wyraźnej deklaracji podczas zalotów. Należało jednak uważać, aby wzajemne zapewnienia, wypowiedziane w porywie serca, nie przysporzyły więcej problemów niż szczęścia. Obietnicę małżeństwa, złożoną w obecności dwóch świadków, traktowano bowiem poważnie i czasem trudno się było z niej wycofać, o czym przekonała się niejaka Izabela Riddysdale, którą William Hanwell oskarżył przed sądem o złamanie danego słowa. Prawo to, traktowane na równi z kontraktem przedmałżeńskim, było jednak korzystne dla porzuconych dziewcząt w ciąży, bo jeśli miały świadków, mogły uratować swoją reputację i „zmusić” ukochanego do ślubu.

Zanim doszło do małżeństwa, wszystkie warunki spisywano w kontrakcie, w którym między innymi określano kwotę przeznaczoną na wydatki kobiety w przypadku owdowienia, regulowaną przez jej ojca bądź przyszłego męża. Wdowa jednak nie mogła korzystać z tych funduszy, dopóki nie wróciła do rodzinnego domu lub nie wyszła ponownie za mąż.

Pomimo presji społecznej i dezaprobaty krewnych, zdarzały również związki zawarte z miłości. Jeśli młodej parze udało się znaleźć duchownego i dwóch świadków, w obliczu których potajemnie ślubowali sobie miłość, rodzina niewiele mogła wskórać, choć zwyczajowo nie pochwalano małżeństw między ludźmi pozbawionymi środków niezbędnych do utrzymania rodziny.

Rodzice, nawet jeśli nie odgrywali wiodącej roli w zaaranżowaniu małżeństwa, zawsze mieli coś do powiedzenia i mogli zareagować gniewem, jeśli nie zostało ono z nimi skonsultowane. Kiedy w 1520 roku Joanna Stevyns z Buckinghamshire błagała ojca o błogosławieństwo, nie uzyskała ani aprobaty dla swojego związku, ani pomocy materialnej, bo nazwał ją nierządnicą i kazał zejść z oczu. Nie mniejszą złością wybuchnął Henryk VIII na wieść o potajemnym ślubie ukochanej siostry Marii z Karolem Brandonem, choć po jakimś czasie okazał obojgu łaskę i pozwolił powrócić na dwór.

W momencie ślubu ciało żony i jej dobra stawały się własnością męża, a prawo zezwalało mu rozporządzać nimi wedle własnej woli. Prawnie dozwoloną karą dla błądzącej i nieposłusznej żony było bicie, a jeśli dopuściła się zdrady i król uznał petycję jej męża, mogła zostać ścięta.

Do rozwodu lub anulowania małżeństwa dochodziło niezwykle rzadko i tylko w wyższych sferach. W przypadku rozwodu, sankcjonowanego przez Parlament w wyjątkowych przypadkach, dzieci zostawały przy ojcu. O anulowaniu małżeństwa decydował sąd kościelny lub papież i dopuszczano do niego, jeśli: związek nie został skonsumowany, któreś z małżonków było obłąkane, łączyło ich zbyt bliskie pokrewieństwo lub kiedy zawarli kontrakt przedmałżeński z inną osobą.

Jak widać, małżeństwo w okresie Tudorów rzadko było związkiem dwojga zakochanych ludzi, którzy z miłości decydowali się na ślub. Była to sprawa rodzinna, pieczętująca sojusz między dwoma rodami, więc jego zerwanie rzadko wchodziło w rachubę, a kobiety godziły się na rolę posłusznej żony. W ówczesnym świecie nie miały wielkiego wyboru, a zarazem nie potrafiły wyobrazić sobie innego życia. Czy można się im dziwić? Tak przecież zostały wychowane.

Bibliografia

http://tudortimes.co.uk/daily-life/marriage/sex-within-marriage

http://www.historyextra.com/feature/tudors/love-and-marriage-tudor-england

https://www.tudorsociety.com/marriage-in-tudor-times-by-sarah-bryson/

Tannahill, Historia seksu, Książka i Wiedza, Warszawa 2001.\

Weir, Henryk VIII. Król i jego dwór, Wydawnictwo Astra, Kraków 2015.

[1] Nie ma zgodności co do daty jej urodzenia – urodziła się między 1521 a 1525.

Więcej:

W łożu
z Tudorami

Amy Licence

Tudorowie

G.J. Meyer

Artykuł Małżeństwo w epoce Tudorów pochodzi z serwisu tudorowie.pl.


Jagiellonowie Anglikami?O anglosaskim pochodzeniu Jagiellonów

$
0
0
Pieczęść Godwina, earla Wessexu. © Wikimedia commons, domena publiczna.

Pieczęść Godwina, earla Wessexu.
© Wikimedia commons, domena publiczna.

Czy Jagiellonowie mogli być Anglikami? W rzeczy samej… Większość zawodowych genealogów i domorosłych znawców rodowodów powiedziałaby zapewne: „Cóż to za absurd!”.

Zdawać by się mogło, że wyjaśniono już wszelkie wątpliwości związane z pochodzeniem litewskich rodów książęcych, wykorzystując zapiski kronikarskie, dokumenty czy choćby pośrednie przesłanki. Być może jednak nie do końca. Opublikowana przed ponad stu dwudziestu laty ludowa legenda żmudzka rzuca bowiem dodatkowe światło na kwestię prapoczątków litewskiej dynastii, związanych z jej możliwym pochodzeniem od Anglosasów. Dotyczy to również wiarygodności tradycji dynastycznej, której nieco odmienna wersja znalazła swój wyraz w litewsko-ruskich i polskich kronikach, spisywanych w okresie nowożytnym.

Śladem ludowego podania

Litwa stała się częścią rodziny państw europejskich stosunkowo późno, bo dopiero w XIII wieku, i długo jeszcze nie zdobyła się na uporządkowanie własnej tradycji historycznej. Dopiero spisana w języku ruskim na początku XVI wieku Kronika Wielkiego Księstwa Litewskiego i Żmudzkiego ukazała legendarne początki państwowości i dynastii litewskiej, doszukując się jej założyciela w mitycznym Palemonie, będącym ponoć krewnym cesarza Nerona. Od niego to miała się wywodzić równie mityczna dynastia Palemonowiczów, rządząca na Litwie aż do czasów historycznych. Nietrudno stwierdzić, że podobna wersja dworska, przejęta i rozbudowana następnie przez tzw. Latopis Bychowca oraz polskojęzyczne dzieła historyczne Macieja Stryjkowskiego[1], musiały opierać się na zapewne już mocno zniekształconej tradycji ustnej.

Nawet jeśli postać Palemona jest rzeczywiście wymysłem XVI-wiecznych erudytów, osadzających na siłę korzenie Litwy w kulturze i tradycji europejskiej, to jednak przywołanie w tym kontekście Anglii musi zastanawiać.

Włodzimierz II Monomach, wielki książę litewski, odpoczywający na polowaniu.  © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Włodzimierz II Monomach, wielki książę litewski, odpoczywający na polowaniu.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Opowieść chłopa Kiklikisa o Godwinie i królu Edwardzie

W 1894 roku znakomity etnograf i etnolog oraz badacz litewskiego folkloru Mieczysław Dowojna-Sylwestrowicz (1849–1919) ogłosił drukiem drugi tom swojego dzieła Podania żmujdzkie, zawierający materiał z wywiadów przeprowadzanych kilkanaście lat wcześniej w żmudzkich wsiach. Jedno z zamieszczonych opowiadań nosi tytuł: „Daugspringisa ojciec, Palmona dwaj synowie i jego potomstwo na Żmujdzi”[2]. Narratorem jest niejaki Kiklikis, mieszkaniec wsi Pabebirwej w parafii Girkalnis, położonej w powiecie rosieńskim, a początek podania brzmi zaskakująco:

Przodkowie moi opowiadali, że w królestwie angielskim był książę Godwinas przy królu Edwardzie wiele lat i już się postarzał. Król miał za żonę jego siostrę. Ale Edwarda ojcu Edeledorowi ten Godwinas wiele złego uczynił. Zrobili najazd Duńczycy i zagarnęli ziemię angielską, a to wszystko z powodu Godwinasa.

Rozmówca autora opowiada następnie o śmierci Godwinasa przez zadławienie w trakcie uczty, gdy kłamliwie zaprzeczał przyczynieniu się do śmierci królewskiego brata, kończąc tymi słowy:

Król kazał go przyzwoicie pochować. A że pozostawił jednego syna, więc sam król dał mu na imię Daugspringis (po litewsku: wiele przełykający), z tego powodu, że ojciec się zadławił. Ten w roku 1025 po Chrystusie przybył do naszej Litwy w towarzystwie szlachcica Palmona.

Saxo Grammaticus, duński kronikarz. © Wikimedia Commons.

Saxo Grammaticus, duński kronikarz. © Wikimedia Commons.

Następnie Kiklikis opowiada o dalszych dziejach Daugspringisa i Palmona oraz ich potomków na Litwie. Podobno to spadkobiercy Palmona zdobywali stopniowo przewagę w kraju.

Opowiadanie to jest dość zagadkowe i rodzi wiele pytań, jak również podejrzeń o mistyfikację, zarówno ze strony żmudzkiego wieśniaka, jak i samego Dowojny-Sylwestrowicza. Przede wszystkim zwraca uwagę dokładność faktów historycznych podanych przez autora. Łatwo w Godwinasie rozpoznać Godwina (ok. 1001–1053), earla Wessexu i najpotężniejszego możnowładcę z czasów panowania króla Edwarda Wyznawcy, rzeczywiście rozpoczynającego karierę za panowania króla Æthelreda II Bezradnego (w opowiadaniu występuje jako Edeledor). Dochodzi do tego motyw małżeństwa Edwarda z siostrą Godwinasa (w rzeczywistości córką – Edytą z Wessexu) oraz śmierci tego ostatniego, która również nastąpiła w podobnych jak w opowieści okolicznościach – podczas uczty.

Wątpliwości budzi imię rzekomego syna Godwinasa – Daugspringisa, niewystępujące w podobnym brzmieniu wśród znanych jego potomków, natomiast kojarzące się z Dowsprunkiem, jednym z potwierdzonych historycznie XIII-wiecznych kunigasów litewskich, starszym bratem Mendoga. Co ciekawe jednak, imię to potwierdza wspomniana tradycja dynastyczna w kontekście jego związków z potomstwem Palemona!

Harold Godwinson ukazany na srebrnej monecie. © Wikimedia Commons.

Harold Godwinson ukazany na srebrnej monecie.
© Wikimedia Commons.

Potomstwo Godwina na Litwie?

Wydaje się, że w opowiadaniu pomieszano fakty i legendy. Stosunkowo najłatwiej zinterpretować genealogię Palemonowiczów, która jest uderzająco zbieżna z podaną w XVI-wiecznych przekazach, łącznie z potwierdzonymi historycznie imionami Mendaugasa (Mendoga) i Trodinasa (Trojdena).

Trudniej jest potwierdzić pochodzenie legendy angielskiej, gdyż takowej wersji po prostu nie ma. Trzeba zatem zastanowić się, czy istnieją przesłanki potwierdzające taki kierunek emigracji jednego z synów earla Godwina. Sprawą tą zajął się kilkadziesiąt lat temu Józef Puzyna, który po analizie powyższego opowiadania doszedł do wniosku, że łączy się ono z migracją do Europy Środkowo-Wschodniej potomstwa Harolda II Godwinsona po klęsce pod Hastings w 1066 roku i podboju normańskim[3]. Wiadomo, że Gytha, córka Harolda II, została kilka lat później wydana za przyszłego wielkiego księcia kijowskiego Włodzimierza Monomacha. Istnieją też silne przesłanki do identyfikacji Magnusa Haroldsona z żyjącym na przełomie XI i XII wieku komesem wrocławskim i mazowieckim, noszącym to samo imię. Czy w tym samym kierunku mógł wyruszyć jeszcze ktoś z rodzeństwa? Hipotezę tę zdaje się potwierdzać duński kronikarz Saxo Grammaticus, który w jedenastej księdze swojego dzieła, w opisie gościny potomstwa Harolda na dworze duńskim wspomina wyraźnie o siostrze i dwóch braciach[4]. Znamy późniejsze losy dwojga z nich, nic nie stoi zatem na przeszkodzie, by hipotetycznie uznać drugiego z braci za przodka dynastii litewskich. Mógł nim być właśnie Godwin Haroldson, co tłumaczyłoby pojawienie się tego imienia w podaniach żmudzkich. Nie jest wykluczone, że jego urodzeni już na Litwie potomkowie mogli nosić imiona miejscowe – stąd i Dowsprunk, pojawiający się w nowożytnych przekazach jako przodek Giedyminowiczów oraz… Jagiellonów.

Czy tak mogło być w rzeczywistości, czy też podanie żmudzkie o Godwinasie i jego litewskich potomkach można między bajki włożyć, trudno powiedzieć. Jak widać, wiele tajemnic czeka wciąż na swych odkrywców.

Bibliografia:

http://www.oziemblowski.eu/opracowania/Wroclawski_Komes_Magnus.pdf [dost. 20.04.2016].
http://litopys.org.ua/psrl3235/lytov08.htm [dost. 20.04.2016].
Dowojna-Sylwestrowicz, Podania żmujdzkie, t. II, Warszawa 1894.
Puzyna, Początki państwowości i dynastii litewskiej według najnowszych badań [w:] „Nauka i Sztuka”, t. VI, 1947.
Saxo Grammaticus, Gesta Dannorum. Kronika Danii, ks. XI, przekł. J. Wołucki,
https://sites.google.com/site/margreteerykiunia/44-saxo/ksiega-11 [dost. 20.04.2016].
Stryjkowski, O początkach, wywodach, dzielnościach (…) sławnego narodu litewskiego, żemojdzkiego i ruskiego…, oprac. J. Radziszewska, PIW, Warszawa 1978.
Stryjkowski, Kronika polska, litewska, żmudzka i wszystkiej Rusi…, Warszawa 1846.

[1] M. Stryjkowski, O początkach, wywodach, dzielnościach (…) sławnego narodu litewskiego, żemojdzkiego i ruskiego…, oprac. J. Radziszewska, PIW, Warszawa 1978; tenże, Kronika polska, litewska, żmudzka i wszystkiej Rusi…, Warszawa 1846.

[2] M. Dowojna-Sylwestrowicz, Podania żmujdzkie, t. II, Warszawa 1894, s. 363–367.

[3] J. Puzyna, Początki państwowości i dynastii litewskiej według najnowszych badań [w:] „Nauka i Sztuka”, t. VI, 1947.

[4] Saxo Grammaticus, Gesta Dannorum. Kronika Danii, ks. XI, przekł. J. Wołucki, https://sites.google.com/site/margreteerykiunia/44-saxo/ksiega-11 [dostęp: 20.04.2016]

Więcej:

Podbój normański

Marc Morris

Artykuł Jagiellonowie Anglikami?
O anglosaskim pochodzeniu Jagiellonów
pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

Anna Boleyn. Dwórka czy królowa?

$
0
0

Nie można jej odmówić dobrego wykształcenia ani inteligencji, ale czy Anna Boleyn naprawdę nadawała się do roli królowej? Być może nigdy do końca nie porzuciła roli dwórki, którą pełniła przez większość swojego życia, i właśnie to doprowadziło do jej upadku…

Dwórka Anna Boleyn po zawrotnej karierze na dworze zajęła miejsce królowej – Katarzyny Aragońskiej. ©  Wikimedia Commons, domena publiczna

Dwórka Anna Boleyn po zawrotnej karierze na dworze zajęła miejsce królowej – Katarzyny Aragońskiej.
© Wikimedia Commons, domena publiczna

W szesnastowiecznej Anglii rzadko spotykało się kobiety wykształcone, które posiadały umiejętność czytania i pisania, nie mówiąc już o znajomości polityki. Dziewczynkom od najmłodszych lat wpajano, że w przyszłości mają przede wszystkim rodzić dzieci i wspierać oraz zabawiać męża. Te biedniejsze musiały także dbać o domostwo lub pracować w polu, bogatsze natomiast powinny umieć grać na instrumentach i pięknie tańczyć. Oprócz tego u młodych dam ceniło się umiejętność haftowania i szycia.

Szlachetnie urodzone panny często uczono też alfabetu, żeby mogły pisać i czytać listy, kiedy już zaistnieją na dworze. Poza tym warto przecież umieć przeczytać poemat, który zadedykuje im zakochany po uszy młodzieniec. Dotyczyło to głównie księżniczek i członkiń rodziny królewskiej lub tych dziewcząt, które miały wystarczająco liberalnych i otwartych rodziców. Mało kto jednak wymagał od kobiet czegoś więcej. Wystarczało, że były elokwentne. Przecież kobieta nie mogła być inteligentniejsza od mężczyzny…

 

Anna Boleyn, wielka namiętność Henryka VIII i skazana przezeń królowa. © Wikimedia Commons.

Henryk dla Anny postawił na głowie całe królestwo. Czy żałował swojej decyzji?
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Francuska szkoła

Anna Boleyn odebrała wyjątkowo gruntowną edukację, a powodem była najprawdopodobniej ambicja jej ojca. Tomasz Boleyn, choć nie był wysoko urodzony, szybko piął się po szczeblach kariery. Jednym z tych szczebli było małżeństwo z Elżbietą, pochodzącą z rodu Howardów. Tomasz z pewnością marzył o tym, by i jego dzieci zrobiły karierę na dworze, ale żeby zabłysnąć, musiały nabyć pewnych zdolności. Maria, Jerzy i Anna uczyli się więc języków, a także sztuki konwersacji. Nauka zaprocentowała, bo kiedy w 1514 roku księżniczka Maria Tudor, siostra panującego króla Anglii Henryka VIII, wybierała się do Francji, aby wyjść za mąż za wiele od niej starszego Ludwika XII, wśród jej dwórek znalazły się Maria i – najprawdopodobniej – Anna Boleyn.

Maria Tudor nie przebywała we Francji zbyt długo, gdyż jej mąż zmarł zaledwie trzy miesiące po weselu, ale siostry Boleyn na dworze francuskim pozostały. To właśnie tam Anna nauczyła się wszystkiego, co dla dwórki najważniejsze. Ponieważ żyła na jednym z najwspanialszych dworów Europy i otoczona była wybitnymi postaciami, takimi choćby, jak nowy król Franciszek I, nabierała powoli obycia i wiedziała, jak powinna zachowywać się w towarzystwie osób, które są od niej wyższe statusem oraz – co być może ważniejsze – jak zrobić na nich dobre wrażenie. Anna szybko wkupiła się w łaski nowej królowej – Klaudii, żony Franciszka, i pełniła m.in. rolę jej tłumaczki. Najprawdopodobniej zaprzyjaźniła się też z siostrą królowej, księżniczką Renatą. Na pewno we Francji radziła sobie lepiej niż jej starsza siostra, której największym osiągnięciem było zostanie jedną z wielu kochanek Franciszka. Król miał w zwyczaju nazywać ją swoją „angielską klaczą”.

Anna nabywała ogłady, ale obserwowała też Francuzki, które od najmłodszych lat uczyły się innej sztuki – uwodzenia. Dwór Franciszka był jednym z najbardziej rozpasanych w Europie. Król uwielbiał kobiety i otaczał się nimi na każdym kroku, nie stronił też od sztuki, która przesiąknięta była erotyzmem. W takiej atmosferze ciężko było z pewnością zachować niewinność. W każdym razie nie wiadomo, czy udało się to Annie, choć nikt nie podejrzewał jej – kiedy była już związana z Henrykiem – o to, że to akurat podczas pobytu we Francji straciła dziewictwo. Z biegiem lat, kiedy jej osoba była coraz bardziej dyskredytowana, pojawiły się insynuacje, jakoby miała iść w ślady Marii i zostać kochanką Franciszka I, są to jednak tylko domysły niepoparte żadnymi dowodami. Nie ulega jednak wątpliwości, że Anna wiele nauczyła się od kobiet, które ją otaczały, i miała zapewne niejednego zalotnika. Dowiedziała się też, jak doprowadzić mężczyznę do szaleństwa, oraz pojęła zasady dworskiego flirtu, który mógł, chociaż nie musiał, być niebezpieczny dla dziewczyny, chcącej zostać dziewicą do ślubu.

 

Portrait_of_unknown,_formerly_known_as_Claude_de_France_(Corneille_de_Lyon,_1535-1540,_Pushkin_museum)

Anna nabyła ogłady na dworze francuskiej królowej Klaudii, _żony Franciszka I. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Hrabia, poeta, król

Gdy Anna Boleyn pojawiła się z powrotem w Anglii, jej siostra była już kochanką Henryka VIII. Maria jednak nie potrafiła na dłużej zatrzymać przy sobie władcy. Pewne jest jednak, że kiedy król był związany z Marią, darzył ją szczerym uczuciem, gdyż nie należał do mężczyzn, którym zależy jedynie na fizycznej stronie relacji z kobietami. Zawsze zwracał uwagę na damy, które pociągały go także pod innymi względami i które wzbudzały w nim uczucia. Sam chyba jednak nie spodziewał się, jak bardzo oszaleje na punkcie Anny, która robiła furorę na dworze jego żony, Katarzyny Aragońskiej.

Zanim jednak Henryk zwrócił na Annę uwagę, zakochał się w niej młody Henryk Percy, syn hrabiego Northumberland. Anna odwzajemniła jego uczucie, a jej ambicję zaspokajała z pewnością pozycja hrabiny, którą mogłaby się wkrótce stać. Zakochani postanowili się pobrać. Najprawdopodobniej wzięli po cichu ślub per procura, który był obietnicą rychłej oficjalnej uroczystości, lecz w oczach Boga i Kościoła był równie prawomocny. Być może nawet skonsumowali związek. Tak sugeruje część historyków, choć nie ma na to żadnych dowodów.

Nie byli jednak sobie pisani. Kardynał Tomasz Wolsey, opiekun Henryka, nie był zadowolony z wyboru podopiecznego. Stanowisko to podzielali także rodzice młodzieńca, tak więc Percy zmuszony został do opuszczenia ukochanej i wzięcia ślubu z Marią Talbot, z którą wcześniej był zaręczony. Dla Anny Boleyn była to zniewaga, nie uważała się bowiem za gorszą od innych. Obiecała więc sobie, że jeżeli będzie mieć kiedyś okazję, zemści się na Wolseyu. Zajęło jej to kilka lat, ale ostatecznie dopięła swego.

Urokowi Anny uległ także inny dworzanin, poeta Tomasz Wyatt. O wielkim uczuciu, jakim ją darzył, dowiadujemy się m.in. z jego wierszy. Wyatt niejednokrotnie sugerował, że łączyło go z Anną coś więcej, lecz czy była to prawda? Młoda kobieta z pewnością była pod wrażeniem niezwykle przystojnego i utalentowanego artysty, który dedykował jej kolejne poematy, lecz była również inteligentna i wiedziała, że Tomasz nie opuści swojej żony. Poza tym nie miał pozycji, która by ją zadowoliła. Tomasz obserwował karierę Anny na królewskim dworze. Z pewnością przez cały ten czas darzył ją ciepłymi uczuciami, lecz wiedział, że musi ustąpić pola potężniejszemu rywalowi, któremu lepiej było nie wchodzić w drogę.

Co sprawiło, że Henryk w końcu zauważył Annę? Zapewne wyróżniała się orientalną, niespotykaną wśród Anglików urodą. Jej oliwkowa cera i ciemne włosy oraz oczy robiły wrażenie, choć z niektórych przekazów wiemy, że wcale nie była wielką pięknością. Wyjątkową czyniły ją przede wszystkim jej urok osobisty i inteligencja. Anna doskonale wiedziała, jak się zachować w towarzystwie, jak zwrócić na siebie uwagę. Stawiała przed Henrykiem intelektualne wyzwania, nie bała się, że jest „tylko” kobietą w męskim świecie – wręcz przeciwnie, szczyciła się tym, że wśród otaczających ją mężczyzn jest damą, która wie o polityce niemal tyle samo co oni, a oprócz tego ma jeszcze inne atuty. Zaskarbiła tym sobie przychylność Henryka, który nie tylko pragnął jej fizycznie, ale też podziwiał ją i ubóstwiał za to, że mogła być dla niego równorzędnym partnerem, a nawet doradcą.

Anna była na wskroś francuska, co również ją wyróżniało. Wychowana na tamtejszym dworze, zachowywała się inaczej niż Angielki. Była bardziej otwarta i głośniejsza od nich, nie bała się dobitnie wyrażać swojego zdania i była wręcz duszą towarzystwa. Nosiła się po francusku, wprowadziła modę na francuskie czepki, a także zdarzało jej się podobno po powrocie do Anglii mówić z francuskim akcentem. Była jak egzotyczny ptak, który przyciągał uwagę wszystkich wokół. Nic dziwnego więc, że w kobietach budziła zazdrość i nienawiść, a swoim wsparciem dla angielsko-francuskiego sojuszu zniechęcała do siebie niektóre dworskie frakcje.

 

Henryk VIII, pragnąc zapewnić królestwu męskiego następcę tronu, nie zawahał się oddalić od siebie legalnej małżonki i ożenić się ponownie.  © Wikimedia Commons.

Anna nie przypuszczała zapewne, że tak jak Henryk oddalił od siebie Katarzynę Aragońską, tak i ją odsunie i ostatecznie skaże na śmierć. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Rozrywkowa królowa

Kiedy skradła już królewskie serce i wygrała długą walkę z pierwszą żoną Henryka i Kościołem, Anna w oczach ludu pragnęła uchodzić za wzór cnót. Spędzała znacznie więcej czasu na modlitwie i chciała zaimponować nieprzepadającym za nią poddanym, udowadniając im, że jest hojną i dobrą królową, którą powinni pokochać. Pragnęła, żeby szanowali ją tak, jak kiedyś szanowali królową Katarzynę Aragońską. Nie było to jednak łatwe, gdyż Katarzyna była dla katolickich poddanych symbolem, którego Anna nie mogła zastąpić, nawet pomimo usilnych starań. Mogła liczyć na poparcie jedynie ze strony protestantów.

Choć Anna próbowała grać rolę królowej idealnej i dbała o właściwe prowadzenie się swoich dwórek, sama korzystała z uroków noszenia korony. Otaczała się luksusami i bogactwem, a jej dwór był pełen przepychu i rozrywek. Królowa nie lubiła się nudzić, więc jej komnaty wypełniała muzyka i tańce. Młodzi dworzanie mogli miło spędzać tam czas – oczywiście w mieszanym towarzystwie. Królowa nie spodziewała się, że w przyszłości ktoś może wykorzystać ten fakt przeciwko niej – w końcu była to tylko rozrywka i ona sama nie robiła nic złego. Być może powinna być bardziej ostrożna i uważać, przede wszystkim na to, co mówi. A królowa Anna miała cięty język. Na początku znajomości z Henrykiem robiło to na nim spore wrażenie. Podobało mu się, że jego ukochana ma własne zdanie, ale z biegiem czasu zaczęło mu to przeszkadzać. Anna, kiedy zachodziła w kolejne ciąże, a Henryk szukał pocieszenia u innych kobiet, popadała w coraz większą frustrację. Miała nawet – zapewne nieświadomie – podać w wątpliwość męskość króla, co w tamtych czasach równało się zdradzie.

Królowa Anna otaczała się mężczyznami. Do jej ulubieńców należeli Henryk Norris czy Franciszek Weston, a także utalentowany muzyk Mark Smeaton. Nie mogło też zabraknąć jej wiernego przyjaciela Tomasza Wyatta. Anna nie tylko spędzała z nimi czas, ale też tańczyła i zachęcała do zabawy cały swój dwór. Zdarzało jej się, że zwierzała się im ze swoich zmartwień, pozwalała sobie na coś, co niektórzy nazwaliby spoufalaniem się lub nawet bezczelnością. Jeszcze zanim Anna została oficjalnie żoną Henryka, a kiedy przypuszczała już, że jest w ciąży, miała zdradzić Wyattowi w otoczeniu innych dworzan, że ma ogromną ochotę na jabłka i król uważa, że jest przy nadziei. Powiedzieć coś takiego, nie będąc żoną króla? Na to mogła pozwolić sobie jedynie Anna Boleyn, która była niesłychanie pewna swojej pozycji.

Sztuka dworskiego flirtu nie była jej obca, z pewnością więc nie stroniła również od niego. Oczywiście flirt taki był dozwolony, a wręcz zalecany. Takie panowały wówczas zwyczaje, a niewiasta, choć na co dzień powinna zachowywać się skromnie, podczas tańca i dworskich rozmów mogła pozwolić sobie na nieco więcej, na przykład dotyk czy spojrzenie. Istniała jednak pewna zasada: nie ulegać i wiedzieć, kiedy należy przestać – w innym wypadku kobieta mogłaby zostać uznana za mało cnotliwą, a to nie pomagało w znalezieniu bogatego męża. Oczywiście na królewskich dworach całej Europy flirtowali wszyscy: panny i kawalerowie, zamężne kobiety i żonaci mężczyźni, wdowy i wdowcy, ale Anna zapomniała chyba, że królowej nie przystoi to, co dwórce. Podczas gdy otaczające ją dziewczęta mogły pozwolić sobie na flirt, taniec i okazywanie sympatii młodym mężczyznom, to żona króla powinna zdecydowanie bardziej się pilnować. Koronowana królowa była wręcz święta, jej ciała nie powinien dotykać nikt prócz namaszczonego małżonka – króla. Poza tym na pewno zdawała sobie sprawę z tego, w jaki gniew wpadłby Henryk, gdyby naraziła na szwank jego reputację. Problemem było to, że Anna czuła się zbyt pewnie. Uważała, że ciężko zapracowała na swoją królewską pozycję i nie przychodziło jej do głowy, że mogłaby ją stracić, nawet jeżeli brak męskiego potomka przysparzał jej wielu zmartwień.

 

596px-Wenceslas_Hollar_-_Anne_Boleyn_cropped

Jeden z portretów Anny Boleyn. © Wikimedia Commons,
domena publiczna.

Królewska dwórka czy dworska królowa?

Od Anny nie można było oczekiwać królewskiego wychowania. Podczas gdy Katarzyna Aragońska – córka dwojga wielkich władców, Izabeli i Ferdynanda – przyszła na świat po to, aby zostać królową, i już w wieku kilku lat została zaręczona z księciem Arturem Tudorem, następcą Henryka VII, Anna była zwykłą dziewczyną o średniej pozycji. Katarzyna od najmłodszych lat była kształcona i wychowywana na królewską małżonkę. Wiedziała – również dzięki przykładowi swoich rodziców – że królowa musi przymykać oko na małżeńskie zdrady i w każdej sytuacji zachowywać się jak prawdziwa dama, która nie zniża się do poziomu poddanych, nawet tych dobrze urodzonych. Anny Boleyn nikt tego nie nauczył. Chociaż jej ojciec zrobił wszystko, żeby w stu procentach wykorzystała swoje zdolności oraz inteligencję, a dobrego wychowania uczyła się od Klaudii Walezjuszki i Małgorzaty Burgundzkiej, to nie była królową z urodzenia i nie mogła się nią stać tak po prostu. Zbyt silne targały nią emocje.

Anna, cokolwiek by zrobiła i powiedziała, ludzie i tak zawsze głośno o niej plotkowali, przypinając łatkę ladacznicy. Sam fakt, że uwiodła króla i zatrzymała go przy sobie wystarczająco długo, aby włożył na jej głowę koronę, wystarczył, żeby poddani czuli do niej niechęć. Zawsze pozwalała sobie na zdecydowanie więcej niż inne kobiety, była tak pewna siebie, że straciła instynkt samozachowawczy. Chociaż wiedziała, jak obchodzić się z Henrykiem, aby skraść jego serce, to nie wiedziała, jak postępować, żeby go nie stracić.

Anna oczywiście podejmowała próby poprawienia swojego wizerunku. Brylowała pośród protestantów i ofiarnie walczyła o upowszechnienie Biblii. Wspierała reformację i miała wielu popleczników, choć poddani widzieli w niej wszetecznicę, która zwiodła króla i wyprowadziła Anglików na manowce z błogosławionej ścieżki katolicyzmu. Jednak nie to było jej największym problemem. Sęk w tym, że królowa Anna tak naprawdę nigdy nie pozbyła się nawyków dwórki. Była wykształcona, utalentowana, elokwentna, potrafiła tańczyć, śpiewać, grać na instrumentach, szyć, prowadzić rozmowę na wysokim poziomie – lecz nie miała w sobie tak potrzebnej królowej pokory. Być może gdyby miała rządzić samodzielnie, tak jak wiele lat później jej córka, byłaby wspaniałym monarchą. Została jednak królewską małżonką, powinna więc uważać na słowa i czyny. Błędem było oczekiwanie, że Henryk zawsze będzie słuchał jej rad i spełniał jej zachcianki. Był przecież potężnym władcą, który nie znosił, gdy inni ludzie narzucali mu swoje zdanie. Takiego zresztą stworzyła go sama Anna, kiedy chciała, żeby za wszelką cenę pozbył się swojej pierwszej żony. Henryk VIII musiał uwierzyć, że jego decyzje są najważniejsze i że przemawia przez niego sam Bóg, więc nikt nie może mu się sprzeciwiać – inaczej Anna nigdy nie dopięłaby swego. Kiedy jednak król uznał, że naprawdę może zrobić wszystko, Anna powinna być bardziej ostrożna. Niestety, brakowało jej wyczucia i nie wiedziała, kiedy się wycofać – gdyby było inaczej, zapewne nie pozwalałaby sobie na głośne awantury i pretensje. Ostatecznie jej trudny charakter i nawyki zaprowadziły ją na szafot. Gdyby zachowywała się nienagannie, być może jej przeciwnikom byłoby znacznie trudniej spreparować przeciwko niej dowody i znaleźć osoby, które by przeciw niej zeznawały.

Jedno jest pewne – król oczekiwał od swojej małżonki posłuszeństwa. Z tego powodu jakiś czas później Jane Seymour, która zastąpiła Annę u boku Henryka, usłyszała od niego przestrogę, że nie powinna wtrącać się w jego sprawy, pamiętając, co stało się z jej poprzedniczką, która w końcu straciła życie z jego rozkazu. Jane była przeciwieństwem Anny. Ta cicha, spokojna, ledwie piśmienna dziewczyna nie była może ideałem królowej (wielu mogłoby powiedzieć, że nadawała się do tej roli znacznie mniej niż Anna Boleyn), ale była ukojeniem dla zmęczonego drugą żoną Henryka. Być może gdyby Jane nie zmarła wkrótce po urodzeniu syna, Edwarda, król i nią w końcu by się znudził, odeszła jednak na tyle wcześnie, że Henryk na zawsze zachował ją w swoim sercu.

Na pewno nie potrafił też zapomnieć o Annie. Pyskatej, sprytnej, inteligentnej Annie, która skradła mu serce, owinęła go sobie wokół palca i nie potrafiła zrozumieć, że żona powinna przede wszystkim słuchać swojego męża. Nie wyczuła momentu, w którym z kuszącej dwórki powinna zmienić się w dystyngowaną i szanowaną królową.

 

Bibliografia:

Bordo, The Creation of Anne Boleyn. A New Look at England’s Most Notorious Queen, HMH 2013.
Ives, Życie i śmierć Anny Boleyn, Wydawnictwo Astra, Kraków 2012.
Licence, Sześć żon i wiele kochanek. Historie kobiet Henryka VIII, Wydawnictwo Astra, Kraków 2015.
Erickson, Anna Boleyn, Świat Książki, Warszawa 2001.

Więcej:

Tudorowie

G.J. Meyer

Artykuł Anna Boleyn.
Dwórka czy królowa?
pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

Anna Boleyn.Najszczęśliwsza…?

$
0
0

„Przybyłam tutaj, by z pokorą oddać się prawu, które wydało na mnie wyrok” – powiedziała Anna Boleyn na szafocie. Piękna i dumna, odziana w gronostaje i królewską purpurę, nie wyglądała na skruszoną, i chociaż nie wyparła się winy, nieliczni gapie mogli odnieść wrażenie, że oto stoi przed nimi osoba niewinna.

Konwencja

W noc poprzedzającą egzekucję Anna miała wisielczy humor, poprosiła bowiem, aby przekazano Henrykowi VIII, że bardzo mu dziękuje za wywyższanie jej, skoro najpierw uczynił ją markizą, potem królową, a teraz posyła ją do nieba, by została świętą. Żartując w ten sposób, próbowała zapewne ukryć prawdziwe uczucia, albo – nie widząc już dla siebie ratunku – chciała zakończyć życie z fasonem. Odwagi i fantazji nigdy jej zresztą nie brakowało, a i w przeszłości nie zawsze liczyła się ze słowami, co przez lata przysporzyło jej wielu wrogów i ostatecznie zaprowadziło ją na szafot.

tudorowie3

Oskarżona o cudzołóstwo, kazirodztwo i spiskowanie w celu uśmiercenia króla, miała umrzeć o wiele łagodniejszą śmiercią niż zwyczaj przewidywał dla zdrajców1. Była w końcu królową, i chociaż jej małżeństwo zostało uznane za nieważne, przysługiwał jej łagodniejszy wymiar kary i śmierć od miecza, a nie od topora, który spadł na karki skazanych z nią mężczyzn. I tak, 17 maja 1536 roku życie oddali brat Anny, Jerzy Boleyn, oraz Weston, Norris, Brereton i Smeaton. Ona zaś miała umrzeć dwa dni później, w środę…

Więcej:

Artykuł Anna Boleyn.
Najszczęśliwsza…?
pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

Samuraj z hrabstwa Kent

$
0
0
Grafika przedstawiająca Williama Adamsa. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Grafika przedstawiająca Williama Adamsa.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Tekst ukazał się w magazynie Tudorowie. Magazyn o historii Anglii w numerze 3/2016

W roku 1600 William Adams jako pierwszy Anglik dotarł do Japonii. Najpierw chciano go zabić, potem więziono, aż w końcu fortuna wyniosła go do roli wpływowego dworzanina japońskiego władcy. Tym samym stał się niekwestionowaną legendą oraz inspiracją do stworzenia postaci Johna Blackthorne’a – bohatera powieści Jamesa Clavella pt. Szogun, a później także serialu o tym samym tytule.

Losy Adamsa, podobnie jak tysięcy wyspiarzy, od wczesnych lat jego młodości wiązały się z morzem. Urodzony w 1564 r. w hrabstwie Kent, w wieku 12 lat utracił ojca i sam musiał zarabiać na chleb. Zatrudnił się więc jako czeladnik w dużej stoczni Nicholasa Diggensa, zajmującej się m.in. naprawą statków Kompanii Wschodnioindyjskiej. Prace przy łataniu dziurawych kadłubów dość szybko mu się jednak znudziły. Bardziej nęcąca zdawała się służba na pokładach i dalekie morskie wyprawy.

Karierę marynarza zrobił błyskawicznie. Już jako 24-latek dowodził statkiem zaopatrzeniowym podczas słynnej operacji przeciw hiszpańskiej Wielkiej Armadzie. Niebawem też zaoferował swe usługi holenderskiej Voorcompagnie, specjalizującej się w handlu z Indiami Wschodnimi. W 1598 r. pięć statków kompanii wyruszyło z Holandii w długi rejs po korzenie i inne azjatyckie towary. Adams był na pokładzie jednego z nich w roli nawigatora.

Flotylla wypłynęła najpierw na Atlantyk. Zgodnie z ówczesną praktyką planowano złupić co nieco srebra w jakiejś hiszpańskiej kolonii w Ameryce Południowej. Gdyby się to jednak nie powiodło, statki miały podjąć próbę dotarcia do Japonii i wymiany tam europejskich towarów na srebrny kruszec. Następnie flotylla skierowałaby się na Moluki (obecnie część Indonezji), wymieniła tam srebro na korzenie i wróciła z cennym ładunkiem do Europy.

Plan wydawał się prosty – niestety tylko w teorii. W praktyce, jak to zwykle bywa, poszło znacznie gorzej. Wyprawę od początku zdawał się prześladować pech: pogoda na Atlantyku była fatalna, a Hiszpanie…, no cóż – niespecjalnie chcieli dać się obrabować. Wskutek serii nieszczęśliwych zdarzeń po czterech miesiącach zostały już tylko dwa żaglowce, z mocno przetrzebionymi załogami. W listopadzie 1599 roku skierowały się w stronę Wysp Japońskich. Pacyfik też nie szczędził im sztormów i tajfunów. W efekcie do celu dotarł tylko jeden statek – „Liefde”.

Wśród około dwudziestu ocalałych marynarzy, którzy 19 kwietnia 1600 r. ujrzeli wybrzeża japońskiej prowincji Bungo, znajdował się także Adams. Wszyscy żeglarze byli chorzy i kompletnie wyczerpani, ale mogli być dumni ze swojego wyczynu. Po raz pierwszy do wybrzeży Japonii dobił bowiem nieportugalski statek. Jak dotąd Portugalczycy zazdrośnie strzegli monopolu na handel z Japonią i nawracanie jej mieszkańców na chrześcijaństwo.

2. XVII-wieczna rycina ukazująca flotyllę Williama Adamsa zmierzającą do Japonii. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

XVII-wieczna rycina ukazująca flotyllę Williama Adamsa zmierzającą do Japonii.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Zabić piratów!

Gdy kilku zdolnych jeszcze ustać na nogach członków załogi „Liefde” dopłynęło w łodzi na plażę, powitała ich grupa zaciekawionych skośnookich tubylców. „Natychmiast okradli nas ze wszystkiego, co tylko mogli zabrać” – wspominał później Adams. Wycieńczeni żeglarze znaleźli jednak tymczasowe schronienie. Po tygodniu na miejsce przybyli portugalscy misjonarze-jezuici. Zorientowawszy się, że marynarze to protestanccy Holendrzy i Anglicy, namawiali japońskich wieśniaków, by natychmiast ich zabić – jako rzekomych piratów. Chłopi patrzyli wprawdzie nieufnie na nieproszonych gości, ale do zarąbania ich nie byli skorzy… Niebawem też pojawili się samurajowie w służbie potężnego możnowładcy, Tokugawy Ieyasu. Zagarnęli statek z jego armatami i towarami: metalowymi narzędziami, bronią, ubraniami z wełny oraz przeróżnymi świecidełkami. Adams i pozostali żeglarze „Liefde” zostali przetransportowani do Osaki i uwięzieni w tamtejszym zamku.

Katolickich misjonarzy portugalskich, przebywających w Japonii od 1549 r., mocno zaniepokoiły wieści o przybyciu protestanckich intruzów. Natychmiast zaczęli podszeptywać Japończykom, że luteranos to wyrzutki Europy, zwykli bandyci siejący zamęt i okradający wszystkie krainy, do których uda im się dotrzeć. Tokugawa nie dał jednak wiary tym ostrzeżeniom, uznając, że warto zasięgnąć wieści o Europie również z innego źródła, nie tylko od jezuitów. W maju 1600 r. nakazał przyprowadzić do siebie dowódcę przybyszów. Ponieważ kapitan „Liefde”, Jacob Quaeckernaeck, był zbyt chory i wycieńczony, musiano posłać kogoś innego. Wybór padł na nawigatora, jako że ten znał portugalski i cieszył się najlepszą kondycją ze wszystkich przybyszów.

Rozmowa odbyła się za pośrednictwem tłumacza znającego portugalski i japoński. Tokugawa mógł się dowiedzieć, że – wbrew słowom jezuitów – w Europie wcale nie panuje niepodzielnie „jedyna prawdziwa wiara katolicka”. Przeciwnie – kontynent jest mocno podzielony na zwalczające się wzajemnie wyznania. Co więcej, Portugalczycy nie są też jedynymi partnerami dla Japonii, ponieważ handlować można również z Holandią czy Anglią. Ieyasu nie krył zainteresowania przybyszem i rozmawiał z nim aż do północy. Spodobały mu się odpowiedzi Anglika. Po zakończeniu audiencji nakazał dobrze traktować gości, co natychmiast zaowocowało lepszym wyżywieniem i poprawą warunków, w jakich żeglarze byli przetrzymywani.

Tokugawa Ieyasu – pierwszy szogun z rodu Tokugawa. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Tokugawa Ieyasu – pierwszy szogun z rodu Tokugawa.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Żona w Anglii, żona w Japonii

Po trzech rozmowach z wielmożą angielski podróżnik wyraził chęć powrotu do domu, gdzie czekała na niego żona, Mary Adams, i dwoje dzieci. Okazało się jednak, że nie jest to możliwe. Tokugawa nie zamierzał bowiem pozbywać się doświadczonych europejskich żeglarzy i budowniczych statków. Zabronił więc wypuszczania Anglika i Holendrów, którzy odtąd mieli dla niego pracować.

Gwiazda bezwzględnego możnowładcy zajaśniała właśnie pełnym blaskiem. Ieyasu od dawna toczył wojnę o władzę nad Japonią z wrogimi mu klanami arystokratycznymi. 21 października 1600 roku w wielkiej bitwie pod Sekigaharą 80-tysięczna armia Tokugawy rozgromiła równie liczne siły przeciwników i zwycięzca stał się panem Japonii. Europejscy goście-jeńcy mogli liczyć na błyskotliwe kariery u boku potężnego władcy, który w 1603 r. otrzymał tytuł szoguna – dziedzicznego przywódcy armii.

Ieyasu rozkazał Adamsowi i jego holenderskim towarzyszom zbudować okręt wojenny według zachodnich wzorców. W krótkim czasie powstała niewielka, 80-tonowa jednostka, którą przeznaczono do ochrony wybrzeży. Zadowolony z rezultatu Tokugawa zamówił następną, półtora raza większą. Anglik zbudował więc 120-tonowy okręt, niewiele mniejszy od „Liefde”.

Mapa Japonii z kartuszem przedstawiającym Adamsa przed obliczem Tokugawy. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Mapa Japonii z kartuszem przedstawiającym Adamsa przed obliczem Tokugawy.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Brytyjski żeglarz, który szybko uczył się japońskiego, zaczął wkrótce pełnić rolę dworzanina i nieformalnego doradcy Tokugawy. Wprowadzał go w tajniki geografii, kartografii, matematyki, z którymi był obeznany jako pilot statków. Opowiadał szogunowi o życiu w Anglii i europejskiej polityce. Tokugawa przyznał Williamowi tytuł hatamoto – samuraja w służbie dworskiej. Uposażył go majątkiem ziemskim w Hemi, na półwyspie Miura, z około osiemdziesięcioma gospodarstwami chłopskimi. Posiadłość wyceniano na 250 koku, czyli zdolną do produkcji ryżu wystarczającej do wyżywienia 250 ludzi. Adams otrzymał też nowe, japońskie imię: Miura Anjin, co znaczy Nawigator z Miury.

W roli rywala do szoguńskich łask występował równie utalentowany Holender z „Liefde” – Jan Joosten Lodensteyn, i początkowo był chyba nawet bardziej ceniony. Obaj otrzymali domy w Edo (obecnie Tokio), ale Holender w lepszej dzielnicy. Gdy jednak się okazało, że Lodensteyn nie stroni od alkoholu i nie potrafi trzymać emocji na wodzy, zmuszono go do opuszczenia dworu. Ostatecznie poradził sobie całkiem nieźle – zaczął prowadzić handel pomiędzy Japonią i Azją Południowo-Wschodnią i ponoć dorobił się niezłej fortuny.

Angielski samuraj znalazł sobie tymczasem japońską partnerkę. Według części źródeł była nią O-Yuki, córka oficjela kierującego pocztą konną w Edo. Żeniąc się z Japonką, Adams myślał, że łamie brytyjskie prawo, dopuszczając się bigamii, ale – paradoksalnie – wcale tak nie było. W 1603 r. uchwalono bowiem w Anglii akt zezwalający na powtórny ożenek osobom przebywającym stale za granicą dłużej niż 7 lat i niemającym kontaktu ze współmałżonkiem w kraju. Było to prawo ustanowione specjalnie pod zagubionych na dalekich lądach żeglarzy, takich jak William Adams.

Zezwolenie wydane przez Tokugawę, umożliwiające holenderskim statkom na podróżowanie do Japonii i prowadzenie z nią handlu. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Zezwolenie wydane przez Tokugawę, umożliwiające holenderskim statkom na podróżowanie do Japonii i prowadzenie z nią handlu. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Uduszeni wojownicy

Anglik nawiązywał coraz bliższe kontakty z japońskim władcą – nie tylko dzięki swym talentom, ale również wskutek sprzyjających okoliczności. W 1608 r. w chińskim Makau doszło do zamieszek, które pogorszyły stosunki Tokugawy z Portugalczykami. Gdy japońscy marynarze i samurajowie doprowadzili w porcie Makau do rozróby, szef portugalskiej kolonii André Pessoa wysłał przeciwko nim wojsko. Kilkudziesięciu Japończyków zginęło w walce, a głównych prowodyrów schwytano i uduszono w więzieniu. Tokugawa początkowo nie zamierzał reagować. Dobrze wiedział, że samurajowie byli sami sobie winni. Co najważniejsze zaś, bał się, że ewentualny konflikt doprowadzi do przerwania dostaw chińskiego jedwabiu do Japonii, transportowanego na portugalskich statkach.

Obawy władcy rozwiał wkrótce jego angielski doradca. Przekonał on Ieyasu, że jedwab mogą dostarczać do Nipponu statki holenderskie lub angielskie. Zdawało się, że moment był ku temu idealny. Do Europy dotarły już wieści, że „Liefde” dopłynęła do państwa szoguna i kilku żeglarzy zadomowiło się w tym tajemniczym kraju. Angielskie i holenderskie kompanie handlowe uznały, że warto ustanowić bezpośrednie połączenia z Japonią. Były gotowe przedstawić swe oferty Japończykom.

Tokugawa zaczął wysyłać listy – pisane z pomocą Adamsa – z zaproszeniami dla Holendrów. Zrządzeniem losu nawiązano też owocne kontakty z Hiszpanami. U japońskich wybrzeży rozbił się właśnie hiszpański statek z gubernatorem Filipin na pokładzie. Oficjela doprowadzono przed oblicze japońskiego władcy. Rodrigo de Vivero y Aberrucia zapewnił, że Hiszpanie mogliby bez problemu dostarczać Japonii potrzebną jej ilość jedwabiu. Uradowany Tokugawa wypożyczył rozbitkom 120-tonowy okręt zbudowany przez Adamsa, by mogli kontynuować podróż. Doszedł do wniosku, że teraz może już pozbyć się Portugalczyków.

Wkrótce, jak co roku, do Nagasaki przypłynęła portugalska karaka „Nossa Senhora da Graça” pod dowództwem André Pessoa, z ładunkiem jedwabiu na pokładzie. Tokugawa kazał zająć statek i schwytać człowieka odpowiedzialnego za masakrę w Makau.

Portugalczycy zorientowali się, co się dzieje, i zaczęli mężnie się bronić. Ich armaty i muszkiety masakrowały samurajów usiłujących atakować okręt z niskich pokładów dżonek. Dopiero użycie przez Japończyków wysokiej wieży szturmowej, umieszczonej na dwóch dużych statkach, doprowadziło do przełomu w bitwie. Pessoa nie dał się jednak wziąć żywcem. Gdy Japończycy wtargnęli na pokład, podpalił prochy w ładowni. Potężna eksplozja rozerwała okręt na strzępy, zabijając dziesiątki walczących na pokładzie samurajów i portugalskich marynarzy.

List Jakuba I do Tokugawy Ieyasu z 1613 roku. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

List Jakuba I do Tokugawy Ieyasu z 1613 roku. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Tłumacz potężnego władcy

Ten wybuchowy epizod w stosunkach japońsko-portugalskich miał swoje poważne konsekwencje. Ieyasu rozkazał portugalskim kupcom wynosić się z kraju i wyrzucił swego nadwornego tłumacza, jezuitę João Rodriguesa. Jego miejsce zajął coraz bieglej władający japońskim William Adams. Był to znaczący awans: pozycja głównego tłumacza zapewniała prestiż i szerokie możliwości oddziaływania na politykę. Można było ją wykorzystać do promocji holenderskich i brytyjskich interesów. W Japonii nadal pozostawali co prawda portugalscy misjonarze, ale ich wpływy znacząco osłabły.

Zaproszeni przez Tokugawę i Williamsa Holendrzy przybyli po raz pierwszy w 1609 r., Anglicy – w 1613. Jedni i drudzy otrzymywali tzw. shuinjō, czyli zezwolenia na handel z Japonią. Dokumenty, opatrzone specjalną czerwoną pieczęcią, wręczono w sumie dwunastu Europejczykom, w tym samemu Adamsowi. Żeglarz pisał później, że był negocjatorem w rozmowach z kompaniami, choć według źródeł japońskich występował tylko w roli tłumacza.

Na wyspie Hirado Holendrzy zaczęli organizować swoją bazę handlową. Do Japonii coraz częściej przybywały europejskie statki i William mógł ponownie pokusić się o próbę powrotu do Anglii. W 1613 r. zaproponował mu to dowódca statku „Clove”, John Saris, ale Adams nieoczekiwanie odmówił. Saris twierdził później, że jego rodak zachwycił się nową ojczyzną i zwyczajnie zamienił się w „Japońca”.

W dużej mierze było to prawdą. Brytyjczyk zadomowił się już w Kraju Kwitnącej Wiśni w roli japońskiego dworzanina i właściciela ziemskiego. Z nową ojczyzną łączyły go coraz silniejsze więzi. Ze związku z japońską żoną doczekał się dwójki dzieci – Josepha i Susanny. Włości pod Edo i interesy handlowe przynosiły mu znakomite dochody, zapewniając dostatnie życie. Nie znaczy to bynajmniej, że wyrzucił z pamięci swoją żonę i pociechy pozostawione w Anglii. Choć nie istniały wówczas żadne prawa alimentacyjne, zaczął wysyłać Mary Adams pieniądze. Pisał też do niej listy. Postępował zgoła odmiennie od tysięcy ówczesnych europejskich żeglarzy, którzy zapuściwszy korzenie na nowych lądach, zapominali o przeszłości.

Baza handlowa Holendrów na Hirado. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Baza handlowa Holendrów na Hirado. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Cios w chrześcijan

Po okresie otwarcia na cudzoziemszczyznę Tokugawa coraz bardziej podejrzliwie spoglądał na przybyszów z Europy. Nic dziwnego: Portugalczycy w możliwie najciemniejszych barwach odmalowali mu Anglików i Holendrów, ci zaś – nie pozostawali dłużni. Władca zaczął podejrzewać, że wszystkim chrześcijanom w rzeczywistości zależy na oszukaniu go i stopniowym podboju Japonii, tak jak podbito wcześniej indiańskie państwa w Ameryce.

W 1614 r. Ieyasu zakazał praktykowania religii Chrystusa na swoich ziemiach i zaczął przepędzać chrześcijańskich misjonarzy. Jezuici twierdzili, że to sprawka angielskiego samuraja, podburzającego władcę przeciw katolicyzmowi. „Fałszywe oskarżenia [Adamsa i innych] uczyniły z naszych kaznodziejów takie obiekty podejrzeń, że Ieyasu boi się i chętnie wierzy, iż są raczej szpiegami aniżeli siewcami Świętej Wiary w jego królestwie” – skarżył się w liście do papieża jezuita Carvalho.

Fragment listu napisanego przez Williama Adamsa na Hirado do Kompanii Wschodnioindyjskiej w Londynie. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Fragment listu napisanego przez Williama Adamsa na Hirado do Kompanii Wschodnioindyjskiej w Londynie.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Była to jednak tylko część prawdy. Wkrótce coraz bardziej podejrzliwy Tokugawa wprowadził drastyczne ograniczenia na europejski handel, które uderzyły niezwykle mocno w kupców-protestantów. Zagraniczni przybysze mogli odtąd działać tylko w dwóch miejscach: w Nagasaki i na Hirado.

Adams usiłował przekonać władcę do zmiany zdania, ale bezskutecznie. Nadal pośredniczył jednak w kontaktach europejsko-japońskich, pracując na Hirado dla Brytyjczyków. Richard Cocks, szef placówki Kompanii Wschodnioindyjskiej, płacił mu 100 funtów rocznie, ponad dwa razy więcej niż przeciętnemu agentowi w Japonii. Angielski samuraj nie mieszkał w brytyjskiej placówce, tylko w miejscowym osiedlu. Nosił się także po japońsku.

Kompania Wschodnioindyjska prowadziła głównie handel japońskim srebrem, które wywoziła do Chin i Syjamu, sprowadzając stamtąd jedwab, drewno cezalpinii i skóry płaszczek używane do wyrobu rękojeści mieczy samurajskich. W ostatnich latach życia Adams odbył szereg podróży do krajów południowo-wschodniej Azji – niektóre z nich na zlecenie kompanii, inne na swoim statku „Gift of God”. Nie był już wówczas związany ze swoją japońską żoną, na wyspie bowiem wszedł w relacje z inną kobietą. Narodzin dziecka, które spłodził w tym nieformalnym związku, już jednak nie doczekał. Zmarł 16 maja 1620 r. na Hirado.

Zgodnie z wolą zmarłego jego majątek podzielono pomiędzy byłą angielską żonę oraz potomstwo narodzone z małżeństwa w Japonii. Ani japońska żona, ani konkubina niczego nie dostały. Ta pierwsza podjęła starania o odziedziczenie po mężu pozwolenia handlowego shuinjō, które miało sporą wartość, ale bezskutecznie. Richard Cocks, wyznaczony na wykonawcę testamentu, skrupulatnie dbał o realizację jego postanowień. Shuinjō i posiadłość ziemską w Hemi otrzymał syn Anglika, skośnooki Joseph Adams.

Joseph odziedziczył po ojcu pasję żeglarsko-handlową, której poświęcał się do 1635 r., kiedy to mieszkańcom Japonii zakazano opuszczania granic państwa. Kilka lat później władze coraz bardziej izolującego się kraju postanowiły wygnać wszystkich potomków Europejczyków. Co się stało z dziećmi Adamsa, nie wiadomo. Według niektórych relacji Joseph i Susanna musieli opuścić Japonię, według innych zrobiono dla nich wyjątek ze względu na zasługi ojca.

Nagrobek Williama Adamsa – Nawigatora z Miury. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Nagrobek Williama Adamsa – Nawigatora z Miury.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Tajemnica grobu w Hemi

W nekrologu samuraja z Kentu Cocks przedstawił go jako niemalże przyjaciela szogunów – Ieyasu i jego następcy Hidetady[1]. „Cieszył się takimi względami szogunów Japonii, jakimi wcześniej nie mógł się poszczycić żaden chrześcijanin, i mógł swobodnie wchodzić i rozmawiać z szogunami, podczas gdy wielu japońskich wielmożów nie miało do nich dostępu” – pisał.

Po śmierci Adams został jednak szybko zapomniany, zarówno w Japonii, jak i w Anglii. Dopiero w 1872 r., w epoce ponownego otwarcia Japonii na świat, niejaki James Walters na powrót ożywił zainteresowanie żeglarzem. Ogłosił bowiem, że w Hemi (obecnie Yokosuka) odkrył kopiec nagrobny Adamsa i jego żony. Czy rzeczywiście złożono tam ich zwłoki, jest wielce wątpliwe. W 1905 r. kopiec rozgrzebano, ale nie odnaleziono żadnych szczątków. Kapłani z pobliskiej świątyni utrzymywali jednak, że w grobie bez wątpienia pochowano słynnego Anglika. Zapewniło to bowiem miejscowości dużą popularność.

Liczni pracujący w Japonii brytyjscy eksperci i inżynierowie (zwani przez miejscowych yatoi – żywymi maszynami) ujrzeli w doradcy szoguna swego prekursora. Potem przypomniano sobie o nim również w samej Wielkiej Brytanii, gdzie zapanowała moda na epokę elżbietańską i bohaterów kolonizacji zamorskich ziem. Ponieważ Adams był pierwszym znanym Brytyjczykiem, który osiedlił się na stałe w Azji, nadawał się świetnie do roli „ojca założyciela Imperium Brytyjskiego”.

W książce i na ekranie

Postać brytyjskiego samuraja nie przestała fascynować także później. Na podstawie jego historii James Clavell napisał w 1975 r. bestseller Szogun, który potem przeniesiono na ekran, realizując serial pod tym samym tytułem. Richard Chamberlain wcielił się w nim w postać Johna Blackthorne’a, nawigatora angielskiego statku, który rozbił się u wybrzeży Japonii, a on sam, cudem uchodząc z życiem, niebawem stał się świadkiem śmiertelnych zmagań o tron szoguna. Uwikłany w walkę, Blackthorne zostaje pierwszym w historii obcokrajowcem, którego spotkał zaszczyt pasowania na samuraja.

W serialu uwypuklono m.in. kontrasty pomiędzy XVII-wiecznymi cywilizacjami – europejską i japońską, nie zawsze zresztą zgodnie z prawdą. Co ciekawe, rzekomo częste korzystanie z mydła w ówczesnej Japonii, w przeciwieństwie do „brudnej Europy”, to raczej mit. Zgodnie ze świadectwami historycznymi Japończycy stosowali wówczas do mycia glinę, wapno albo ług, a mydło dopiero co poznali – i to właśnie dzięki Europejczykom. Faktem jest jednak, że kąpali się znacznie częściej i dbali o regularne wywożenie odchodów z miast, dzięki czemu nie wydzielały one takiego fetoru jak europejskie ośrodki miejskie. Czy William Adams w 1613 r. odrzucił ofertę powrotu do Anglii również z tego powodu? Nie jest to chyba wykluczone.

[1]Hidetada, syn Tokugawy, został formalnie szogunem już w 1605 r., ale rzeczywistą władzę aż do swej śmierci pełnił Tokugawa, używając tytułu „szoguna na emeryturze”.

Więcej:

Artykuł Samuraj z hrabstwa Kent pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

Anna Boleyn – jaką była matką ?

$
0
0
Anna nie zdążyła nacieszyć się swoją jedyną córką – została ścięta, gdy mała Elżbieta miała niespełna trzy lata. Archiwum wydawnictwa.

Anna nie zdążyła nacieszyć się swoją jedyną córką – została ścięta, gdy mała Elżbieta miała niespełna trzy lata. Archiwum wydawnictwa.

Elżbieta I miała niespełna trzy lata, kiedy jej matka została skazana na śmierć. Trudno więc bez jakichkolwiek dowodów stwierdzić, czy ją pamiętała i co o niej myślała. Wiadomo jednak, że w 1575 roku poleciła wykonać otwierany pierścień, który zawierał we wnętrzu miniaturową podobiznę jej samej oraz portret Anny Boleyn. A co czuła Anna do córki?

Oczekiwanie

Po kilku latach walki o unieważnienie pierwszego małżeństwa Henryk VIII nareszcie dopiął swego i mógł cieszyć się wdziękami kobiety, która przez blisko siedem lat nie dopuszczała go do łóżka. Dodatkowo jego radość potęgowała świadomość, że Anna Boleyn, dla której postawił na głowie całe królestwo i zerwał z papiestwem, oczekuje dziecka – zdrowego i silnego chłopca, który w przyszłości zasiądzie na tronie Tudorów. Inna płeć nie wchodziła w rachubę i nikt nie przewidywał narodzin Elżbiety, która została poczęta – przy założeniu, że przyszła na świat we właściwym terminie – na początku grudnia. Oznacza to, że 25 stycznia 1533 roku, a więc w dniu oficjalnych zaślubin, Anna była w szóstym tygodniu ciąży.

Przez pewien czas po koronacji, która odbyła się pod koniec maja, Anna czuła się dość dobrze, jednak później jej stan pogorszył się na tyle, że Henryk zaczął żywić poważne obawy. Jeśli wierzyć De Carlesowi, odchodzący od zmysłów król wolał nawet, aby poroniła, o ile miałoby to uratować jej życie. Z uwagi na zdrowie Anny zrezygnował nawet z wyjazdu na letni wypoczynek i oboje zaszyli się w Windsorze, gdzie Henryk polował w okolicznych lasach i obsypywał żonę kosztownymi prezentami. Jednocześnie wszelkie znaki na ziemi i niebie zdawały się wskazywać, że królewskiej parze urodzi się syn. Taką płeć dziecka przepowiadali wszyscy astrologowie (nie licząc jednego) i na taką miały rzekomo wskazywać zmiany zachodzące w ciele przyszłej matki – narodziny chłopca zwiastował na przykład czerwonawy kolor sutków, podczas gdy ciemniejsze wróżyły dziewczynkę.

Oczywiście Henryk nie był odosobniony w pragnieniu posiadania męskiego potomka. Na urodzeniu chłopca zależało również Annie, która zdawała sobie sprawę ze swojej niepopularności wśród poddanych, i liczyła na to, że następca tronu nie tylko uraduje króla i kraj, ale także zapewni jej stabilną pozycję.

Pod koniec lata para królewska opuściła Windsor i udała się do Greenwich, gdzie we wtorek 26 sierpnia Anna oficjalnie wycofała się ze świata mężczyzn. Zrobiła to stosunkowo późno, ponieważ zwyczajowo kobiety udawały się w odosobnienie miesiąc przed porodem. Czyżby sądziła zatem, że dziecko zostało poczęte później? A może Elżbieta była wcześniakiem?

Pierścien królowej Elżbiety z wizerunkiem jej matki, Anny Boleyn. © Wikimedia Commons.

Pierścien królowej Elżbiety z wizerunkiem jej matki, Anny Boleyn. © Wikimedia Commons.

Dziewczynka

W niedzielę 7 września 1533 roku około trzeciej po południu przyszła na świat podobna do ojca i zdrowa dziewczynka. Boleynowie mieli wiele krewnych, więc można założyć, że podczas porodu oprócz dwórek Annie towarzyszyła matka i kuzynki. Z drugiej jednak strony, jeśli nikt nie spodziewał się tak szybkiego rozwiązania, równie prawdopodobne jest, że kobiety te mogły być przy niej nieobecne, gdyż po prostu nie zdążyły do niej dotrzeć. Tak czy inaczej, pomimo niepokojących sygnałów w końcowym okresie ciąży, poród okazał się nadzwyczaj łatwy.

Sceny z licznych filmów, jak chociażby ta z serialu Dynastia Tudorów, pokazują wzburzonego Henryka, który na wiadomość o narodzinach córki odwraca się na pięcie i w milczeniu wychodzi z komnaty, zostawiając Annę z maleńką Elżbietą w ramionach. Czy faktycznie tak było? Wielu historyków w to wątpi.

Twierdzenia nieprzychylnego Annie cesarskiego ambasadora, Eustace Chapuysa, jakoby płeć noworodka była wielkim ciosem dla Henryka, nie mogą służyć za wystarczający dowód, ponieważ są stronnicze. Fakt, że odwołano planowane turnieje i niektóre uroczystości, również nie powinien świadczyć o rozczarowaniu króla, ponieważ zgodnie z tradycją narodziny córek fetowano znacznie skromniej od narodzin synów. Poza tym wiadomo, że natychmiast po przyjściu na świat Elżbiety z Anglii rozesłano heroldów, aby obwieścili radosną nowinę, w katedrze św. Pawła odśpiewano dziękczynne Te Deum i zarządzono przygotowania do wystawnego chrztu.

Anna i Henryk musieli oczywiście odczuć pewien zawód z powodu płci dziecka, ale narodziny zdrowej córki i lekki poród pomyślnie rokowały na przyszłość. Nie bez znaczenia była również płodność kobiet z rodziny Boleynów i niezwykła żywotność ich potomstwa – dla przykładu, babka Anny ze strony ojca urodziła dziesięcioro dzieci, z czego aż ośmioro przeżyło okres niemowlęcy.

W 1534 roku Anna po raz kolejny zaszła w ciążę, a Henryk zamówił u złotnika srebrną kołyskę ozdobioną drogimi kamieniami i różami Tudorów oraz haftowaną złotem pościel i dziecięce ubranka ze złotogłowiu. Niestety, w lipcu królowa poroniła, do czego bez wątpienia przyczyniły się stres i presja, pod jaką się znalazła, a jakiej nigdy nie doświadczyła jej nadzwyczaj płodna babka.

Anna Boleyn, biorąc sekretny ślub z Henrykiem w styczniu 1533 roku, spodziewała się już dziecka. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Anna Boleyn, biorąc sekretny ślub z Henrykiem w styczniu 1533 roku, spodziewała się już dziecka.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Anna jako matka

Na pytanie, jaką matką była Anna Boleyn, nie sposób udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Trudno bowiem po tylu stuleciach wniknąć w umysł postaci historycznej, którą wrogowie przedstawiali w negatywnym świetle i którą na wiele lat skazano na zapomnienie.

Wiadomo jednak, że Anna przebywała z maleńką Elżbietą w Greenwich przez około trzy miesiące, dopóki księżniczki nie odesłano do Hatfield, gdzie powietrze było zdrowsze, a ryzyko epidemii – znacznie mniejsze. Według jednego ze źródeł, Anna sama chciała karmić córkę piersią, na co Henryk nie wyraził zgody. Jeżeli to prawda, można zaryzykować stwierdzenie, że z miłości do dziecka próbowała przeciwstawić się sile konwenansów, bo na takie zachowanie nie pozwalały ani obyczaje, ani racja stanu – królowe i arystokratki nie karmiły dzieci osobiście, ale oddawały je pod opiekę starannie wyselekcjonowanych mamek. Zwyczaj nie pozwalał również, aby sprawowały osobistą opiekę nad swymi pociechami.

Jak każde królewskie dziecko, Elżbieta otrzymała wkrótce własny dwór, z którym została odesłana do Hatfield w Hertfordshire. Zarządcą dworu został wuj królowej John Shelton, a na opiekunkę księżniczki wyznaczono lady Bryan, która wcześniej dbała o wychowanie starszej córki króla, kilkunastoletniej wówczas Marii. Dwór Marii został zresztą rozwiązany pod koniec roku, a ona sama musiała dołączyć do świty przyrodniej siostry, której teraz przyznano we wszystkim pierwszeństwo. Ojciec, gdy przyjeżdżał do Elżbiety, nie chciał jej nawet widywać.

Para królewska odwiedzała Hatfield okazjonalnie, jeśli pozwalał na to napięty harmonogram. Niemniej Anna żywo interesowała się postępami robionymi przez Elżbietę i systematycznie korespondowała z lady Bryan. Nawet jeśli z dzisiejszej perspektywy wydaje się to szokujące lub niezrozumiałe, na bliższe relacje z Elżbietą nie pozwalał protokół obowiązujący na królewskim dworze. XVI-wieczne metody wychowawcze i poglądy na miłość rodzicielską także różniły się od metod i poglądów obowiązujących współcześnie.

Miłość Anny do córki, jak uważa David Starkey, osobowość medialna i najpoczytniejszy badacz epoki Tudorów, objawiała się przede wszystkim w obdarowywaniu jej kosztownymi i wymyślnymi strojami. Anna osobiście czuwała nad wyborem garderoby dla Elżbiety, pieczołowicie dobierała ozdobne tkaniny i lubowała się w kupowaniu modnych sukienek, czepeczków, bucików, kokardek i wszelkiego rodzaju drobiazgów, które przesyłała lub, jeśli mogła, osobiście przywoziła do Hatfield. I to ich nagłą utratę, a nie śmierć matki – jak twierdzi Starkey – niespełna trzyletnia dziewczynka mogła odczuć najbardziej po egzekucji Anny.

Być może z czasem, gdyby Anna Boleyn przeżyła, nawiązałaby z córką bliższą więź, o jaką przecież trudno między matką a nieświadomą życia dwu- lub trzylatką. Jednak nie dane im było się o tym przekonać.

Elżbieta nigdy nie uwierzyła, że jej matka była winna zdrady, i już jako królowa oczyściła ją z zarzutów. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Elżbieta nigdy nie uwierzyła, że jej matka była winna zdrady, i już jako królowa oczyściła ją z zarzutów. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Troska o przyszłość córki

Anna Boleyn niedługo cieszyła się macierzyństwem, bo w chwili jej śmierci księżniczka miała dwa lata i osiem miesięcy. Chociaż narodziny córki nie były punktem, w którym Henryk porzucił nadzieję na posiadanie męskiego potomka, relacje między małżonkami zaczęły się stopniowo psuć. W dużym stopniu przyczyniła się do tego osobowość Anny, zazdrosnej o jego romanse i niezbyt skłonnej do uległości, a przede wszystkim kolejne ciąże i poronienia (ich liczba jest dyskusyjna). Gdyby w 1534 roku Anna nie poroniła chłopca i wyczekiwany książę urodziłby się zdrowy, jej wrogowie nie wmówiliby Henrykowi z taką łatwością, że żona go zdradza. Na swoje nieszczęście, Anna nie sprawdziła się jako królowa – nie dała królestwu dziedzica.

Podczas gdy Henryk rozpaczał nad utratą nienarodzonych dzieci, jej nikt nie pytał, co czuje. Nielubiana, od narodzin Elżbiety żyjąca pod nieustanną presją, poczuwająca się do winy za niedonoszone ciąże, nie miała łatwego życia. Dwór stał się złotą klatką, a wielka miłość króla przygasła. A może wcale nie była wielka, skoro Henryk tak szybko dał wiarę pomówieniom? Nie chciał jej nawet wysłuchać, kiedy w niedzielę 30 kwietnia 1536 roku próbowała odwołać się do jego uczuć w najbardziej dramatyczny sposób – poprzez córkę. Świadkiem tej sceny był reformator religijny Alesius, który po latach opowiedział Elżbiecie I, że widział Annę, jak przyniosła ją w ramionach, i usiłowała przekonać do czegoś rozgniewanego króla. Nie słyszał, o czym rozmawiali, choć łudził się, że po „burzy nastanie słońce”.

Do pojednania jednak nie doszło. 2 maja Anna została aresztowana. Jeszcze w kwietniu, zanim trafiła do Tower, wiedziona złymi przeczuciami poprosiła duchownego Mateusza Parkera, żeby czuwał nad rozwojem duchowym Elżbiety. Troska o córkę w chwili, w której powinna była raczej martwić się o siebie, bez wątpienia świadczy o matczynej miłości. Kiedy wydano wyrok i ustąpiła histeria, powoli zaczęła godzić się z losem. Analizując swoją sytuację, martwiła się upadkiem rodziny i wyraziła troskę o matkę i brata, ale nie ma dowodów na to, że wspominała Elżbietę. Niemniej fakt, że nawet na szafocie nie wypierała się winy i wychwalała Henryka, wskazuje, że myślała już nie o sobie, ale o przyszłości córki. Miała nadzieję, że „najlepszy król pod słońcem” okaże dziecku łaskę.

Takiej uległości, nawet jeśli Anna czuła się ofiarą pomówień, wymagała również konwencja. Gdyby uległa emocjom i zarzuciła królowi niesprawiedliwość, cenę za jej śmiałość musiałaby zapłacić Elżbieta, którą ogłoszono bękartem i pozbawiono tytułu księżniczki. Tymczasem Anna przemówiła zdecydowanie i pięknie, dając gapiom do zrozumienia, że nie jest cudzołożnicą. Nie wierzyła w to również Elżbieta, która po objęciu tronu oczyściła matkę z wszelkich zarzutów. Podobno też do końca życia nie rozstawała się z pierścieniem kryjącym w środku miniaturowe podobizny jej samej oraz Anny Boleyn.

Bibliografia

[online] http://www.bbc.co.uk/history/people/anne_boleyn/
Anne Boleyn, United Productions, reż. Mary Cranitch, 2001.
Ives, Życie i śmierć Anny Boleyn, Wydawnictwo Astra, Kraków 2012.
Licence, W łożu z Tudorami, Wydawnictwo Astra, Kraków 2014.

Więcej:

W łożu
z Tudorami

Amy Licence

Artykuł Anna Boleyn – jaką była matką ? pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

Podsumowanie konkursu „Drzewo recenzji”

$
0
0

Drodzy Czytelnicy,

22 kwietnia 2016 roku w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Krakowie odbyło się uroczyste wręczenie nagród zwycięzcom konkursu „Drzewo recenzji”. Wydawnictwo Astra wsparło konkurs licznymi nagrodami. Do konkursu zgłoszonych zostało 280 prac ze szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych z województwa małopolskiego (w tym 175 prac ze szkół podstawowych). Wśród recenzowanych książek znalazły się dwie pozycje Wydawnictwa Astra: Henryk VIII. Król i jego dwór oraz Joanna d’Arc. Jej historia. Jednym ze zwycięzców był Bernard Kocierz, uczeń VII Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie, autor recenzji książki Joanna d’Arc.

image

 

Dziś, z okazji kolejnej rocznicy śmierci francuskiej bohaterki narodowej, mamy przyjemność opublikować nagrodzoną pracę na naszej stronie. Zwycięzcy serdecznie gratulujemy, życząc dalszych sukcesów i pogłębiania historycznej pasji – również z książkami Wydawnictwa Astra!

Historia jest sumą niezliczonych biografii, nie da się zatrzymać jej biegu, można albo przyglądać się jej z bezpiecznej strony, bądź skoczyć w jej wir i zacząć ją kształtować. Helen Castor opowiedziała dzieje francuskiej bohaterki narodowej, rezygnując z popularnego mitu. Czytelnik otrzymuje rzetelnie opracowaną wiedzę na temat sytuacji politycznej Europy na wiele lat przed pojawieniem się Dziewicy Orleańskiej, dzięki czemu może łatwiej zrozumieć mechanizmy rządzące ówczesnym światem i motywacje głównych „aktorów historii”. Praca, aczkolwiek historyczna, nie jest pozbawiona emocjonalnego zaangażowania autorki. Książka polecana przede wszystkim tym, którzy mają na tyle odwagi, aby towarzyszyć prostej dziewczynie w jej drodze z francuskiej wsi na dwór możnowładców i pola bitew, aż po stos. Dla tych, którzy nie boją się poczuć strachu przed ogniem.

Bernard Kocierz

Więcej:

Artykuł Podsumowanie konkursu
„Drzewo recenzji”
pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

Rebelia synów Henryka II Plantageneta. ,,Pisklęta dziobiące orła”

$
0
0

W drugiej połowie XII wieku Henryk II Plantagenet władał rozległym imperium rozciągającym się od Szkocji po Irlandię, od Pirenejów po Flandrię. Mimo że królestwo Anglii wraz z licznymi ziemiami na kontynencie było prawdziwą potęgą polityczną zachodniej Europy, to przeżyło silny wstrząs wywołany buntem ambitnych synów króla Anglii. Święty Bernard z Clairvaux miał podobno powiedzieć o rodzie Plantagenetów, że od diabła pochodzą i do diabła powrócą, co późniejsi obserwatorzy uznali za proroctwo opisujące bezwzględne intrygi polityczne, walkę o władzę i wojowniczą naturę potężnej andegaweńskiej rodziny panującej.

Henryk II i jego dzieci zrodzone w legalnym związku. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Henryk II i jego dzieci zrodzone w legalnym związku. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Po latach zniszczeń i anarchii wywołanej krwawą wojną domową w Anglii toczoną przez króla Stefana z Blois i cesarzową-wdowę Matyldę, w 1154 roku na tronie angielskim zasiadł syn Matyldy i Gotfryda Plantageneta – energiczny Henryk II. Władca zasłynął jako reformator państwa, sprawny administrator, zręczny polityk i znakomity wojownik zaciekle rozszerzający swe terytoria i strefy wpływów podczas kolejnych kampanii wojennych. Dzięki małżeństwu z księżną Akwitanii, piękną i mądrą Eleonorą, Henryk stał się właścicielem rozległych ziem na terenie południowej Francji. Wkrótce w rodzinie Plantagenetów przyszli na świat synowie: Henryk zwany Młodym Królem lub Henrykiem Młodym, Ryszard – który zyskał później przydomek Lwie Serce, Godfryd i Jan[1]. Gdy synowie Henryka podrośli, każdy otrzymał zarząd nad częścią ziem rozległego królestwa. Najstarszy z nich, Henryk Młody, już w 1170 roku został koronowany na króla (jako następca tronu) i otrzymał Andegawenię, a wkrótce także Maine i Normandię. Młodszy Ryszard pod opieką matki miał sprawować rządy nad jej ukochaną Akwitanią. Godfryd, w wyniku podbojów ojca i zaaranżowanego małżeństwa z Konstancją, córką księcia Conana, miał rządzić Bretanią. Jedynie najmłodszego syna, urodzonego w 1167 roku Jana, pominięto w rozdziale ziem, stąd też przylgnął do niego przydomek ,,bez Ziemi”. Chociaż synowie otrzymali tytuły książęce, formalnie nie sprawowali rządów nad swoimi dominiami i nie czerpali z nich dochodów (te bowiem trafiały bezpośrednio do skarbca królewskiego).

Henryk II z małżonką, Eleonorą Akwitańską. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Henryk II z małżonką, Eleonorą Akwitańską.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Krnąbrne szczenięta

Chociaż młodzi Plantageneci byli dopiero nastolatkami, za wszelką cenę pragnęli uzyskać pełnię władzy nad swoimi dominiami (w końcu ich ojciec już w wieku 16 lat samodzielnie rządził Normandią). Szczególnie zabiegał o to Młody Król – dumny, wytworny, ale też arogancki i nieodpowiedzialny utracjusz wydający krocie na pełne przepychu życie dworskie, liczne turnieje rycerskie i rozrywki. Taki styl życia Henryka, ożenionego z Małgorzatą, córką króla Francji Ludwika VII, kosztował krocie i przysporzył następcy tronu sporych długów. Właśnie dlatego Henryk tak bardzo zabiegał o możliwość czerpania dochodów ze swojej domeny.

Wśród królewskich synów wyróżniał się także ulubieniec królowej Eleonory, Ryszard. Ten wysoki i dobrze zbudowany młodzieniec także lubował się w rycerskich zmaganiach, choć bardziej pod kątem prowadzenia działań wojennych, które kochał ponad wszystko. Wychowany w kulturze pięknej Akwitanii, nie był jednak prymitywnym brutalem. Matka wpoiła mu zamiłowanie do południowofrancuskiej kultury dworskiej, twórczości trubadurów, układania pieśni i kształcenia się. Ambicje Ryszarda podsycała zarządzająca Akwitanią Eleonora, która w 1172 roku, w kościele opackim świętego Hilarego w Poitiers, zaaranżowała uroczyste i formalne mianowanie czternastoletniego syna księciem Akwitanii. Dumna i niezależna królowa chciała tym sprytnym manewrem zabezpieczyć swoje rodowe dziedzictwo i usankcjonować niezależność ukochanego Ryszarda. Ponadto Eleonora i Henryk oddalili się od siebie (zwłaszcza po licznych romansach Henryka, w tym z ,,Piękną” Rozamundą Clifford) i urażona władczyni pragnęła dokuczyć swojemu znienawidzonemu mężowi.

Kolejny syn, Godfryd, według kronikarzy najinteligentniejszy z całego rodzeństwa, znany był z przebiegłości i knucia intryg. Aby zebrać środki na liczne bunty i kampanie wojenne, bez wahania uciekał się do łupienia kościołów, opactw i klasztorów, żywiąc wobec duchownych nieskrywaną pogardę.

Ambicje królewskich synów, zwłaszcza Henryka Młodego, podsycał król Francji Ludwik VII, być może upatrując w niedorosłym do sprawowania władzy zięciu skłonną do manipulacji marionetkę. Członkowie owego ,,diabelskiego rodu” szukali tylko sposobności, by wywalczyć niezależność od nielubianego ojca.

Czarne chmury nad Henrykiem

Pierwszy wstrząs zachwiał pozycją króla Henryka, gdy podczas konfliktu z kłótliwym i upartym arcybiskupem Canterbury Tomaszem Becketem królewscy rycerze przyboczni 29 grudnia 1170 roku wdarli się do katedry w Canterbury i po krótkiej szarpaninie zamordowali duchownego. Według powszechnej opinii Becketa zabito z inspiracji Henryka. Choć Plantagenet z potężnego władcy nagle stał się ,,wyrzutkiem dla świata”, udało mu się przeczekać burzę i ataki na jego osobę, a nawet częściowo zrehabilitować i doprowadzić do porozumienia z Kościołem. Dla wielu jednak nadal miał na rękach krew biskupa-męczennika. I ten argument także podjęli spiskowcy.

Jednakże iskrą wzniecającą rebelię były zaręczyny sześcioletniego ulubieńca króla – Jana, z córką Humberta, hrabiego Maurienne, w 1173 roku, i przyznanie swojemu pupilowi w ramach uposażenia ważnych, granicznych andegaweńskich zamków: Loudon, Mirebeau i potężnej fortecy Chinon. Czara goryczy przelała się. Król Anglii pochwycił wściekłego Henryka Młodego, by wyjaśnić sporne kwestie i wspólnie udać się do zamku Chinon. Henryk II pozostał nieugięty i rozkazał pilnować krnąbrnego syna. Nocą, gdy król Anglii smacznie spał, Młody Król rozkazał przekupionej straży opuścić most zwodzony zamku i wymknął się z Chinon, galopując przez Normandię, Le Mans, wprost… do Paryża, na dwór swojego teścia króla Ludwika VII. Kapetyng uznał, że oto nadeszła sposobność, by osłabić wewnętrznie i zaatakować znacznie silniejsze państwo Plantagenetów. Gdy zaskoczony Henryk II wysłał do Paryża posłańców z propozycją porozumienia z najstarszym synem i jego powrotu do ojca, emisariusze zastali Młodego Króla w towarzystwie króla Ludwika. Kronikarz Wilhelm z Newbourgha opisał całą dramatyczną scenę rozmowy z posłami angielskimi, gdy Ludwik zapytał z satysfakcją: ,,Kto wysłał do mnie tę wiadomość?”. Oni odpowiedzieli: ,,Król Anglii”, na co monarcha zaprzeczył: ,,To nieprawda! Spójrzcie! Król Anglii jest tutaj teraz i nie wysłał do mnie żadnej wiadomości. Lecz nawet jeśli będziecie nadal nazywali królem jego ojca, który był dawniej królem Anglii, wiedzcie, że on, jako król, nie żyje. A jeśli chce wciąż działać jak monarcha, to powinien szybko zadośćuczynić, zrzekając się swojego królestwa na rzecz swego syna, za co poświadczy cały świat”. Był to casus belli wojny, która ogarnęła prawie całe ziemie Plantagenetów.

Wkrótce do koalicji pod przywództwem Ludwika VII dołączyli książę Ryszard i Godfryd, a także liczni baronowie i feudałowie niezadowoleni z bezwzględnych metod rządzenia Henryka, który zajmował lub burzył ich zamki, nakładał wysokie podatki i zmuszał do licznych świadczeń feudalnych.

Jeden z synów Henryka II, Henryk Młody Król. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Jeden z synów Henryka II, Henryk Młody Król. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Cios ze strony małżonki

Największym szokiem dla Henryka II i jego lojalnych stronników była jednak zdrada królowej Eleonory. Księżna Akwitanii prędko wyruszyła w kierunku Paryża, by dołączyć tam do swych synów będących pod opieką… byłego męża![2]. Eleonora pognała konno przebrana za mężczyznę, jednak agenci Henryka wytropili ją i pochwycili w pobliżu zamku Faye-la-Vineuse, nieopodal Poitiers. Wybuchł prawdziwy skandal – było to wszak nie do pomyślenia, by żona zdradziła politycznie swego męża, a do tego uciekała przebrana za mężczyznę! Uczeni stronnicy Henryka napiętnowali królową, głównie ją obwiniając za bunt synów i konszachty z Francją. Ralf z Diceto, kronikarz i dziekan katedry św. Pawła, stwierdził nawet, że na przestrzeni dziejów można wskazać ponad trzydzieści przypadków rebelii synów przeciwko panującemu ojcu, lecz nie zna żadnego przykładu zdrady królowej, która stanęłaby przeciwko swojemu królewskiemu małżonkowi.

Tymczasem zacieśniała się pętla wokół Henryka II, gdyż do koalicji pod przywództwem króla Francji i synów królewskich dołączył kuzyn króla Anglii, wojowniczy hrabia Flandrii Filip Alzacki, oraz król Szkocji Wilhelm Lew, skuszony przez Młodego Króla obietnicą odzyskania utraconych ziem.

Obrona królestwa przed najbliższymi i sąsiadami

Mimo że sytuacja króla Anglii, otoczonego zewnętrznymi oraz wewnętrznymi wrogami, była tragiczna, monarcha nie wpadł w panikę, ale z godnym wytrawnego stratega spokojem i zimną krwią czekał we wzmocnionych twierdzach na ruchy antagonistów. Nie był jednak sam, gdyż poparła go część lojalnych baronów i zaufanych dostojników państwowych. Ponadto Henryk miał spore zapasy pieniędzy w skarbcu, co umożliwiło mu zaciąg licznych zagranicznych najemników – doborowych i skutecznych, zawodowych zbrojnych – lojalnych dopóki otrzymywali należny żołd. Zwano ich powszechnie routiers, czyli łupieżcami, lub Brabantczykami, ponieważ wielu z nich pochodziło właśnie z tej flamandzkiej krainy. Najemni zbrojni słynęli z bezwzględności, waleczności i dzikiej brutalności wzbudzającej trwogę wśród wrogich wojsk i ludności cywilnej.

Pierwszy ruch uczynili sojusznicy, prowadząc w lipcu 1173 roku atak pod przywództwem hrabiego Flandrii na wschodnią Normandię. Kontyngenty Młodego Króla, Filipa Alzackiego, Ryszarda i króla Francji obległy jednocześnie Verneuil, Gournay oraz Drincourt i miały się spotkać z nacierającymi w stronę Rouen Bretończykami. Gdy jednak pod Drincourt brat hrabiego Filipa, Mateusz z Boulogne, został śmiertelnie raniony bełtem, hrabia Flandrii wycofał się spod murów twierdzy, co ostatecznie zniweczyło plany napastników.

W tym czasie Henryk II nękał atakami wojska francuskie, zmuszając Ludwika do odwrotu, po czym błyskawicznie zaatakował Bretończyków, otaczając ich i biorąc do niewoli bretońskich dowódców: earlów Hugona i Ralfa de Fougeres. Klęski obnażyły słabość króla Francji, który spodziewał się łatwych zwycięstw i nie potrafił skoordynować ataków swoich sojuszników. Zafrasowany niepowodzeniem Ludwik wysłał emisariuszy pokojowych do Henryka. Król Anglii, nie chcąc zaogniać konfliktu, zaproponował swoim synom ugodę w zamian za połowę dochodów z ich ziem. Jednak Ludwik zyskał w międzyczasie nową kartę przetargową i doradzał młodym Plantagenetom, by odrzucili propozycję ojca.

Trzynastowieczna ilustracja przedstawiająca mord na Tomaszu Beckecie. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Trzynastowieczna ilustracja przedstawiająca mord na Tomaszu Beckecie. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

W tym czasie Northumbrię zaatakowali Szkoci pod wodzą króla Wilhelma, pustosząc liczne ziemie i oblegając warowne miasto Carlisle. Ludzie Henryka mężnie stawili opór w twierdzach i wysłali apel o pomoc. Na domiar złego we wschodniej Anglii wylądował zbuntowany Robert de Beamount, hrabia Leicester, który prowadząc armię wynajętych flamandzkich najemników, miał wspomóc działania buntowników i zaatakować twierdze lojalistów. W obliczu zagrożenia lojalni wobec króla panowie zebrali liczne siły i pod dowództwem justycjariusza królewskiego, Ryszarda de Lucy, najpierw wyparli Szkotów, a następnie wyruszyli na spotkanie maszerujących wojsk hrabiego Leicester. Mimo że podobno buntownicy mieli nad wojskami królewskimi czterokrotną przewagę, w bitwie na bagnach w pobliżu Bury Saint Edmunds zostali rozgromieni przez rojalistów, a sam hrabia Robert wraz z małżonką dostał się do niewoli. Mniej szczęścia mieli jego zagraniczny najemnicy – ścigani i masakrowani przez uzbrojoną okoliczną ludność…

Kolejne zagrożenia i bosy marsz ku odkupieniu

Mimo licznych zwycięstw odniesionych dzięki błyskawicznym i celnym działaniom Henryka i jego ludzi, a także mimo sprzyjającego królowi szczęścia, sytuacja w królestwie ponownie stała się groźna wiosną 1174 roku. Rebelianci odnieśli szereg zwycięstw, a ponadto północną Anglię ponownie zaatakował król Wilhelm Lew, prowadząc liczniejsze niż poprzednio wojska szkockie. Na domiar złego hrabia Flandrii zapowiedział przygotowania do inwazji na Anglię. W tej sytuacji król Henryk podjął decyzję o opuszczeniu bezpiecznej Normandii i dopłynięciu do Anglii. Mimo sztormu monarcha bezpiecznie dotarł do wyspy i, co znamienne, zamiast wyruszyć na Szkotów czy rebeliantów… pospieszył do Canterbury, gdzie postanowił poddać się publicznej pokucie. Czy Henryk rzeczywiście wyraził żal za grzechy i śmierć dokuczliwego arcybiskupa? Otóż całe przedstawienie pokutne miało służyć oczyszczeniu wizerunku króla-zabójcy, gdyż dla wielu rebeliantów brak zadośćuczynienia Henryka po mordzie w Canterbury sprowadzał na kraj klątwę i dyskredytował monarchę w oczach poddanych. Dlatego też sprytny Plantagenet nie tylko ubrał się we włosiennicę i poszedł boso do katedry, ale także: Prosił obecnych tam biskupów o odpuszczenie win i poddał swoje ciało surowej karze, otrzymując od trzech do pięciu uderzeń kijem od wszystkich mnichów po kolei, których zebrała się ogromna liczba (…). Proste, choć bolesne, ale jakże skuteczne zagranie propagandowe! Na wieść o królewskiej pokucie zbuntowani feudałowie zaczęli się wahać, a ponadto – być może za sprawą przebłaganego świętego męczennika – Henrykowi jeszcze bardziej sprzyjał los.

Srebrna moneta z wizerunkiem Henryka II. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Srebrna moneta z wizerunkiem Henryka II.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Henryk Zwycięski i synowie marnotrawni

W międzyczasie armia Szkotów traciła czas i siły, bezskutecznie atakując zamki w Wark, Prudhoe i Carlisle. Gdy król Wilhelm wyruszył z wojskami z zamiarem oblężenia twierdzy w Alnwick, śledzący Szkotów lojalni wobec króla rycerze zaszarżowali z impetem na zbrojnych Wilhelma, rozbijając na bagnach liczniejsze szkockie wojska. Szkoci rzucili się do bezładnej ucieczki, a większość z nich wybito lub wzięto do niewoli wraz z królem.

Korzystając z nieobecności Plantageneta, Henryk Młody i Ludwik ponownie zaatakowali Normandię, oblegając Rouen. Jednak po rozprawieniu się ze Szkotami Henryk błyskawicznie przerzucił armię do Normandii i zmusił Francuzów do wycofania się, a króla Ludwika do wysłania próśb o pokój.

Henryk triumfował. W ciągu nieco ponad roku stłumił rebelię synów, baronów i odparł najazdy wrogich sąsiadów. Jednak zamiast mścić się na zdrajcach, postąpił miłosiernie wobec pokonanych. Skruszonym synom przyznał połowę dochodów z ich prowincji. Ponadto Henryk Młody otrzymał – jako zadośćuczynienie za uposażenie Jana – dwa zamki normandzkie i 15 tysięcy funtów, a Ryszard dwa zamki w Poitou. Król Szkocji został potraktowany surowiej, musiał bowiem złożyć hołd lenny Henrykowi i podporządkować swoje ziemie angielskiej koronie. Jedyną osobą, której zwycięski monarcha nie przebaczył, była królowa Eleonora. Do końca panowania swego męża miała pozostać w odosobnieniu, strzeżona w zamkach południowej Anglii, z dala od ukochanej Akwitanii.

Królewskie pisklęta na pewien czas zaprzestały swych knowań. Jednak w przyszłości miało dojść do kolejnych buntów synów Henryka, a ich konsekwencje okazały się znacznie poważniejsze.

Bibliografia

Barber R. Henry Plantagenet, 2001.
Barlett, R., England under the Norman and Angevin Kings 1075-1225. Oxford 2002.
English Historical Documents online tom II 1042-1189, pod red. D. C. Douglas and G. W. Greenaway, Routledge 2015.
Gillingham J., Richard I, London 1999.
Gillingham J., The Angevin Empire. Second edition, London-New York 2001.
Jones D., Plantageneci. Waleczni królowie, twórcy Anglii, przeł. M. Karwowska, Kraków 2014.
Mclynn F., Lionheart and Lackland. King Richard, King John and the Wars of Conquest, London 2006.
Warren, W.L, Henry II London 2000.

[1] Tylko wymienieni tu synowie osiągnęli wiek dorosły i władali ziemiami Plantagenetów. Najstarszy syn Henryka i Eleonory, Wilhelm, zmarł w 1156 roku. Królowa urodziła także trzy córki: Matyldę wydaną za księcia Saksońskiego Henryka Lwa, Joannę – późniejszą żonę króla Sycylii Wilhelma II Lwa, oraz Eleonorę, która poślubiła Alfonsa VII Szlachetnego, króla Kastylii.[2] Ludwik VII i Eleonora Akwitańska zawarli małżeństwo w 1137 roku. Jednak pożycie ascetycznego króla Francji z jego pełną temperamentu i wdzięku żoną nie układało się. Po wybuchu skandalu podczas pobytu królewskiej pary na II krucjacie postanowili unieważnić małżeństwo. Wtedy zazdrosny Ludwik oskarżył Eleonorę o poufałość i zdradę z jej stryjem, księciem Antiochii Rajmundem z Poitiers. Ostatecznie małżonkowie rozwiedli się w 1152 roku.

Więcej:

Plantageneci

Dan Jones

Artykuł Rebelia synów
Henryka II Plantageneta.
,,Pisklęta dziobiące orła”
pochodzi z serwisu tudorowie.pl.


Katarzyna Swinford i Jan z Gandawy – wielka miłość w niespokojnych czasach

$
0
0
Portret Jana z Gandawy. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Portret Jana z Gandawy. © Wikimedia Commons,
domena publiczna.

Kochanka, matka, opiekunka – w końcu żona. W średniowieczu, kiedy żywot kobiety od kołyski po grób biegł ustalonym torem, życie Katarzyny Swinford zdecydowanie się wyróżniało. W przeciwieństwie do innych kobiet swoich czasów była niezależna finansowo i mogła spędzić prawie połowę swojego życia z człowiekiem, którego kochała – Janem z Gandawy. Jeszcze bardziej niezwykły jest ich wspólny wpływ na losy świata. Katarzyna, o której zachowała się tylko wyryta na grobie inskrypcja informująca o jej niezwykłej urodzie, jest antenatką między innymi każdego angielskiego króla od 1461 roku, księżnej Diany, Winstona Churchilla oraz pięciu amerykańskich prezydentów. Od niej też wywodzi się cała dynastia Tudorów.

Pierwsze małżeństwa

Katarzyna de Roët urodziła się prawdopodobnie w 1350 roku w rodzinie rycerskiej. Jej ojciec przybył do Anglii razem z Filipą de Hainault, przyszłą żoną Edwarda III i królową Anglii. Katarzyna i jej rodzeństwo dorastali na angielskim dworze, a siostra Katarzyny poślubiła nawet Geoffreya Chaucera, angielskiego poetę, filozofa i dyplomatę. W wieku dziewięciu lat Katarzyna została damą dworu i jej los po raz pierwszy splótł się z dziesięć lat starszym Janem. Wysoki, przystojny, czarujący i wykształcony czwarty syn króla Edwarda III ożenił się właśnie z urodziwą Blanką Lancaster. Było to małżeństwo zawarte zarówno z powodów dynastycznych, jak i z miłości. Jan bardzo zyskał na tym związku, jako że po śmierci swojego teścia w 1361 roku odziedziczył połowę jego ziem, tytuł hrabiego Lancaster, Leicester, Lincoln i Derby oraz miano największego posiadacza ziemskiego w północnej Anglii. Rok później Edward III nadał synowi tytuł księcia Lancaster. Tak powstał właśnie ród Lancasterów, gałąź rodu Plantagenetów, która odegra później niezwykle istotną rolę w losach Anglii i wyda na świat licznych królów. Co ciekawe, założyciel rodu – Jan – sam nigdy nie nosił korony, mimo że u kresu swych dni był prawdopodobnie najbogatszym (oprócz królów) i najbardziej wpływowym człowiekiem w Europie.

Jan z Gandawy podczas spotkania z Janem Dobrym omawia plan angielsko-portugalskiej inwazji na Kastylię. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Jan z Gandawy podczas spotkania z Janem Dobrym omawia plan angielsko-portugalskiej inwazji na Kastylię.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Katarzyna w tym czasie dorastała i pełniła funkcję jednej z guwernantek książęcych dzieci. W 1366 roku poślubiła Hugo Swinforda, rycerza z książęcej świty. Urodziła mu trójkę dzieci. Książę sam osobiście trzymał do chrztu najstarszą córkę Katarzyny. Niedługo potem Jan przeżył wielką tragedię – 12 września 1368 roku, w wieku 26 lat, zmarła Blanka Lancaster. Stało się to miesiąc po urodzeniu siódmego dziecka. Ich małżeństwo trwało zaledwie dziewięć lat. Załamany Jan zdawał sobie sprawę, że koniecznie musi ponownie zawrzeć związek małżeński. Po namyśle wybrał Konstancję Kastylijską i w 1371 roku ożenił się z nią, co dało mu pretekst, aby wyjechać na jakiś czas z Anglii i walczyć o tron królestwa Kastylii w imieniu swojej żony. W tym samym roku umarł mąż Katarzyny, zostawiając jej dość duży majątek. Jeszcze młoda i całkiem niezależna finansowo wdowa postanowiła wrócić na dwór księcia. Rok później byli już kochankami.

Rycina przedstawiająca grobowiec Katarzyny Swinford. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Rycina przedstawiająca grobowiec Katarzyny Swinford. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Wspólne życie w cieniu skandalu

Na początku romans starano się utrzymać w tajemnicy. Katarzyna dopiero co owdowiała i zobowiązana była pozostawać w żałobie. Z kolei Jan właśnie się ożenił i nie miało znaczenia to, że uczynił to z powodów czysto politycznych, a z żoną zawarł milczącą zgodę na osobne życie. Oficjalnie Katarzyna była nauczycielką książęcych dzieci oraz „dobrą i drogą przyjaciółką” samego księcia. Tak naprawdę połączyła ich prawdziwa miłość, którą sobie szczerze okazywali. Książę był także niezwykle hojny – Katarzyna dostawała liczne prezenty, drogą biżuterię, wykwintne stroje i beczki najlepszego wina. Dodatkowo Jan podarował jej przynoszące dochód posiadłości, co zwiększyło jej, i tak już znaczny, majątek osobisty. Katarzyna urodziła ma czwórkę dzieci: trzech synów i córkę. Pierwszy syn pary – Jan – przyszedł na świat w zamku Beaufort, leżącym na ziemiach francuskich, i takie właśnie nazwisko przyjęły zrodzone z tego związku dzieci. Rozwiązanie to miało jeszcze jedną zaletę – dzieci Jana z nieprawego łoża nie mogły tym samym zagrozić w żaden sposób legalnym potomkom księcia, noszącym nazwisko Lancaster.

Herb Jana z Gandawy. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Herb Jana z Gandawy. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Po kilku latach związku kochankowie już dłużej nie mogli się ukrywać, a o romansie wiedzieli wszyscy. Wywołało to oczywiście duży skandal, biorąc pod uwagę obowiązujące ówcześnie zasady moralne i społeczne. Czy jednak sytuacja ta była rzeczywiście wyjątkowa? W czasach, gdy małżeństwa były przede wszystkim kontraktem finansowym lub politycznym, stanowisko kochanki uważano za powszechnie akceptowane. Dobrze widziana była jednak dyskrecja, a romans księcia i damy dworu stał się publiczną tajemnicą. Reputacja Katarzyny była bezpowrotnie zrujnowana, chroniła ją tylko potęga polityczna i finansowa Jana.

W roku 1377 zmarł Edward III i na tronie zasiadł dziesięcioletni bratanek Jana, Ryszard II. W zastępstwie małoletniego króla faktyczną władzę sprawował książę, co wywołało bezpodstawne plotki, jakoby chciał zagarnąć tron dla siebie. Faktem jest jednak, że książę stał się najbardziej wpływowym arystokratą w kraju. Do tego podjął bardzo źle przyjętą decyzję o trzykrotnym podniesieniu podatków. Wszystko to w roku 1381 doprowadziło do buntu najniższych warstw społecznych, zwanego powstaniem Wata Tylera. Powstańcy odnosili z początku spore sukcesy – między innymi udało im się zająć Canterbury, Londyn i Tower. W wyniku zamieszek ucierpiał sam książę – chłopstwo zajęło jego okazały pałac Savoy, po czym obrabowało go i doszczętnie spaliło. Wstrząśnięty tymi aktami przemocy Jan doszedł do wniosku, że to sam Bóg karze go za grzechy. Dokonał publicznego wyznania win, przyznał się do cudzołóstwa i rozstał się z Katarzyną. Mimo ostentacyjnego porzucenia kochanki, książę nigdy nie przestał jej kochać. Nadal wysyłał jej i dzieciom bardzo hojne prezenty, a pod pretekstem wspólnego wychowywania potomstwa pozostawał z nimi w stałym kontakcie. W 1387 roku, aby stopniowo ponownie zbliżyć się do byłej kochanki, Jan zaproponował jej stanowisko damy dworu swojej synowej. W międzyczasie ostatecznie rozwiązała się kwestia tronu Kastylii. Jan zawarł pokój z królem Kastylii i córkę Katarzynę Lancaster wydał za mąż za następcę tronu – Henryka. Znikł więc jedyny powód utrzymywania pozorów związku małżeńskiego z Konstancją i książę szybko wrócił do Katarzyny.

Rycina przedstawiająca sarkofag Katarzyny Swinford i jej córki ze związku z Janem – Joan Beaufort. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Rycina przedstawiająca sarkofag Katarzyny Swinford i jej córki ze związku z Janem – Joan Beaufort. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Krótkie małżeństwo

Gdy w 1394 roku umarła Konstancja, nic już nie stało kochankom na drodze do szczęścia. Największym pragnieniem księcia było wtedy poślubienie Katarzyny i legitymizacja wspólnych dzieci. Po dwudziestu czterech latach nieformalnego związku, 14 stycznia 1394 roku, Katarzyna Swinford poślubiła Jana z Gandawy. Zawarcie małżeństwa wymagało oczywiście zgody papieża, ponieważ, według prawa kanonicznego, Jan – przyjmując rolę ojca chrzestnego Blanki Swinford – stawał się „bratem” Katarzyny. Papież poszedł nawet krok dalej – nie tylko zaaprobował małżeństwo Jana i Katarzyny, ale także uznał ich wspólne dzieci za potomstwo z prawego łoża. Takiego samego aktu dokonał król Ryszard II – w bezprecedensowej uchwale uznał czwórkę Beaufortów, przyznał im prawo do dziedziczenia i, co najważniejsze, znaleźli się oni w linii ewentualnych następców tronu. Małżonkowie swoim ślubem po raz kolejny zaszokowali opinię publiczną. Nikt nie mógł uwierzyć, że pięćdziesięciopięcioletni najbogatszy arystokrata w kraju żeni się ze swoją czterdziestosześcioletnią kochanką, zamiast znaleźć sobie młodą i dobrze urodzoną żonę.

Niestety, książęca para nie cieszyła się długo szczęściem. Po zaledwie trzech latach, 3 lutego 1399 roku, Jan umarł, prawdopodobnie z powodu choroby wenerycznej, i został pochowany u boku swojej pierwszej żony Blanki. Katarzyna odziedziczyła po nim znaczny majątek, zdecydowała się jednak przenieść do Lincolnshire i dożyć swoich dni jako gość dziekana katedry w Lincoln. Umarła w 1403 roku, przeżywszy ukochanego zaledwie o kilka lat.

Więcej:

Plantageneci

Dan Jones

Artykuł Katarzyna Swinford
i Jan z Gandawy
– wielka miłość
w niespokojnych czasach
pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

Henrietta Anna Stuart i Filip I Orleański

$
0
0

Nigdy nie była szczęśliwa u boku męża. Za to gorąco pokochała jego brata, i choć zapewne wiedziała, że w końcu jej miejsce i tak zajmie kolejna wybranka, nie potrafiła zrezygnować z tego uczucia. Nawet w chwili śmierci, gdy trzymała za dłonie obu mężczyzn, jej serce biło tylko dla jednego.

Bohaterowie serialu Wersal. Prawo krwi.   Kadr z filmu Wersal. Prawo krwi, emitowanego przez Canal+. Materiały prasowe.  © TIBO & ANOUCHKA/ CAPA DRAMA/ ZODIAK FICTION/ INCENDO/ CANAL+

Bohaterowie serialu Wersal. Prawo krwi.
Kadr z filmu Wersal. Prawo krwi, emitowanego przez Canal+. Materiały prasowe.
© TIBO & ANOUCHKA/ CAPA DRAMA/ ZODIAK FICTION/ INCENDO/ CANAL+

Widzowie, którzy śledzili losy bohaterów serialu Wersal. Prawo krwi, produkcji niezwykle widowiskowej, z pewnością pamiętają wzruszającą scenę, jedną z ostatnich w pierwszym sezonie. 26-letnia Henrietta Anna Stuart, najmłodsza siostra króla Anglii Karola II i potomkini w piątym pokoleniu znanej doskonale naszym Czytelnikom Małgorzaty Tudor, umiera otruta w Wersalu.

Przy łożu konającej księżnej czuwa jej mąż, Filip Orleański, i król Francji Ludwik XIV, z którym wcześniej połączył Henriettę gorący romans. Po jej odejściu Filip szybko znajdzie ukojenie w ramionach mężczyzny, jak wielokrotnie czynił to wcześniej, a król Francji boleśnie odczuje stratę kobiety, którą niegdyś kochał, a później oddalił od swojej alkowy, choć nadal była mu bliska. Tak w dużym skrócie serial zarysowuje historię potomkini Małgorzaty Tudor. A czy tak było naprawdę?

Lilia i róża.

W XVII wieku troską każdej szlachetnie urodzonej matki był właściwy ożenek jej synów. Cytując bowiem klasyka, majętny i samotny mężczyzna do szczęścia potrzebuje tylko żony. Szczególnie gdy w grę wchodzi również interes państwa. Taką stroskaną matką była także Anna Austriaczka, wdowa po Ludwiku XIII, królowa Francji. W 1660 roku doprowadziła szczęśliwie do małżeństwa starszego syna, Ludwika XIV, Króla Słońce, z Marią Teresą Habsburg, córką króla Hiszpanii. Jej matczyne serce skupiło się więc na młodszym synu, Filipie I, księciu orleańskim, zwanym Monsieur. Odpowiednią żonę znalazła na dworze angielskim – słynąca z urody i wdzięku Henrietta Anna Stuart, nazywana Minette, najmłodsza córka Karola I i Henrietty Marii Burbon, wydawała się idealną kandydatką na księżną orleańską. Rodzina Henrietty Anny była zachwycona. Zatem w samo południe 31 marca 1661 roku francuska lilia połączyła się z angielską różą.

George Blagden jako Ludwik XIV i Noémie Schmidt jako Henrietta Anna. Kadr z filmu Wersal. Prawo krwi, emitowanego przez Canal+. Materiały prasowe. © TIBO & ANOUCHKA/ CAPA DRAMA/ ZODIAK FICTION/ INCENDO/ CANAL+

George Blagden jako Ludwik XIV i Noémie Schmidt jako Henrietta Anna.
Kadr z filmu Wersal. Prawo krwi, emitowanego przez Canal+. Materiały prasowe.
© TIBO & ANOUCHKA/ CAPA DRAMA/ ZODIAK FICTION/ INCENDO/ CANAL+

Monsieur

Doskonale pamiętając liczne spiski organizowane przez brata swojego męża, Gastona Orleańskiego, przeciwko Ludwikowi XIII, królowa za wszelką cenę chciała uniknąć podobnego konfliktu między swoimi synami. Filip był więc od dziecka wychowywany jak księżniczka, nosił damskie suknie, malował twarz, odbierał lekcje dobrych manier, muzyki i tańca. Matka zadbała, aby w programie dnia młodego księcia nie było żadnych lekcji, które przygotowywałyby go do ewentualnego rządzenia krajem. Co ciekawe, książę okazał się jednak znakomitym wodzem i strategiem, zarówno podczas wojny dewolucyjnej, jak i wojny Francji z koalicją. Król Ludwik, zazdrosny o sukcesy brata, kazał mu wrócić do stolicy, a Filip już nigdy nie dowodził wojskiem. Monsieur nie żałował – uwielbiał organizowane na francuskim dworze bale i przyjęcia, makijaże, biżuterię, krzykliwe, kolorowe stroje. Mógł spędzać całe godziny w swojej garderobie, zastanawiając się, którą rozetę czy pióro przypiąć do kapelusza. Równie głośno, jak o ekstrawaganckim życiu młodego księcia, mówiło się o jego skłonnościach homoseksualnych. Plotka głosi, że pierwszego kochanka, w osobie swojego siostrzeńca Filipa Manciniego, podsunął młodemu księciu sam kardynał Mazarin. Później Filip nawiązywał relacje z wieloma mężczyznami, jednak najdłuższy związek łączył księcia z Filipem Lotaryńskim, według ówczesnych, pięknym jak anioł członkiem rodu Gwizjuszów. Arystokraci poznali się w 1658 roku. Ich uczucie przetrwało do śmierci księcia orleańskiego w 1701 roku.

Mimo obaw matki braci łączyły bardzo silne więzi. Młodszy książę był niezachwianie lojalny wobec króla, a Ludwik traktował Filipa z wyrozumiałością i szacunkiem. Bez sprzeciwu płacił wszystkie rachunki swojego ekstrawaganckiego brata. Przychylnie patrzył też na planowane małżeństwo z angielską królewną.

Henrietta Anna i markiza Montespan, która zajęła jej miejsce u boku króla (w tej roli Anna Brewster ) Kadr z filmu  Wersal. Prawo krwi, emitowanego przez Canal+. Materiały prasowe. © TIBO & ANOUCHKA/ CAPA DRAMA/ ZODIAK FICTION/ INCENDO/ CANAL+

Henrietta Anna i markiza Montespan, która zajęła jej miejsce u boku króla (w tej roli Anna Brewster )
Kadr z filmu Wersal. Prawo krwi, emitowanego przez Canal+. Materiały prasowe.
© TIBO & ANOUCHKA/ CAPA DRAMA/ ZODIAK FICTION/ INCENDO/ CANAL+

Minette

Zdecydowanie mniej szczęśliwe dzieciństwo miała Henrietta. Urodziła się w 1644 roku, gdy w Anglii trwała jeszcze wojna domowa. Po śmierci swojego ojca, jako pięciolatka, zamieszkała z matką, siostrą króla Ludwika XIII, na stałe na francuskim dworze. Anna Austriaczka, sprawująca wówczas rządy regencyjne, i kardynał Mazarin przyjęli bardzo ciepło uciekinierów, wyznaczyli im pensję i pozwolili pozostać w Palais Royal. Henrietta przyjęła chrzest w kościele anglikańskim, kiedy jednak zamieszkała z matką we Francji, królowa angielska bardzo chciała wychować córkę w wierze katolickiej, którą sama wyznawała. Mała królewna otrzymała wtedy drugie imię, na cześć Anny Austriaczki, i odtąd nazywała się Henrietta Anna. Jako nastolatka była już uznaną pięknością, o wysokiej, smukłej i zgrabnej sylwetce, z brązowymi włosami i błękitnymi oczami. Co niezwykłe, w epoce, w której opieka dentystyczna w zasadzie nie istniała, olśniewała wszystkich śnieżnobiałym uśmiechem. Jedna tylko wada psuła ten idealny portret – Minette miała jedno ramię nieco wyżej niż drugie, i chodząc, nieznacznie kulała.

Z czasem zmieniła się jej pozycja na dworze. Latem 1660 roku jej brat Karol II Stuart został koronowany na króla Anglii i Szkocji i nagle Henrietta z uciekinierki stała się jedną z najlepszych partii w Europie. Wtedy też po raz pierwszy od czasów dzieciństwa odwiedziła ojczyznę. Karol nie widział siostry przez lata i od razu zachwycił się jej urodą, wytwornością i wdziękiem. Rodzeństwo zapałało do siebie głębokim uczuciem. Choć relacja ta nigdy nie wyszła poza stosowne ramy, do końca życia łączyła ich nadzwyczaj silna więź i głębokie zrozumienie. Właśnie w czasie pobytu w Anglii do królewny dotarła oficjalna prośba Filipa Orleańskiego o jej rękę. Rodzina Henrietty, a szczególnie jej matka, uznała, że mariaż ten nadzwyczajnie spełnia ich oczekiwania. Królowa była zachwycona, że córka już nigdy nie opuści ukochanej Francji, Karol II zaś cieszył się z zacieśnienia więzów między potężnymi królestwami.

Brat króla, Filip Orleański (w tej roli Alexander Vlahos ) z żoną Henriettą Anną. Kadr z filmu Wersal. Prawo krwi, emitowanego przez Canal+. Materiały prasowe. © TIBO & ANOUCHKA/ CAPA DRAMA/ ZODIAK FICTION/ INCENDO/ CANAL+

Brat króla, Filip Orleański (w tej roli Alexander Vlahos ) z żoną Henriettą Anną.
Kadr z filmu Wersal. Prawo krwi, emitowanego przez Canal+. Materiały prasowe.
© TIBO & ANOUCHKA/ CAPA DRAMA/ ZODIAK FICTION/ INCENDO/ CANAL+

Oboje piękni i nieszczęśliwi

Z początku wydawało się, że wszystko układa się pomyślnie. Po wystawnym, ekstrawaganckim ślubie małżonkowie rozpoczęli wspólne życie na francuskim dworze. Łączyło ich wiele zainteresowań – oboje kochali sztukę, a szczególnie malarstwo, zajmowali się projektowaniem ogrodów. Byli niezwykle towarzyscy, urządzali liczne kolacje, bale, maskarady, wieczory muzyczne i gry towarzyskie. Filipowi schlebiało, że wielu zazdrości mu takiej żony – pięknej, obdarzonej doskonałym gustem i talentem do błyskotliwej konwersacji. Usposobienie Henrietty, jej miłość do tańca, muzyki, teatru i przygody czyniły ją naturalną gwiazdą socjety. Nie potrzeba było wiele czasu, aby na kuzynkę zwrócił uwagę sam Król Słońce. Królewska małżonka była wówczas w ciąży i wolała spędzać czas we własnej komnacie. Ludwik ostentacyjnie zaczął adorować bratową – cały dwór szemrał o wymienianych spojrzeniach, potajemnych szeptach i niedyskretnych liścikach. Spędzali razem całe dnie. Filip szalał z zazdrości. Plotki doszły w końcu do królowej matki, która postanowiła interweniować. W XVII wieku małżonkowie rodzeństwa uznawani byli za braci i siostry. Gdyby więc flirt króla i Henrietty zamienił się w prawdziwy romans, kazirodczy skandal odbiłby się echem w całej Europie. Królowa Anna postanowiła odwrócić uwagę króla od Minette, sprowadzając na dwór urodziwą, szesnastoletnią Louise de La Vallière. Plan zadziałał. Ludwik zakochał się bez pamięci w młodej dwórce, uczynił ją swoją oficjalną faworytą i miał z nią nawet czworo dzieci. O Minette zapomniał.

Filip Orleański i Kawaler Lotaryński (w tej roli Evan Williams ), których połączył namiętny związek.  Kadr z filmu Wersal. Prawo krwi, emitowanego przez Canal+. Materiały prasowe. © TIBO & ANOUCHKA/ CAPA DRAMA/ ZODIAK FICTION/ INCENDO/ CANAL+

Filip Orleański i Kawaler Lotaryński (w tej roli Evan Williams ), których połączył namiętny związek.
Kadr z filmu Wersal. Prawo krwi, emitowanego przez Canal+. Materiały prasowe.
© TIBO & ANOUCHKA/ CAPA DRAMA/ ZODIAK FICTION/ INCENDO/ CANAL+

Jednak małżeństwo Henrietty było zrujnowane. Księcia i księżnej Orleanu już nigdy nie połączyły tak dobre relacje jak na początku związku. W następnych latach oddawali się licznym flirtom i romansom. Niemniej, doczekali się wspólnie czwórki dzieci, dodatkowo księżna cztery razy poroniła. Pierwsza córka, Maria Ludwika, przyszła na świat w 1662 roku. Ogromna trauma porodu i rozczarowanie płcią dziecka spowodowały niechęć Henrietty do pierworodnej, jednak dla Filipa mała Ludwika zawsze była ukochanym dzieckiem. Jak się okazało, czekała ją świetna przyszłość, w wieku 17 lat została bowiem królową Hiszpanii. Kolejne dziecko, syn, urodziło się w 1664 roku i żyło tylko dwa lata. Po jego śmierci małżonkowie pogrążyli się w głębokiej żałobie, co jeszcze bardziej rozluźniło ich wzajemne, i tak już nie najlepsze relacje. Wtedy też Monsieur odnowił romans z Filipem Lotaryńskim. Palais Royal stał się polem bitwy między małżonkami, oboje starali się maksymalnie upokorzyć i zawstydzić drugą stronę. Na przykład książę, rozpoczynając bal, zamiast żony, prosił do tańca kochanka. Minette miała także dowody zdrady w postaci licznych listów wymienianych między arystokratami. Ostatnie dziecko Filipa i Henrietty urodziło się latem 1669 roku. Liczne ciąże i poronienia bardzo nadwerężyły zdrowie księżnej. W tym samym roku zmarła również jej matka. Te wszystkie dramaty i przykrości przepełniły czarę goryczy. Henrietta postanowiła zemścić się na mężu, doprowadzając do rozłączenia Filipa i znienawidzonego Kawalera Lotaryńskiego. Użyła swojego wpływu na króla i faktycznie – kochanek męża w 1670 roku został najpierw uwięziony, a potem wygnany z Francji. Wściekły Filip postanowił zmienić życie swojej żony w piekło. Publicznie ją przeklinał i obrażał, prawdopodobnie nawet ją bił.

Życie w Wersalu przepojone było atmosferą zabawy, intryg i wszechobecnej namiętności. Kadr z filmu Wersal. Prawo krwi, emitowanego przez Canal+. Materiały prasowe. © TIBO & ANOUCHKA/ CAPA DRAMA/ ZODIAK FICTION/ INCENDO/ CANAL+

Życie w Wersalu przepojone było atmosferą zabawy, intryg i wszechobecnej namiętności. Na zdjęciu jedna z kochanek Króla Słońce – Louise de la Vallière (w tej roli Sarah Winter).
Kadr z filmu Wersal. Prawo krwi, emitowanego przez Canal+. Materiały prasowe.
© TIBO & ANOUCHKA/ CAPA DRAMA/ ZODIAK FICTION/ INCENDO/ CANAL+

Tymczasem relacje między Francją a Anglią bardzo się skomplikowały. Król Ludwik, pamiętając o głębokim uczuciu łączącym Minette z bratem, postanowił wysłać ją jako ambasadora do Anglii. Filip utrudniał ten wyjazd, jak tylko mógł. Zniecierpliwiony Ludwik zmusił w końcu brata do wydania zgody, jednak Filip podyktował swoje warunki. Henrietta mogła pojechać ledwie na kilka dni, najwyżej do Dover, i tylko w jego towarzystwie. Wyjazd doszedł do skutku. Henrietta po raz ostatni zobaczyła się z bratem, odniosła też sukces polityczny, bo dzięki niej Francja i Anglia zawarły antyholenderski sojusz. Jednak tuż po powrocie poważnie zapadła na zdrowiu. Zmarła 30 czerwca 1670 roku z powodu zapalenia otrzewnej wywołanego przez wrzód. Nagła śmierć młodej jeszcze księżnej wywołała liczne plotki o otruciu. Filip zarządził więc publiczną autopsję z udziałem francuskich i angielskich lekarzy, która potwierdziła naturalną przyczynę zgonu. Za to Ludwik XIV przypomniał sobie o swej zażyłości z Henriettą i ogromnie po niej rozpaczał. Minette została pochowana w bazylice Saint Denis, z przepychem godnym koronowanej głowy, a król podobno już nigdy nie zatańczył w dworskim balecie. Jej mąż zaś po stosownym okresie żałoby postanowił się ponownie ożenić. Ale to już inna historia…

Artykuł Henrietta Anna Stuart
i Filip I Orleański
pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

Pod białym dębem. Historia Elżbiety Woodville.

$
0
0

Przyszła na świat jako jedna z wielu, ale jej przeznaczeniem było zostanie królową. Powodem nie było wysokie urodzenie czy majątek, ale miłość, jaka połączyła ją z królem Anglii, Edwardem IV.

Elżbieta Woodville była córką Jakobiny Luksemburskiej i Ryszarda Woodville. Matka wywodziła się z książęcego rodu, a jej pierwszym mężem był Jan, książę Bedfordu. Z kolei ojciec Elżbiety był zwykłym, choć wybitnie przystojnym i poważanym rycerzem. Jakobinę i Ryszarda połączyła gorąca, namiętna miłość, która nie zważała ani na bogactwo, ani na tytuły. Doczekali się razem wielu potomków, a ich rodzina uchodziła za szczęśliwą. Elżbieta była ich najstarszą córką i jako pierwsza wyszła za mąż. Jej wybrankiem – czy też raczej wybrankiem rodziców – był sir John Grey, skromny, ale waleczny rycerz. Para doczekała się dwóch synów, ale nie dane im było wychować ich razem. John poległ bowiem w bitwie pod St Albans w 1461 roku, walcząc w imię Lancasterów.

Elżbieta Woodville, wdowa po Johnie Greyu, przed królem Edwardem IV, swoim przyszłym mężem. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Elżbieta Woodville, wdowa po Johnie Greyu, przed królem Edwardem IV, swoim przyszłym mężem.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

W sercu króla

Domy Lancasterów i Yorków prowadziły ze sobą wojnę, wówczas znaną pod nazwą Wojny Kuzynów. Z czasem konflikt został nazwany Wojną Dwóch Róż. Celem każdego z walczących rodów było zdobycie najwyższego trofeum – tronu Anglii. Dotychczas zasiadał na nim król Henryk VI Lancaster, jednak stracił go na rzecz Edwarda IV Yorka. Henryk nie był zdolny do sprawowania samodzielnych rządów, o czym wszyscy wiedzieli – cierpiał bowiem na chorobę psychiczną, którą najprawdopodobniej odziedziczył po swoim francuskim dziadku – Karolu VI Szalonym. Z czasem zaczęto dostrzegać, że to Edward IV może być dobrym królem. I właśnie na jego wyrozumiałość liczyła Elżbieta.

Po śmierci Johna Greya synowie jego i Elżbiety zostali pozbawieni ziem należnych im po ojcu, gdyż ten w oczach Yorków był zdrajcą. Elżbieta nie chciała jednak pozwolić, aby utraciły swoje dziedzictwo. Okazała wielką odwagę, postanawiając stanąć twarzą w twarz z  królem i poprosić go, aby zwrócił to, co zostało odebrane jej dzieciom. Jak głosi legenda, spotkała go pod białym dębem, rosnącym przy drodze, którą podróżował król. Historia ta, być może wymyślona, przeszła jednak do romantycznej legendy, w której biedna wdowa zwraca się do monarchy o wsparcie, a biały dąb stał się symbolem ich miłości. Młody Edward był pod wrażeniem – zarówno przekory i inteligencji, jak i ogromnej urody tej starszej od siebie o pięć lat kobiety. Nie tylko obiecał przywrócić ziemie synom Elżbiety, ale także… zakochał się w niej. A ona odwzajemniła jego uczucie.

Ich miłość nie była jednak łatwa. Edward był królem i nie mógł po prostu pojąć Elżbiety za żonę. A mimo to tak właśnie uczynił. Z biegiem lat zrodziła się teoria, jakoby ślub był nieważny. Mówiono, że Edward zaaranżował go, chcąc skłonić Elżbietę, aby mu się oddała, czego podobno wcześniej nie chciała zrobić. Tak czy inaczej, zakochani wzięli cichy ślub, którego świadkiem była jedynie ambitna matka dziewczyny. Małżeństwo przez długi czas pozostawiano w tajemnicy, a kuzyn Edwarda, Ryszard, hrabia Warwick, zwany Twórcą Królów, który przyczynił się do wyniesienia młodego Yorka na tron, prowadził negocjacje w sprawie małżeństwa Edwarda z francuską księżniczką. Kiedy pertraktacje dobiegły końca, król najprawdopodobniej uznał, że nie może dłużej zwlekać, i przyznał, że jest już żonaty… Choć szokująca informacja wywołała na dworze i w królestwie skandal, w niedługim czasie Elżbieta została koronowana na królową Anglii.

Portret Elżbiety Woodville. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Portret Elżbiety Woodville. © Wikimedia Commons,
domena publiczna.

Niepewność

Po objęciu tronu Elżbieta pokazała swoją niepokorną naturę. Oczywiście, nie było niczym dziwnym ani nowym, że osoba dochodząca do władzy faworyzuje swoich bliskich i szuka dla nich najlepszych partii. Woodville’owie, zwani Riversami (ojciec Elżbiety otrzymał tytuł hrabiego Rivers jeszcze za rządów Henryka VI), byli jednak rodem wyjątkowo licznym, a przecież każdej siostrze i kuzynce, każdemu bratu i kuzynowi trzeba było znaleźć odpowiedniego męża lub żonę. Rodzina zaczynała szybko rosnąć w siłę, przysparzając sobie kolejnych wrogów, którzy właśnie na ich rzecz tracili swoje dotychczasowe wpływy. Co więcej, król był coraz bardziej skory słuchać rad szwagrów i teścia, a coraz rzadziej cenił sobie zdanie Warwicka i własnych braci, Jerzego i Ryszarda, a to przysparzało Riversom kolejnych przeciwników.

Losy Elżbiety Woodville były uzależnione od sytuacji politycznej kraju. Wciąż panowała wojna Dwóch Róż, a żona Henryka VI, Małgorzata Andegaweńska, zbroiła się, aby odzyskać tron dla męża, głównie jednak po to, aby w przyszłości mógł go przejąć ich syn, Edward Westminster. Z pomocą Warwicka, który nie krył swojej wściekłości na Edwarda IV, udało jej się nawet odzyskać koronę – choć na krótki czas. W tym burzliwym okresie Elżbieta spodziewała się kolejnego dziecka. Wcześniej wydała na świat trzy córki: Elżbietę, Marię i Cecylię. Teraz wszystkie schroniły się w opactwie westminsterskim, gdzie miały zapewnione względne bezpieczeństwo. Mijały długie miesiące, a Elżbieta i jej córki wciąż oczekiwały na zmianę losu, podczas gdy Edward został zmuszony do ucieczki za granicę. W murach opactwa przyszedł na świat pierwszy syn królewskiej pary – Edward. Wkrótce jego ojciec odzyskał tron Anglii, jednak zarówno Elżbieta, jak i jej córki nigdy nie zapomniały o długich dniach niepokoju.

Barwna miniatura przedstawiająca ślub Edwarda IV z Elżbietą. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Barwna miniatura przedstawiająca ślub Edwarda IV z Elżbietą. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Nowy król

Elżbieta i Edward doczekali się całej gromadki dzieci, w tym kolejnego syna – Ryszarda. Czy byli szczęśliwym małżeństwem? Wszystko wskazuje na to, że tak. Królowa mimo upływu lat pozostała piękną kobietą, którą król nie mógł się nacieszyć, nawet gdy spędzał czas w towarzystwie kochanek. Elżbieta nauczyła się nie przywiązywać zbyt wielkiej wagi do romansów męża, choć jeden z nich – z Jane Shore, trwający zdecydowanie najdłużej – był dla niej szczególnie bolesny. Nie ma jednak wątpliwości, że to właśnie Elżbietę Edward kochał najbardziej. Kiedy więc zmarł – jak powiadano z nadmiaru jedzenia i picia – Elżbieta przeżyła to niezwykle mocno.

Śmierć Edwarda wiele zmieniła w układzie sił w kraju. Nagle cały spokój w królestwie został zachwiany. Na tronie miał zasiąść nieletni król Edward V, a o jego władzę musiały walczyć dwie frakcje chcące przejąć nad nim kontrolę do czasu, aż ten będzie pełnoletni. Po jednej stronie stali Woodville’owie z byłą królową na czele. To oni wychowali Edwarda i mieli na niego największy wpływ, nic więc dziwnego, że stojący po drugiej stronie szwagier Elżbiety, Ryszard, obawiał się, że jako Lord Protektor nie będzie miał żadnego posłuchu u swojego bratanka. Popełnił jednak duży błąd, pozwalając na zamordowanie brata Elżbiety – Antoniego, który sprawował pieczę nad młodym królem. Nikt jednak nie spodziewał się wtedy, że posunie się znacznie dalej.

Król Edward IV z królową Elżbietą i synem Edwardem (V). © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Król Edward IV z królową Elżbietą i synem Edwardem (V). © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Podczas gdy Edward V wraz z bratem Ryszardem oczekiwał w Tower na koronację, w głowie Lorda Protektora zrodził się inny plan. Królestwo nie mogło być bezpieczne, spoczywając w rękach nieletniego monarchy, problemem była jednak sukcesja. Ale Ryszard znalazł rozwiązanie: już wcześniej plotkowano o tym, jakoby małżeństwo Edwarda IV i Elżbiety Woodville było nieważne, gdyż już wcześniej – w sekrecie – król miał wziąć sobie inną żonę, którą następnie porzucił, szukając kolejnej. Jeśli małżeństwo Edwarda i Elżbiety nie było prawomocne, to dzieci tych dwojga stawały się potomkami z nieprawego łoża i nie przysługiwały im prawa do tronu. A to oznaczało, że jedynym prawowitym spadkobiercą jest właśnie Ryszard, książę Gloucester. Wkrótce też ogłosił się królem – Ryszardem III.

Być może w oczach wielu poddanych stał się uzurpatorem, jednak najgorsze było to, że przebywający w Tower książęta nagle zniknęli. Nikt nie wiedział, co się z nimi stało. Nie wiadomo, czy za ich zniknięciem stał nowy król, czy może inny pretendent, który chciał sobie utorować drogę do tronu. Niezależnie od tego, jaka była prawda, książęta przepadli. Dla Elżbiety Woodville był to ogromny wstrząs. Nic zatem dziwnego, że – ponownie przebywając w murach opactwa – postanowiła zawiązać sojusz z Małgorzatą Beaufort, matką Henryka Tudora: jedynej nadziei rodu Lancasterów, przebywającego właśnie na wygnaniu. Elżbieta pragnęła zemsty na Ryszardzie, gdyż według niej to właśnie on stał za śmiercią jej synów. Ale przemawiała przez nią także ambicja. Jeżeli udałoby się strącić Ryszarda z tronu, wówczas przejąłby go Henryk Tudor, a następnie pojąłby za żonę jej córkę, Elżbietę. I wówczas Yorkowie i Woodville’owie znowu powróciliby do władzy. Nawet w tak ciężkiej dla siebie chwili Elżbieta nie traciła czasu i starała się zapewnić najlepszą przyszłość sobie i swojej rodzinie.

Elżbieta Woodville z dziećmi w azylu w opactwie westminsterskim. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Elżbieta Woodville z dziećmi w azylu w opactwie westminsterskim. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Narzeczony i wuj

Z czasem jednak jej złość na Ryszarda musiała osłabnąć. Być może przestała wierzyć w jego winę i przyjęła propozycję, aby jej córki zostały dwórkami nowej królowej, Anny Neville, córki nieżyjącego Warwicka. Ta decyzja zaskoczyła wszystkich, jednak bardziej zastanawiające było to, że młoda Elżbieta czuła się na dworze jak w swoim żywiole. Bawiła się, tańczyła i oczarowywała wszystkich swoim urokiem. Choć pozbawiono ją tytułu, czuła się księżniczką, i tak traktowali ją wszyscy dworzanie. Wzbudzała tym zazdrość królowej Anny, cierpiącej na depresję po śmierci jedynego syna. Bólu przysparzał królowej także mąż, który – jak się zdawało – oddał swe serce własnej bratanicy…

Historycy zastanawiają się, czy Ryszarda III i Elżbietę York faktycznie połączyło uczucie. Elżbieta ponoć wyznawała mu miłość w swoich listach i zwykła mówić, że zarówno jej dusza, jak i ciało należą do króla, co mogło sugerować, że połączył ich romans. Dwór nie krył wzburzenia, choć najprawdopodobniej dworzan bardziej przerażał fakt, że jeśli któregoś dnia Ryszard pojmie Elżbietę za żonę, jego władza znacznie wzrośnie i nikt nie stanie mu już na drodze. Na jego nieszczęście, miał to zrobić jeden człowiek.

Henryk Tudor przybił do wybrzeży Anglii. Młody, odważny mężczyzna był zaręczony z Elżbietą i bynajmniej nie cieszyły go plotki krążące na temat jej rzekomego romansu z królem Ryszardem. Głównym jego celem było jednak przejęcie tronu i odzyskanie tego, co – według Henryka – należało mu się ze względu na urodzenie.

Elżbieta York, najstarsza córka Elżbiety Woodville i Edwarda IV, poślubiła Henryka VII Tudora i została królową Anglii. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Elżbieta York, najstarsza córka Elżbiety Woodville i Edwarda IV, poślubiła Henryka VII Tudora i została królową Anglii.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

W tym czasie Elżbieta Woodville nie kryła zadowolenia. Jej córka była narzeczoną pretendenta, a jednocześnie była blisko związana z królem. W takiej sytuacji, bez względu na wynik walki, Elżbieta York miała zostać królową, ponieważ dla obu mężczyzn była przepustką do zaufania poddanych. Młoda dziewczyna być może wierzyła, że to wuj Ryszard wyjdzie z tej wojny zwycięsko. Stało się jednak inaczej. Wojska Tudora brutalnie zamordowały Ryszarda III, a on sam założył na skronie jego koronę. Ale bez względu na wynik walki, Elżbieta York i tak została królową Anglii.

Ponownie na tronie

Obie Elżbiety tryumfowały. Starsza była matką królowej, a młodsza zasiadła na tronie, choć być może nie u boku mężczyzny, którego wybrało jej serce. Z biegiem lat nauczyła się darzyć Henryka VII pewnym rodzajem spokojnej miłości, choć najpewniej nigdy nie połączyła ich prawdziwa namiętność. Jej matka została odesłana do klasztoru, gdzie miała dożyć swoich dni w spokoju, wciąż jednak trzymała rękę na pulsie dzięki swojej szpiegowskiej siatce. Sama królowa natomiast zajęła się wychowaniem i edukacją synów i córek – aż troje z nich miało w przyszłości nosić na skroniach korony Anglii, Francji i Szkocji. Jak często się mówi, ustąpiła miejsca Małgorzacie, która przyjęła tytuł królowej matki i była prawdziwym doradcą swojego syna. Podczas gdy Elżbieta Woodville robiła wszystko, aby utrzymać koronę i wykorzystać ją na wszelkie możliwe sposoby, Elżbieta York była skłonna zająć miejsce z tyłu sceny. Wiedziała, że jest potrzebna mężczyźnie, którego poślubiła, ale zadowoliła się tym, co dostała w udziale i nie domagała się niczego więcej.

Bibliografia

Penn T., Henryk VII. Świat Anglii Tudorów, Kraków 2014.
Gregory P., Kobiety Wojny Dwóch Róż: Księżna, Królowa i Królowa Matka, Poznań 2013.
Jones D., Plantageneci. Waleczni królowie, twórcy Anglii, Kraków 2014.
Weir A., Lancasterowie i Yorkowie. Wojna Dwóch Róż, Kraków 2013.

Artykuł Pod białym dębem.
Historia Elżbiety Woodville.
pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

Tomasz Wolsey – człowiek, który jednoczył ludzi…w nienawiści do siebie

$
0
0

W historii niewiele jest postaci krystalicznych. Nie ma ludzi idealnych, dlatego jesteśmy tak ciekawi jako gatunek. Poza tym nawet pozytywni bohaterowie bez swych słabości czy przywar byliby… po prostu nudni i bezbarwni. Jest także typ ludzi, którzy pomimo wielu swych zalet, zrobili absolutnie wszystko, żeby powszechnie ich nienawidzono. Do takich osób należał jeden z najbardziej znanych doradców i współpracowników Henryka VIII – kardynał Tomasz Wolsey.

Henryk VIII i jego zaufany doradca – kardynał Wolsey. Obraz pędzla Johna Gilberta. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Henryk VIII i jego zaufany doradca – kardynał Wolsey. Obraz pędzla Johna Gilberta.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Niesamowicie szybka kariera

Mistrz krytyki społecznej i satyry, nadworny poeta króla Henryka VII i wychowawca jego syna Henryka VIII, John Skelton, cieszył się na dworze dużymi względami. Świadczył o tym nadany mu tytuł poety-laureata. Język miał wyjątkowo niewyparzony – pisał o Skeltonie jego siedemnastowieczny biograf Anthony Wood. Najbardziej znienawidzonym przez poetę człowiekiem był potężny doradca młodego króla Henryka VIII, kardynał Tomasz Wolsey. Dlatego pozwalał sobie na zjadliwe satyry wymierzone w tego księcia Kościoła, jak również we wszystkich nadmiernie kochających dobra doczesne. Dwa utwory szczególnie dotknęły kardynała: Speke, Parrott (Gadaj, papugo) i Why come ye nat to courte (Czemu nie przyjdziesz do sądu). Rozwścieczony Wolsey wysłał po Skeltona straż. Poecie groziło co najmniej wtrącenie do lochu, jeśli wręcz nie tortury czy stos. Krytyka tak ważnego i wpływowego dostojnika mogła być uznana za atak na Kościół, a to już pachniało herezją. Przerażony Skelton salwował się ucieczką do opactwa westminsterskiego. Zgodnie ze średniowiecznym zwyczajem uzyskał w nim prawo azylu, pod warunkiem że nigdy już opactwa nie opuści. Spędził w nim resztę życia, w przeznaczonej dla grzeszników i przestępców komnatce nad głównym wejściem do katedry. Nie pomogło mu wstawiennictwo możnych rodów szlacheckich ani nawet dwa dedykowane Wolseyowi poematy[1]. Kardynał nie ustąpił.

Tomasz Wolsey urodził się w Ipswich, prawdopodobnie około 1475 roku, choć niektóre źródła podają rok 1471. Tam też spędził dzieciństwo i wczesną młodość. Nazwisko jego rodziny zapisywano różnie: Wulcy, Wuley, Vulcer i Volseo. Jego rodzicami byli Robert i Joanna Wolsey. Zostając księdzem w wieku 25 lat, Tomasz z całą pewnością uniknął posady prowincjonalnego nauczyciela, która zdawała się być mu pisana. Marzył o tym jego ojciec, z zawodu rzeźnik, który ciężko pracował, aby rodzinie niczego nie brakowało. Nic dziwnego, że chciał, aby syn awansował na drabinie społecznej Anglii. Młody Tomasz rozpoczął więc studia w Oksfordzie, gdzie mniej więcej w połowie lat dziewięćdziesiątych, w wieku 15 lat, zdobył tytuł bakałarza sztuk wyzwolonych (artes liberales). Natychmiast został stypendystą i studentem Magdalen College w Oksfordzie, gdzie w latach 1497–1500 kolejno awansował w hierarchii studenckiej. W tym czasie podjął decyzję, która zaważyła na całym jego życiu, a także na losach królestwa Anglii. 10 marca 1498 r. przyjął święcenia kapłańskie.

Magdalen College, w którym studiował Wolsey. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Magdalen College, w którym studiował Wolsey. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Kariera Wolseya jako duchownego rozpoczęła się mało spektakularnie, od pracy w parafii w Limington. Wikarym nie był zbyt długo. W 1502 r. został powołany na stanowisko kapelana – jednego z wielu – na dworze arcybiskupim Canterbury Henry’ego Deana. Rok później jego przełożony zmarł, a on został kapelanem domowym sir Richarda Nanfana. Ta dość nieoczekiwana i nagła zmiana miejsca pełnienia posługi duszpasterskiej miała okazać się dla Wolseya bardzo intratna. Przyjął godność kapelana i zarządcy Calais – ostatniego przyczółka angielskiego na kontynencie. Prawdopodobnie za sprawą swego pryncypała, sir Nanfana, trafił na dwór króla Henryka VII. Przeniósł się tam w 1507 r., gdzie otrzymał stanowisko kapelana królewskiego, zresztą jednego z wielu[2]. W ten sposób, gdy w 1509 roku tron objął młody monarcha, Henryk VIII, Wolsey był w służbie królewskiej. Okoliczność ta okazała się dla niego nad wyraz sprzyjająca. Wolsey dał się poznać jako człowiek o niezwykłych zdolnościach i pasji, obdarzony wyjątkowym talentem wypatrywania i co najważniejsze – wykorzystywania odpowiednich okazji.

Można wiele zarzucić królowi Henrykowi VIII, ale z pewnością nie to, że był nieukiem. Nawet Erazm z Rotterdamu nazwał go „wszechstronnym geniuszem”. Władca ten nigdy nie zaniedbywał nauki. Jako król kontynuował studia. Podążając za radą jednego ze swych nauczycieli, księdza Wolseya, czytał dzieła Dunsa Szkota, Tomasza z Akwinu i ojców Kościoła, a także filozofów antycznych, studiował prace dziejopisów (historyków), traktaty filozoficzne i polityczne. Nie dziwi więc, że z młodym królem Wolsey nawiązał bardzo dobre relacje. Henryk VIII najpierw uczynił go (w listopadzie 1509 roku) jałmużnikiem, który był odpowiedzialny za rozdział pomocy dla biednych, a następnie (w 1511 roku) powołał go do grona królewskich doradców. Tym samym Wolsey został członkiem Tajnej Rady. Późniejsze stanowiska i zaszczyty były już tylko logiczną konsekwencją tej atencji monarchy dla swego ulubionego kapelana i nauczyciela z lat młodości.

Wolsey zmuszony do rezygnacji z urzędu – obraz pędzla Richarda Westalla. © Wikimedia Commons.

Wolsey zmuszony do rezygnacji z urzędu – obraz pędzla Richarda Westalla. © Wikimedia Commons.

I zdolny, i próżny

Talenty Tomasza Wolseya szybko dały o sobie znać. Z pewnością był mistrzem autopromocji. Stał się osobą bardzo rozpoznawalną, skutecznie tworzył wokół siebie atmosferę legendy. Był wszechobecny, a król miał jak najszybciej uznać, że jest niezastąpiony. Gdy Henryk VIII polował i bawił się, Wolsey zajmował się administracją i faktycznie rządził królestwem. Potrafił przeprowadzić spektakularne projekty, takie jak na przykład budowa Hampton Court, który z czasem stał się rodową siedzibą dynastii Tudorów.

Na początku panowania Henryk niemal w ogóle nie sprawował rządów samodzielnie. Pozostawił całą władzę swojemu ministrowi. Dominującymi cechami charakteru tego czeladnika z Ipswich były przede wszystkim wybujała ambicja i próżność. Henryk VIII odkrył w osobie Wolseya idealne narzędzie władzy królewskiej: zaradnego, inteligentnego, niezmordowanego ministra, gotowego wziąć na siebie cały ciężar przewodniczenia rządowi, a do tego zawsze bezbłędnie wyczuwającego, czego chce jego król, i niezmiennie skupionego na tym, aby mu to zapewnić. Henryk odwdzięczył się hojnie wiernemu słudze. W 1514 roku Wolsey został biskupem Lincoln, a później biskupem Yorku. W 1515 roku zastąpił Warhama na stanowisku lorda kanclerza oraz – na życzenie króla – otrzymał od papieża kapelusz kardynalski. Trzeba uczciwie przyznać, że zasłużył na takie nagrody.

W tym czasie coraz wyżej wspinający się po szczeblach kariery duchowny był w związku z Joan Larke (ur. ok. 1490 roku), z którą miał dwoje nieślubnych dzieci: Tomasza (ur. ok. 1510 roku) i Dorothy Wynter (ur. w 1512 roku). Syn został wysłany do rodziny matki w Willesden. Ojciec zadbał nie tylko o jego odpowiednie wychowanie i edukację, ale i o spokojną i dostatnią przyszłość. Dorothy została adoptowana przez Johna Clanseya, a w późniejszym czasie umieszczona w klasztorze Shaftesbury, który miał doskonałą reputację jako bardzo dobre miejsce do kształcenia – oczywiście kobiet. Po kasacie klasztorów otrzymała sowitą comiesięczną pensję od Tomasza Cromwella.

Wolsey miał ogromny problem ze swą partnerką. W pewnym momencie stała się dla niego niewygodna, dlatego też wyswatał ją z George’em Leghem z Adlington w hrabstwie Cheshire. Kardynał przekazał posag, a król Henryk VIII ufundował małżonkom dwór w Cheshunt.

Powszechne zgorszenie budził nepotyzm Wolseya, którego syn – jeszcze jako chłopiec – otrzymał kilkanaście kościelnych prebend. Jego dochód był aż 250 razy wyższy od zarobków zwykłego wiejskiego proboszcza i w większej części trafiał do skarbca kardynała, nieprzepuszczającego żadnej okazji do powiększenia swego majątku.

Jako lord kanclerz Wolsey był zobowiązany przejąć wszystkie sprawy związane z polityką zagraniczną. Prowadził je z typową dla siebie energią. Świadkowie podziwiali jego zdolność do spędzania długich godzin przy biurku i przechodzenia od jednego zadania do drugiego bez konieczności zrobienia przerwy, nawet w celu załatwienia potrzeb fizjologicznych. Miał taką władzę, że dowódcy armii pisali do niego o wstawiennictwo. Gdy w kwietniu 1513 roku angielska flota wypłynęła przeciwko Francji, admirał sir Edward Howard napisał do Tomasza Wosleya z okrętu „Mary Rose”: „Sir, błagam was, polećcie mnie Jej Królewskiej Mości [wówczas jeszcze Katarzynie Aragońskiej]. Niechaj zanosi modlitwy, by nasz okręt przyspieszył”. W czasie wojen lub podczas nieobecności króla Wolsey był również pośrednikiem pomiędzy małżonkami – Henrykiem i Katarzyną. Przez niego przechodziła większość korespondencji między koronowaną parą.

Schorowany Wolsey w opactwie w Leicster, na kilka dni przed swoją śmiercią. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Schorowany Wolsey w opactwie w Leicster, na kilka dni przed swoją śmiercią.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Najbardziej znienawidzony człowiek w królestwie

Aż do 1529 roku kardynał Wolsey wywierał decydujący wpływ na króla i królestwo, zarówno w jego polityce zagranicznej, jak i wewnętrznej. Posiadający ogromną władzę i olbrzymi majątek, niezwykle próżny, wbrew obowiązującemu kapłanów celibatowi żyjący z kobietą i mający dzieci, bardzo szybko został utożsamiony z całym złem Kościoła. Jego dwór przypominał dwór samego króla. Miał czterystu służących, szesnastu kapelanów i własnych ministrantów. Wolsey był człowiekiem zepsutym, u schyłku życia postacią wielce niepopularną, ale nawet jego najwięksi przeciwnicy – zarówno wtedy, jak i dziś – przyznają, że był mężem stanu i nigdy nie dał powodu, by sądzić, że wątpił w prawdy wiary i podważał władzę papieża. W Londynie był jednak człowiekiem znienawidzonym.

Sam również potrafił nienawidzić, a co gorsze – potrafił to okazać na swój inteligentny i wyrafinowany sposób. Kiedy Katarzyna Aragońska próbowała szukać u kardynała Wolseya pomocy w czasie, gdy jej mąż szukał sposobu, jakby się jej pozbyć na rzecz Anny Boleyn, ten odpowiedział jej: Ira principia mors est (Gniew króla oznacza śmierć). To samo odparł jej zresztą arcybiskup Cantenbury William Warham. Wolsey mógł pragnąć pozbyć się królowej Katarzyny Aragońskiej także z osobistych pobudek. Od dawna bowiem krytykowała go za występny styl życia – pałace okazalsze od królewskich, zastępy umundurowanej służby, pompatyczność i ceremoniały odprawiane wszędzie, gdzie się pojawił – wszak nie przystoi stanowi duchownemu takie rozpasanie. Wolsey więc, z tego co wiadomo, nie bez satysfakcji zaczął czynić starania, aby unieważnić małżeństwo królowej.

Wolsey nie był z pewnością postacią tak jednoznacznie negatywną, jak to sugerowała późniejsza propaganda protestancka. Znał swoją wartość i kazał sobie za nią słono płacić, ale pragnął być użyteczny dla kraju, króla i Kościoła. Sądził, że ich interesy nie są sprzeczne, więc gdy doszło do konfliktu króla z papieżem, musiał ponieść klęskę. 9 października 1529 roku kardynał został oskarżony o naruszenie wydanego dwieście lat wcześniej i nieprecyzyjne sformułowanego prawa praemunire (wyłączającego legalność dokumentów papieskich na terenie Anglii), ponieważ przyjął i bez zgody króla wcielał w życie odnoszące się do Kościoła postanowienia papieskich bulli. 16 października nakazano mu oddać Wielką Pieczęć Anglii; 19 października Wolsey podpisał przyznanie się do „winy”, a 4 listopada został aresztowany. Kanclerzem został Tomasz More. W lutym 1530 roku, kiedy lekarze Wolseya powiadomili króla, że jeśli kardynał pozostanie w więzieniu, umrze w ciągu kilku dni, Henryk niespodziewanie uwolnił go i wysłał na północ do jego tytularnej diecezji York, gdzie od piętnastu lat ani razu go nie widziano i gdzie miał w końcu wypełnić swoje obowiązki biskupie. Robił to z zapałem i bardzo efektywnie. Udowodnił, że gdyby właściwie pojmował swe powinności, byłby równie wielkim duchownym, jak mężem stanu. Po raz pierwszy od początku jego świetnej kariery ludzie zaczęli darzyć go sympatią i mówiło się, że znaczna część dawnej władzy i wpływów może zostać mu przywrócona.

Nie dane było kardynałowi dożyć swych dni w spokoju. Pod wpływem Anny Boleyn Henryk VIII oskarżył Wolseya o zdradę, ponieważ prowadził on korespondencję z Francuzami. Duchowny został aresztowany 4 listopada 1530 roku. Sąd oczywiście wydał jedyny słuszny wyrok: kara śmierci przez ścięcie. Szczęśliwie kardynał uniknął jednak katowskiego miecza – zmarł 28 lub 29 listopada 1530 r. w czasie podróży do więzienia Tower w Londynie.

Bibliografia:

Fletcher Stella, Cardinal Wolsey. A Life in Renaissance Europe, London–New –York 2009.
Ives Eric, Życie i śmierć Anny Boleyn, Kraków 2012.
Kopiec Jan, Wolsey Thomas [w:] „Encyklopedia katolicka”, t. XX, s. 900–901.
Lipoński Wojciech, Dzieje kultury brytyjskiej, Warszawa 2003.
Meyer J.G., Tudorowie. Prawdziwa historia niesławnej dynastii, Kraków 2012
Tremlett Giles, Katarzyna Aragońska. Hiszpańska królowa Henryka VIII, Kraków 2013.
Weir Alison, Henryk VIIII. Król i jego dwór, Kraków 2015.
Zins Henryk, Historia Anglii, Wrocław–Warszawa–Kraków 2001.

[1] W. Lipoński, Dzieje kultury brytyjskiej, Warszawa 2003, s. 130–131.

[2] J. Kopiec, Wolsey Thomas [w:] Encyklopedia katolicka, t. XX, s. 900–901.

Więcej:

Tudorowie

G.J. Meyer

Artykuł Tomasz Wolsey
– człowiek, który jednoczył ludzi…
w nienawiści do siebie
pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

TENIS – SZLACHETNA ROZRYWKA DLA CIAŁA I DUCHA

$
0
0

Rozrywki i sporty uprawiane na dworze królewskim za czasów Tudorów odzwierciedlały zamiłowania panującego monarchy. Henryk VIII szczególnie upodobał sobie polowanie, a Elżbieta I pasjonowała się tak okrutnymi z dzisiejszej perspektywy rozrywkami jak szczucie niedźwiedzia czy niedźwiedzie zapasy.

Henryk VIII, podobnie jak wielu z jego dworzan, z wielką przyjemnością grał w tenisa. W swoich pałacach miał wybudowanych kilka boisk, w tym jedno w Hampton Court.  Źródło: http://www.thetudortattler.com/2012/01/pastyme-with-good-companye-games.html

Henryk VIII, podobnie jak wielu z jego dworzan, z wielką przyjemnością grał w tenisa. W swoich pałacach miał wybudowanych kilka boisk, w tym jedno w Hampton Court.
Źródło: http://www.thetudortattler.com/2012/01/pastyme-with-good-companye-games.html

Podziały klasowe

W czasach Tudorów to, które sporty mogli uprawiać poddani, zależało od ich pozycji społecznej. Niektóre dyscypliny były zarezerwowane wyłącznie dla arystokracji, inne z kolei uważano za rozrywkę godną jedynie plebsu.

Bogaci grywali w kręgle klasyczne (skittles), kręgle (bowling) i w tenisa. Ta ostatnia dyscyplina stała się tak ulubioną rozrywką wyższych warstw społeczeństwa i dworu, że zyskała miano „królewskiego” (royal tennis) lub „prawdziwego” (real tennis), przy czym ta ostatnia nazwa pochodzi z XIX wieku, kiedy spisano zasady tenisa ziemnego i chciano rozróżnić obie odmiany.

Historia królewskiego tenisa

Jak łatwo się domyślić, zasady królewskiego tenisa różniły się od nowoczesnej odmiany tego sportu, lawn tennis, czyli tenisa na trawie. Gra wywodziła się od francuskiej jeu de paume (gry ręką), znanej już w średniowieczu, kiedy to namiętnie grywali w nią mnisi. W rzeczywistości jednak nie są znane początki tego sportu: istnieją dowody, że grywano w podobną grę nawet w starożytnym Egipcie, a na pewno w V wieku n.e. w Toskanii. Przypuszcza się, że jej nazwa pochodzi od francuskiego ostrzeżenia przed serwem: „tenez”, czyli „uważaj!” (dosł. „łap”). W wersji francuskiej piłki bywały drewniane, a do odbijania, oprócz dłoni zabezpieczonej skórzaną rękawicą, używano drewnianych pałek. Później, około 1500 roku, zaczęto stosować drewniane rakiety wypełnione strunami z baranich jelit. Piłkę odbijano od ścian lub nad sznurem dzielącym pomieszczenie.

W Anglii w królewskiego tenisa grano pod dachem i używano skórzanej piłki wypchanej ludzkimi i zwierzęcymi włosami. Wcześniej piłki przypominały pociski, gdyż wypychano je gliną, piaskiem i sproszkowanymi skorupkami jajek. Uderzenie taką piłką musiało być bolesne. Zdarzały się też wypadki – we Francji dwóch królów straciło życie w związku z jeu de paume: w 1316 roku Ludwik X zmarł po wielce wyczerpującym meczu, a w 1498 roku Karol VIII stracił życie, gdy wchodząc na kort, uderzył głową w futrynę drzwi.

Zasady

Zasady przypominały połączenie tenisa i squasha. Kort dzielono na dwie części: serwisową (ang. service) i odbioru (ang. hazard, czyli ryzyko, zagrożenie). Gracze zajmujący pozycję w strefie „ryzyka” tracili punkt, jeśli piłka trafiła któreś z „niebezpiecznych” miejsc. Gra dzieliła się na gemy i sety, lecz nie było przerw między gemami. Gracze zatem musieli być bardzo silni i wytrzymali. Mecz wygrywał ten, kto wygrał więcej setów (bez konieczności przewagi dwóch setów, jak w dzisiejszych turniejach wielkoszlemowych). Istniały dwie wersje gry: quarre – rozgrywana na małym korcie, i dedans – na korcie dużym, choć tak naprawdę nie było ustalonych jednolitych rozmiarów sali.

Na powyższej rycinie przedstawiającej zamek Windsor można zobaczyć także kort tenisowy. Źródło: http://onthetudortrail.com/Blog/resources/life-in-tudor-england/tennis-in-tudor-times/

Na powyższej rycinie przedstawiającej zamek Windsor można zobaczyć także kort tenisowy.
Źródło: http://onthetudortrail.com/Blog/resources/life-in-tudor-england/tennis-in-tudor-times/

Królewskie hobby

Henryk VII zainteresował się tenisem i za jego sprawą powstały korty w Kenilworth, Richmond, Woodstock i Windsorze. Był to sport niezwykle widowiskowy i niepozbawiony nutki hazardu. Nawet sami gracze mogli obstawiać wynik rozgrywki. Podobno Henryk VII stracił w ciągu sześciu lat na zakładach aż 20 funtów, co było kwotą niebagatelną, a przecież wiemy, że do rozrzutnych nie należał!

Jeu de paume w XVII stuleciu. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Jeu de paume w XVII stuleciu. © Wikimedia Commons,
domena publiczna.

Tuż po objęciu tronu Henryk VIII kazał zbudować pierwszy kort tenisowy w Westminsterze. W Hampton Court między rokiem 1526 a 1529 powstał kort dla kardynała Wolseya. Później Henryk VIII przejął posiadłość wraz z kortami, ale sam także zarządził budowę wielu dalszych, między innymi w Whitehall (najokazalszy), Beaulieu, Bridewell, Greenwich czy w Calais. Co ciekawe, za wynajęcie kortu, gdy nie grał król, trzeba było płacić. Przykładowo w Richmond w 1519 roku koszt ten wynosił aż 2 szylingi 6 pensów.

Młody Henryk VIII był zapalonym miłośnikiem tenisa i spędzał całe godziny na korcie. Jego druga żona Anna Boleyn podzielała tę pasję. Obstawiała również wynik rozgrywek tenisowych. Podobno w chwili aresztowania właśnie oglądała mecz i w drodze do Tower była wściekła, że nie może odebrać wygranej. Co więcej, uważa się, że wiadomość o ścięciu Anny dotarła do Henryka, gdy ten oddawał się ulubionej grze.

Wedle jednego z pierwszych podręczników do nauki tenisa, opublikowanego w 1553 roku, „grę wymyślono w zbożnym celu, aby nasze ciała zachowały zdrowie, aby młodzieńcy nabierali siły i energii, aby nie pogrążali się w bezczynności i lenistwie – śmiertelnych wrogach cnoty […]”.

Dzisiejsze ślady królewskiego tenisa w sztuce

W literaturze i filmie pojawiają się czasem nawiązania do królewskiego tenisa, choć nie zawsze zwracamy na nie uwagę.

Henryku V Szekspira młody król Anglii otrzymuje prezent od następcy tronu Francji, co prowokuje jego buńczuczne żądania wobec francuskiej korony:

 

Król Henryk V: Co jest w koszyku?Exeter: Piłki tenisowe.Król: Miło, że Delfin sobie z nas żartuje;

Dzięki za prezent i za wasze trudy.

Gdy dobierzemy rakiety do piłek,

Z Bożą pomocą zagramy we Francji

Takiego seta, że piłką strącimy

Koronę z głowy francuskiego króla” (akt I, scena 2)

Szekspir, Henryk V [w:] Tragedie i kroniki, tłum. S. Barańczak, Wydawnictwo Znak, Kraków 2013, s. 1326–1327.

 

W serialu Dynastia Tudorów Henryk VIII gra w tenisa, a w swobodnej adaptacji Hamleta w reżyserii Toma Stopparda Rosencrantz i Guildenstern nie żyją bohaterowie grają w „pytania” na korcie do królewskiego tenisa, licząc punkty, jakby faktycznie w niego grali.

Królewski tenis pojawia się nawet w filmie Herberta Rossa o Sherlocku Holmesie, a graczem jest sam Zygmunt Freud [sic!] (Siedmioprocentowy roztwór, The Seven-Per-Cent Solution, 1976).

Spróbuj i Ty!

Królewski tenis wcale nie odszedł do lamusa. I dziś istnieją kluby zrzeszające zapaleńców w Wielkiej Brytanii, Francji, USA i Australii. Znany jest on pod nazwą court tennis (w Ameryce), jeu de paume (we Francji), a w Australii do niedawna używano także terminu royal tennis. Rozgrywane są nawet mistrzostwa świata w tej dyscyplinie. Gracze mają własną organizację sportową IRTPA (http://www.irtpa.com). Zainteresowanych tym oryginalnym sportem zapraszamy na stronę stowarzyszenia, gdzie można poznać szczegółowe zasady gry oraz dowiedzieć się więcej o najbliższych turniejach. W końcu liczy się nie tylko Wimbledon czy US Open! Chcesz zaimponować znajomym oryginalnym hobby? Królewski tenis jest dla Ciebie! Jedno ostrzeżenie: według IRTPA sport ten ma jedną podstawową wadę: silnie uzależnia!

Bibliografia

Alison Weir, Henryk VIII. Król i jego dwór, tłum. Jakub Jedliński, Wydawnictwo Astra, Kraków 2015.

http://www.historic-uk.com/HistoryUK/HistoryofEngland/Tudor-Sport/

http://www.historylearningsite.co.uk/tudor-england/tudor-sports-and-pastimes/

http://primaryfacts.com/497/tudor-games-and-sports-facts-and-information/

http://www.hrp.org.uk/hampton-court-palace/visit-us/top-things-to-see-and-do/royal-tennis-at-hampton-court/

http://www.royaltenniscourt.com/

http://onthetudortrail.com/Blog/resources/life-in-tudor-england/tennis-in-tudor-times/

http://www.irtpa.com/

Więcej:

Tudorowie

G.J. Meyer

Artykuł TENIS – SZLACHETNA ROZRYWKA
DLA CIAŁA I DUCHA
pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

Czy choroba Henryka VIII powodowała poronienia u jego żon?

$
0
0
Monstrualnych rozmiarów paranoik – takim władcą był Henryk VIII po przekroczeniu 40. roku życia. Czy cierpiał na jakąś szczególnę przypadłość? © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Monstrualnych rozmiarów paranoik – takim władcą był Henryk VIII po przekroczeniu 40. roku życia. Czy cierpiał na jakąś szczególnę przypadłość? © Wikimedia Commons,
domena publiczna.

O niepłodność albo niemożność urodzenia dziedzica zawsze oskarżano kobiety. Przewrażliwiony na punkcie posiadania męskiego potomka Henryk VIII zmieniał żony w nadziei, że któraś w końcu urodzi syna, i nie dopuszczał myśli, że to on może być odpowiedzialny za ich poronienia.

Zespół McLeoda

Pod koniec życia niegdyś światły, szczupły i sprawny fizycznie Henryk VIII przeobraził się w otyłego despotę, którego z powodu problemów z chodzeniem trzeba było nosić na krześle. Naukowcy wciąż poszukują wyjaśnienia tej przemiany.

Według bioarcheologa Catriny Banks Whitley z Southern Methodist University i antropolog Kyry Kramer wszystkiemu winna była przypadłość genetyczna, która może wywołać zmiany w zachowaniu i liczne poronienia u partnerek. Jak twierdzą badaczki na łamach „The Historical Journal”, Henryk VIII cierpiał na rzadką chorobę genetyczną, określaną mianem zespołu McLeoda, zaburzenie charakterystyczne dla osób posiadających antygen Kell, i że doświadczył większości jej objawów.

Choroba ta ujawnia się między trzydziestym a czterdziestym rokiem życia, atakując układ nerwowy (wywołuje zapalenie nerwów obwodowych), krew (powoduje niedokrwistość) oraz mięśnie, w tym serce (kardiomiopatia), w związku z czym dotknięta nią osoba cierpi na niedowłady kończyn, tiki nerwowe (drgawki) i demencję oraz zmiany osobowości, a to z kolei może tłumaczyć przemianę fizyczną i psychiczną, jaka nastąpiła u oświeconego króla po przekroczeniu przez niego czterdziestki.

Henryk VIII odsunął od siebie Katarzynę Aragońską, bo nie dała mu zdrowego syna. Nie przypuszczał nawet, że być może to on sam jest temu winien. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Henryk VIII odsunął od siebie Katarzynę Aragońską, bo nie dała mu zdrowego syna. Nie przypuszczał nawet, że być może to on sam jest temu winien. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Dowodów destrukcyjnego zachowania Henryka VIII nie trzeba zresztą daleko szukać. W drugiej połowie życia ten oświecony renesansowy władca przeobraził się w nieobliczalnego paranoika, który pod byle pretekstem zaczął skazywać na śmierć lojalnych dotychczas przyjaciół i stronników. A kiedy w 1533 roku, mając 42 lata, zerwał z papiestwem i ogłosił się głową powołanego przez siebie Kościoła anglikańskiego, do woli mógł odsuwać kolejne żony – Annę Boleyn i Katarzynę Howard skazał na śmierć, a z Anną Kliwijską rozwiódł się po pół roku. Natomiast o fizycznych dolegliwościach, związanych z zespołem McLeoda, mogą świadczyć problemy króla z poruszaniem się – u schyłku życia przestał chodzić, do czego mogła przyczynić się charakterystyczna dla tej przypadłości atrofia mięśni kończyn dolnych.

Ponadto wspomniana choroba mogła powodować poronienia, jakich często doświadczały żony Henryka VIII. Zespół McLeoda powoduje bowiem wytwarzanie białka, antygenu Kell, na powierzchni czerwonych ciałek krwi. Antygen sam w sobie nie jest niebezpieczny, lecz w przypadku ciąży może wywołać konflikt serologiczny – jeśli potomkowie dziedziczą antygen Kell po ojcu, organizm matki stara się go zniszczyć. Zazwyczaj nie dzieje się to przy pierwszej ciąży, ale już podczas następnej kobiecy organizm produkuje przeciwciała przeciwko antygenowi obecnego we krwi płodu, co prowadzi do jego deformacji lub chorób i skutkuje poronieniem bądź śmiercią noworodka niedługo po porodzie.

Henryk, książę Kornwalii, upragniony syn Henryka i Katarzyny Aragońskiej, żył tylko 52 dni. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Henryk, książę Kornwalii, upragniony syn Henryka i Katarzyny Aragońskiej, żył tylko 52 dni. © Wikimedia Commons,
domena publiczna.

Ciąże królowych

Catrina Banks Whitley i Kyra Kramer oświadczyły, że identyfikując zespół McLeoda, zidentyfikowały medyczną przypadłość będącą przyczyną problemów psychicznych i reprodukcyjnych słynnego Tudora.

Kiedy osiemnastoletni Henryk VIII (1491–1547) poślubił o pięć lat starszą Katarzynę Aragońską (1485–1536), nic nie zapowiadało ich przyszłego konfliktu. Młoda para kochała się na przekór jego ojcu, Henrykowi VII, który zwlekał z wyrażeniem zgody na to małżeństwo, choć papież udzielił stosownej dyspensy. Zgoda głowy Kościoła była nieodzowna, ponieważ w świetle prawa kanonicznego Katarzynę – wdowę po bracie – postrzegano jako siostrę młodego Henryka. Ostatecznie do ślubu doszło dopiero po śmierci Henryka VII.

W pierwszych latach małżeństwa Katarzyna Aragońska zachodziła w ciążę co najmniej sześć razy, lecz tylko córka Maria przeżyła okres niemowlęctwa i w przyszłości miała zasiąść na tronie jako czwarty władca z dynastii Tudorów. Pierwsza dziewczynka urodziła się martwa. Drugie dziecko, którym był oczekiwany syn, Henryk książę Kornwalii, urodzony w styczniu 1511 roku, żyło zaledwie 52 dni. Kolejne dzieci, dwóch chłopców i dziewczynka, rodziły się martwe lub umierały tuż po narodzinach.

Z kolei druga żona króla, Anna Boleyn (1501/1507–1536), podczas niespełna trzyipółletniego małżeństwa najpierw urodziła zdrową Elżbietę, a później poroniła co najmniej dwa razy. Jeden z płodów, o ile można wierzyć plotkom, miał być zniekształcony…

Chociaż w XVI wieku śmiertelność dzieci była bardzo duża, losy kobiet z rodzin Anny i Katarzyny pokazują, że żadna nie miała problemów z płodnością. Babka Anny ze strony ojca wychowała ośmioro (z dziesięciorga urodzonych) dzieci, druga babka doczekała kilkanaściorga pociech (z dwóch małżeństw), a matka urodziła pięcioro, z czego troje dożyło dorosłości. Równie płodne były matka Katarzyny, królowa Izabela Kastylijska, która dochowała się syna i czterech córek, oraz jej siostry. Stąd można założyć, że problemy dwóch pierwszych żon Henryka VIII z donoszeniem ciąży i urodzeniem zdrowego dziecka wynikały z jego przypadłości.

Spośród wielu dzieci Henryka i Katarzyny tylko Maria urodziła się zdrowa, przeżyła niemowlęctwo i osiągnęła wiek dojrzały. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Spośród wielu dzieci Henryka i Katarzyny tylko Maria urodziła się zdrowa, przeżyła niemowlęctwo i osiągnęła wiek dojrzały.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Z badań przeprowadzonych przez Catrinę Banks Whitley i Kyrę Kramer wynika, że schemat niezgodności grup krwi występował u obu królowych. Badaczki zasugerowały, że istnienie posiadanego przez króla antygenu Kell może wyjaśnić wiele poronień, jakie przeżyły jego małżonki. Kobieta Kell-negatywna jest bowiem zdolna urodzić zdrowe dziecko z mężczyzną Kell-pozytywnym w wyniku pierwszej ciąży, ale podczas kolejnych ciąż przeciwciała przenikają przez łożysko i atakują Kell-pozytywny płód, który obumiera jeszcze w narządach rodnych lub wkrótce po porodzie. Whitley i Kramer twierdzą, że taki scenariusz doskonale pasuje do historii Katarzyny Aragońskiej i Anny Boleyn, a ciąże Anny są wręcz wzorcowymi przykładami.

Wprawdzie w przypadku Katarzyny pojawia się pewien problem naruszający tę teorię, ponieważ Maria – jedyne dziecko spośród kilkorga, które przeżyło – nie była najstarsza. Badaczki wyjaśniły i tę wątpliwość, pisząc, że w niektórych sytuacjach uczulenie na antygen Kell może dotyczyć również pierwszej ciąży, a zdrowe dziecko z kolejnej ciąży wpisuje się w scenariusz, jeśli odziedziczy po ojcu gen recesywny. Teorię zdaje się także potwierdzać ciąża Jane Seymour, której pierwsze i jedyne dziecko urodziło się zdrowe. Jak byłoby z następnymi, gdyby Jane przeżyła poród, trudno powiedzieć.

Również ze związku z Anną Boleyn przyszło na świat tylko jedno zdrowe dziecko – księżniczka Elżbieta.  © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Również ze związku z Anną Boleyn przyszło na świat tylko jedno zdrowe dziecko – księżniczka Elżbieta.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Przeklęte geny

Dokładna liczba poronień doznanych przez żony i kochanki Henryka VIII nie jest znana, ale specjaliści spekulują, że tragicznie zakończyło się aż 11–13 ciąż jego partnerek. Część dzieci zmarła przedwcześnie, część na skutek poronienia, a tylko czworo – Maria, Elżbieta, Edward i nieślubny Henryk FitzRoy przeżyło okres dzieciństwa.

Czy rzeczywiście wszystkiemu winne były geny Henryka VIII?

Badania Whitley i Kramer sugerują, że – tak. Aby udowodnić swoją teorię, badaczki wzięły pod lupę losy członków rodziny Henryka VIII. Szukając drogi przekazywania genu Kell-pozytywnego, przyjrzały się kobietom od Jacquetty Luksemburskiej, prababki króla ze strony matki. Analiza problemów reprodukcyjnych u męskich potomków Jacquetty ma dowodzić obecności fenotypu Kell w rodzinie.

Hipoteza Whitley i Kramer nie jest jedną teorią na temat poronień partnerek Henryka VIII, choć dodatkowym jej potwierdzeniem są pozostałe objawy zespołu McLeoda. Niemniej inni badacze uważają, że problemy z chodzeniem i przewlekłe owrzodzenia nóg mogły być efektem zapalenia szpiku kostnego lub cukrzycy typu 2. Mówi się też o syfilisie.

Czy kiedykolwiek uda się dociec prawdy? Być może, o ile badaczkom udałoby się uzyskać pozwolenie na ekshumację zwłok Henryka VIII i zbadać próbki jego DNA. O wystosowanej przez nie do Elżbiety II prośbie na badania pisano już przed pięciu laty, ale rzecznik królowej odmówił komentarza i jak dotąd nic na ten temat nie wiadomo.

Literatura

A new explanation for the reproductive woes and midlife decline of Henry VIII
Solving the puzzle of Henry VIII, https://www.sciencedaily.com/releases/2011/03/110303153114.htm

Więcej:

W łożu
z Tudorami

Amy Licence

Katarzyna Aragońska

Giles Tremlett

Artykuł Czy choroba Henryka VIII
powodowała poronienia
u jego żon?
pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

Edward IV i Jane Shore– ta najweselsza

$
0
0

Edward IV kochał kobiety. Według Thomasa More’a nie było takiej siły ludzkiej czy boskiej, która powstrzymałaby króla, jeśli jakaś kobieta przykuła jego uwagę. Samo małżeństwo z Elżbietą Woodville, zawarte wbrew zaleceniom doradców i zdrowemu rozsądkowi, świadczyło o skłonnościach monarchy do kierowania się raczej porywami serca niż rozumem. Dodatkowo król był mężczyzną wysokim i przystojnym – mawiano, że wręcz najprzystojniejszym w tamtych czasach. Uroda i pozycja sprawiały, że cieszył się wielkim powodzeniem wśród płci pięknej. Spośród licznych kochanek Edward najbardziej cenił sobie trzy kobiety, i jak często mawiał, były to: „ta najweselsza, ta najbardziej chętna i najświętsza ladacznica w całym królestwie”. W „najweselszej” historycy odnajdują Jane Shore – najsłynniejszą kochankę Edwarda.

Jane Shore podczas pokutnego marszu ulicami miasta. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Jane Shore podczas pokutnego marszu ulicami miasta. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Z kupieckiego rodu

Jane Shore naprawdę miała na imię Elizabeth i przyszła na świat około 1445 roku, jako córka znakomicie prosperującego londyńskiego kupca o nazwisku Lambert. Imię Jane przylgnęło do niej dopiero w XVI wieku za sprawą elżbietańskiego dramatopisarza Thomasa Heywooda. Spędzając wiele czasu w ojcowskim sklepie, mała Jane miała prawdopodobnie wiele okazji, aby przypatrywać się szlachetnie urodzonym damom i uczyć się manier charakterystycznych dla kobiet z wysokich rodów. Była do tego bardzo inteligentna i w rezultacie odebrała dużo staranniejszą edukację niż kobiety z jej klasy społecznej. Mimo młodego wieku córki ojciec już szukał dla niej odpowiedniego męża, i spośród wielu adoratorów zdecydował się na Williama Shore’a, kupca i bankiera, częstego gościa w domu Lambertów. Ich małżeństwo nie trwało długo – w 1476 roku zostało anulowane przez papieża Sykstusa IV, który jako powód unieważnienia wskazał impotencję Williama i brak potomstwa. Już samo anulowanie małżeństwa było czymś niezwykłym, a jeszcze bardziej zadziwiał całkowity brak jakiegokolwiek protestu ze strony Williama na tak uwłaczający przecież zarzut. Rozwiązanie zagadki było proste – otóż w ten sposób William oddał żonę za królewskie przywileje. Mniej więcej w tym bowiem czasie pani Shore została królewską metresą i potrzebowała niezależności i wolności.

Plakat promujący sztukę o Jane Shore, wystawianą na deskach Royal Princess Theatre w Edynburgu w 1885 roku. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Plakat promujący sztukę o Jane Shore, wystawianą na deskach Royal Princess Theatre w Edynburgu w 1885 roku. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Kochanka króla

Nie ma pewności, kiedy Edward poznał Jane. Pewne jest natomiast, że król był pod tak wielkim wpływem i urokiem Jane, że ich związek trwał do jego śmierci. Była z pewnością piękną kobietą – drobną blondynką, która u boku monarchy wyglądała niczym filigranowa lalka. Przede wszystkim jednak słynęła ze swojego charakteru. Na królewskim dworze dała się poznać jako dowcipna, błyskotliwa i pełna życia, zawsze uprzejma i uczynna, w przeciwieństwie do innych królewskich kochanek nie żądała bogactw ani zaszczytów. Miała maniery szlachetnie urodzonej damy, doskonale czytała i pisała. Powszechnie lubiana, nie miała ambicji, by zająć miejsce królowej, była więc akceptowana nawet przez żonę Edwarda, która zgadzała się na liczne romanse męża, znając jego charakter i będąc pewną jego miłości. Jane nie urodziła królowi żadnych dzieci, co przy szeroko komentowanym apetycie seksualnym króla budziło powszechne zdziwienie. Być może powód unieważnienia małżeństwa – bezpłodność – był tak naprawdę przypadłością Jane, co można odczytać jako prawdziwą ironię losu.

Edward cieszył się nie tylko towarzystwem pięknych kobiet, ale także folgował sobie przy stole – uwielbiał dobrze zjeść i wypić, stąd jego tusza przybierała coraz większe rozmiary. Król zmarł nagle 9 kwietnia 1483 roku, jak się przypuszcza na skutek nadmiernego obżarstwa i nadużywania alkoholu. Niestety przed śmiercią nie zabezpieczył finansowo Jane i nagle znalazła się ona w dość trudnym położeniu. Szczególnie że nowym królem został Ryszard III, który nie znosił kochanki swojego zmarłego brata.

Edward IV nie stronił od towarzystwa kobiet. Jane Shore przeszła do historii jako najbardziej znana kochanka tego monarchy. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Edward IV nie stronił od towarzystwa kobiet. Jane Shore przeszła do historii jako najbardziej znana kochanka tego monarchy. © Wikimedia Commons,
domena publiczna.

Na celowniku Ryszarda

Ryszard oskarżał Jane o niemoralność i rozwiązłość. Za namową króla biskup Londynu nakazał jej – w ramach zadośćuczynienia za popełnione winy – przejść ulicami miasta, ubranej tylko w białą tunikę i czepek, ze świecą w dłoniach i recytującą psalmy. Jane zniosła to upokorzenie z największą godnością, chociaż wzbudzała olbrzymią sensację, szczególnie wśród męskiej części mieszkańców Londynu, idąc w prześwitującej szacie, która podkreślała tylko jej kobiece wdzięki. Ta publiczna kara nie wystarczyła jednak Ryszardowi. Lord Protektor nie tylko bowiem nie lubił Jane, ale także podejrzewał ją o zaangażowanie w polityczne intrygi. Kolejnymi kochankami Jane byli bowiem syn Elżbiety Woodville z pierwszego małżeństwa Thomas Grey, markiz Dorset, oraz teść Thomasa: William Hastings, baron Hastings. Jane przemycała wiadomości między królową wdową Elżbietą a Hastingsami, prawdopodobnie w celu zawarcia sojuszu przeciwko Ryszardowi. Król uwięził zatem dawną kochankę brata w Ludgate, oskarżając ją o praktykowanie czarnej magii i rzucanie zaklęć. Były to bezpodstawne oskarżenia, na które monarcha nie miał żadnych dowodów, musiał więc w końcu uwolnić Jane. Wydawało się, że czeka ją egzystencja w niedostatku, z niechlubną opinią królewskiej ladacznicy. Życie napisało jednak inny scenariusz. Wkrótce po odzyskaniu wolności Jane poślubiła królewskiego notariusza Thomasa Lynoma. Małżonkowie przenieśli się do Walii, gdzie Thomas został zarządcą w zamku Artura Tudora, księcia Walii. Jane spędziła resztę swoich dni jako szanowana żona urzędnika, ciesząc się bardziej swoim życiem klasy średniej, niż wspominając dni dawnej świetności. Zmarła w sędziwym – jak na tamte czasy – wieku, w 1527 roku. Jej życie i historia stały się inspiracją dla powstania wielu sztuk, nowel i książek, a słynny marsz pokutny zainspirował nawet samego George’a R. R. Martina.

Artykuł Edward IV i Jane Shore
– ta najweselsza
pochodzi z serwisu tudorowie.pl.


Szekspir w czasach elżbietańskich

$
0
0

Panowanie Elżbiety I było złotym czasem dla angielskiego teatru. Była to wówczas jedna z głównych rozrywek dla ludzi wszystkich stanów. Dramatów w tamtych czasach nie publikowano, nie chcąc zmniejszać teatralnych dochodów. Dzieła Szekspira i innych twórców można było poznać jedynie poprzez obejrzenie spektaklu. Londyn przyciągał aktorskie grupy niczym magnes, tak liczna populacja zapewniała bowiem szeroką widownię. Umożliwiało to wielokrotne prezentowanie tej samej sztuki, zdobycie prestiżu, sławy i pieniędzy.

Mapa Londynu, na której zaznaczono teatr złożony w 1576 roku – The Theatre. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Mapa Londynu, na której zaznaczono teatr założony w 1576 roku – The Theatre. © Wikimedia Commons,
domena publiczna.

W epoce Szekspira istniały dwa rodzaje teatrów, które z czasem ewoluowały w kierunku form znanych współcześnie: odkryte, działające na wolnym powietrzu, zwane inaczej publicznymi lub amfiteatrami, wzorowane na rzymskim Koloseum, oraz zadaszone teatry prywatne, znajdujące się głównie w wielkich salach dworskich. Pierwszy amfiteatr o prostej nazwie The Theatre pojawił się w 1576 roku. Dla ludzi epoki elżbietańskiej był to całkowity przełom w rozrywce, porównywalny z pojawieniem się kin w XX wieku. Jak grzyby po deszczu powstawały liczne grupy teatralne, a mniej lub bardziej zdolni dramaturdzy pisali coraz więcej utworów przeznaczonych do prezentacji na scenie. Powstawały kolejne teatry, budowane głównie poza murami miasta: The Curtaine, The Rose, The Swan, a także kryty dachem The Blackfriars. Branżowe współzawodnictwo zaostrzało się. Brak regulacji dotyczących praw autorskich prowadził do wielu nadużyć, a nawet kradzieży scenariuszy i plagiatów, w tym nielegalnego kopiowania sztuk Szekspira. Tymczasem wśród możnych modne stawało się wspieranie wybranej trupy teatralnej. Na deskach The Theatre występowało wiele rywalizujących formacji aktorskich, najczęściej jednak można było zobaczyć tam popularną grupę o nazwie Ludzie Lorda Szambelana, której członkiem był coraz bardziej ceniony William Szekspir. Patronował im Henry Carey, pełniący funkcję szambelana na dworze królowej Elżbiety I. Carey, syn Marii Boleyn, rodzonej siostry królowej Anny Boleyn, był kuzynem Elżbiety. Niektórzy historycy spekulują nawet, że mógł być jej przyrodnim bratem, ponieważ jego matka przez pewien czas była kochanką Henryka VIII. Gdy w 1597 roku rządowa cenzura zdecydowała o zamknięciu teatru po wystawieniu obrazoburczej komedii satyryka Thomasa Nashe’a „Isle of Dogs”, szekspirowska grupa zmuszona była przenieść się do The Curtain. Teatr ten gościł artystów aż do czasu, kiedy ci, własnymi siłami, wybudowali amfiteatr The Globe, który bardzo szybko zyskał wielką popularność. Zarówno praktyczne, jak i symboliczne znaczenie miał fakt użycia w konstrukcji nowego budynku drewna pochodzącego z rozebranego The Theatre.

Teatr Curtaine około 1600 roku. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Teatr Curtaine około 1600 roku. © Wikimedia Commons,
domena publiczna.

Teatr Blackfriars

Szekspir wraz z Ludźmi Lorda Szambelana wystawiał swoje dramaty głównie w dwóch najsławniejszych teatrach Londynu, których był współwłaścicielem – The Globe Theatre, działającym od 1599 roku, a także w elitarnym i wykwintnym Blackfriars Theatre, powstałym na miejscu dawnego klasztoru. W przeciwieństwie do publicznych odkrytych amfiteatrów prywatny Blackfriars, otwarty w 1596 roku, miał dach i sztuczne oświetlenie, którym pozostałe teatry nie dysponowały. Ze względu na system zapadni i wyciągów możliwe było wykorzystanie w trakcie przedstawienia różnych efektów specjalnych. Z tych względów Blackfriars Theatre szybko stał się najpopularniejszym prywatnym teatrem w Londynie. Był znacznie mniejszy niż Globe, liczył około siedmiuset miejsc siedzących, m.in. na dwupoziomowej galerii i na wprost sceny. Koszt biletu był nawet do pięciu razy wyższy niż w Globe, co miało znaczący wpływ na rodzaj odwiedzającej go publiczności. Kameralna atmosfera prywatnej sceny, dobra akustyka i lepiej wykształcona publiczność sprawiły z kolei, że pojawiło się zapotrzebowanie na nieco inny charakter spektakli. Poprzez kontrolę liczby płonących świec można było tworzyć swoiste „efekty świetlne”, a dzięki lepszej akustyce coraz częściej spektakl wzbogacano efektami dźwiękowymi, co było niemożliwe na dużej, otwartej przestrzeni amfiteatralnej. Większe znaczenie zyskało także słowo, które teraz było doskonale słyszalne w każdym miejscu sali teatralnej. Dzięki temu artyści osiągali większą subtelność prezentacji, trafiającą w gusta wyselekcjonowanej publiczności.

Teatr Swan na XVII-wiecznej rycinie. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Teatr Swan na XVII-wiecznej rycinie. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Teatr The Globe

Ogrzewany Blackfriars otwierano w zimie, gdy pogoda nie pozwalała grać pod gołym niebem, a w lecie przenoszono się do potężnego The Globe. Jego ogromny, ryglowy, okrągły budynek mieścił aż trzy tysiące widzów. Na trójpoziomowej galerii znajdowały się zadaszone miejsca siedzące, natomiast na placu otaczającym z trzech stron podwyższaną scenę – tanie miejsca stojące. Najdrożej płacono za tzw. Lord’s Rooms, czyli loże dla wysoko urodzonych, ustawione bezpośrednio za sceną, tuż nad garderobą. Siedząca tam elita widziała co prawda głównie plecy aktorów, ale za to wyraźniej słyszała wypowiadane kwestie. Jej członkowie wierzyli przy tym, że są w stanie lepiej docenić walory literackie dialogów niż cała reszta widowni. Osobne, luksusowe miejsca podkreślały także dystans i klasową wyższość wobec ubogiej części publiczności. Lordowie odróżniali się od pospólstwa również ubiorem, niedostępnym dla zwykłych śmiertelników, którzy, niezależnie od poziomu swej majętności, mogli używać tylko określonych materiałów i fasonów (kwestia stroju była w elżbietańskiej Anglii regulowana prawnie). Luksusowe kroje i tkaniny można było zobaczyć jedynie na przedstawicielach wyższej sfery, m.in. podczas spektakli teatralnych, co mogło stanowić dodatkową atrakcję wizyty w teatrze.

Rycina ukazująca rekonstrukcję drugiego teatru Blackfriars. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Rycina ukazująca rekonstrukcję drugiego teatru Blackfriars.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Na tyłach sceny znajdowały się ukryte drzwi, z których korzystali aktorzy. Zadaszenie nad sceną, zwane „niebiosami”, ozdobione namalowanymi gwiazdami, księżycem i słońcem, posiadało otwór, w którym znikali podciągani na linach wykonawcy. Na dachu budynku stał posąg Heraklesa dźwigającego kulę ziemską. Przedstawienia odbywały się tylko w ciągu dnia, korzystano bowiem wyłącznie z naturalnego światła.

Pierwszy The Globe spłonął w 1613 roku od armatniego wystrzału, który miał uatrakcyjnić wystawianą właśnie sztukę Szekspira „Henryk VIII”. Nowy budynek zdołano postawić już rok później. Niestety, w 1642 roku w trakcie wojny domowej teatry Globe i Blackfriars zostały zamknięte przez purytanów, a w późniejszych latach rozebrane.

Spektakle na dworach

Spragnieni wrażeń możni chętnie zamieniali swoje pałacowe aule w sale teatralne, w których aktorzy mogli odgrywać przedstawienia. Tego typu teatry prywatne dawały artystom możliwość uprawiania swojego fachu przez cały rok i pozwalały uniezależnić się od kaprysów angielskiej pogody. Dużą zaletą dla trup aktorskich był również fakt, że nie były one w żaden sposób odpowiedzialne za ich utrzymanie ani za zgromadzenie publiczności. Z drugiej strony artyści byli skazani na gościnność właścicieli posiadłości, w których grali, oraz na uciążliwe przewożenie z miejsca na miejsce kostiumów i rekwizytów.

Pałac Hampton związany jest z wieloma ważnymi wydarzeniami historycznymi. Okazuje się, że posiada on również znakomitą przeszłość teatralną. Wielka Sala, wybudowana przez Henryka VIII, jest najstarszą częścią pałacu. Zachowała charakter epoki Tudorów, pozostając w postaci niemal niezmienionej od czasów Szekspira. W każdym razie jest to jedna z niewielu zachowanych przestrzeni, w których Szekspir osobiście wystawiał swoje dzieła.

Rekonstrukcja teatru The Globe. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Rekonstrukcja teatru The Globe. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Ludzie Lorda Szambelana cieszyli się dużą popularnością na królewskim dworze, grając często w Hampton dla królowej Elżbiety I. W 1603 roku, po jej śmierci, na tronie Anglii i Szkocji zasiadł Jakub I, prawnuk Małgorzaty Tudor i Jakuba IV, króla Szkocji. Władca okazał się zapalonym mecenasem sztuki i przejął opiekę nad grupą Szekspira, a 19 maja 1603 roku przyznał Ludziom Lorda Szambelana koncesję na prowadzenie działalności artystycznej. W podzięce grupa przemianowała się na Ludzi Króla.

Tego samego roku, w czasie wielkiej zarazy, monarcha i jego dwór opuścili Londyn, aby zatrzymać się właśnie w Hampton Court. W grudniu 1603 roku Ludzie Króla zostali wezwani przez Jakuba, aby zapewnić rozrywkę podczas uroczystości Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Artyści spędzili w pałacu trzy tygodnie, i w Wielkiej Sali, udekorowanej setkami świec i lampionów zawieszonych pod kunsztownym sklepieniem, dali łącznie siedem spektakli.

Z całą pewnością Ludzie Króla byli ulubieńcami władcy. W latach 1603–1616 grali dla monarchy aż 187 razy! Szekspir był producentem własnych sztuk i prawdopodobnie występował także na scenie. Amerykański szekspirolog Gerald Eades Bentley opisywał pisarza jako osobę będącą jednocześnie aktorem, wybitnym dramaturgiem, producentem, członkiem koncesjonowanej grupy artystycznej i współwłaścicielem teatrów. Trudno o człowieka mocniej związanego z teatrem na tak wiele różnych sposobów.

Teatr The Globe współcześnie. © Wikimedia Commons, P.K. Niyogi.

Teatr The Globe współcześnie. © Wikimedia Commons, P.K. Niyogi.

W 1997 roku zrekonstruowano słynny teatr The Globe. Ponieważ obecnie uregulowana Tamiza jest znacznie węższa niż za czasów szekspirowskich, nowy budynek przeniesiono 230 metrów dalej od miejsca, gdzie stał jego pierwowzór, by jak najlepiej odtworzyć atmosferę tamtego teatru, położonego blisko rzeki. Dokładna rekonstrukcja, która musiała spełniać rygory współczesnych przepisów przeciwpożarowych, trwała ponad dwadzieścia lat. Niezwykle przydatne w rekonstrukcji wyglądu i rozwiązań architektonicznych średniowiecznej budowli okazały się odkryte przez archeologów fragmenty sąsiadującego z The Globe teatru The Rose. Obecnie w The Globe, przywróconym do życia dzięki inicjatywie i wytrwałości Sama Wanamakera, od maja do października wystawiane są sztuki Szekspira. Jego fenomen nie blednie, ale wręcz przeciwnie – wzmacnia się z każdym rokiem. Czterysta lat, jakie minęły od śmierci niezwykłego pisarza, nie było w stanie zgasić hipnotyzującej magii jego dzieł, które wciąż inspirują kolejnych twórców.

Źródła:

https://books.google.pl/books?id=BJJMxh7koGEC&printsec=frontcover&hl=pl#v=onepage&q&f=false

https://books.google.pl/books?id=MzG_CAAAQBAJ&printsec=frontcover&hl=pl#v=onepage&q&f=false

https://books.google.pl/books?id=3hBSj8wodKcC&printsec=frontcover&hl=pl#v=onepage&q&f=false

http://polemi.co.uk/turystyka-w-anglii/ciekawe-miejsca-atrakcje/shakespeares-globe-8710

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,10073562,W_Brytania__Szekspir_na_scenie_oswietlonej_swiecami.html

http://www.bardstage.org/globe-theatre-lords-rooms.htm

http://www.groseducationalmedia.ca/hampton.html

http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1105984,William-Szekspir-%E2%80%93-dramaturg-wszech-czasow

http://www.polskieradio.pl/130/2789/Artykul/1611383,Fenomen-Szekspira

http://www.shakespeare-online.com/theatre/blackfriars.html

http://www.shakespearesengland.co.uk/2011/06/09/

http://www.shakespearesglobe.com/uploads/files/2013/10/playhouses.pdf

http://www.uni-koeln.de/phil-fak/englisch/shakespeare/

http://www.william-shakespeare.info/the-blackfriars-theatre-picture.htm

Więcej:

Tudorowie

G.J. Meyer

Elżbieta I
i Robert Dudley

Sarah Gristwood

Artykuł Szekspir w czasach elżbietańskich pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

Dobić króla. Śmierć Ludwika XIV i jego najbliższych

$
0
0

W emitowanym ostatnimi czasy serialu Wersal, który miał dorównać popularnością serialowi Tudorowie, Ludwik XIV jest młody, przystojny, pełen wigoru i w niczym jeszcze nie przypomina poruszającego się na wózku dewota, któremu przyjdzie umrzeć w wyniku głupoty lekarzy.

VERSAILLES Saison 1 - Episode 2

Ludwik XIV, Król Słońce, i jego brat, Filip Orleański (po lewej). Kadr z filmu Wersal. Prawo krwi, emitowanego przez Canal+. Materiały prasowe. © TIBO & ANOUCHKA/ CAPA DRAMA/ ZODIAK FICTION/ INCENDO/ CANAL+

Dieta, lewatywa i upuszczanie krwi

W dawnych czasach remedium na wszelkie choroby było upuszczanie krwi i lewatywa. Czy skutecznym? Cóż, można by polemizować, szczególnie że nie wszyscy pacjenci takowe zabiegi medyków przeżyli.

Jedną z ofiar nadwornych lekarzy, tak ochoczo zalecających upuszczanie krwi, był Ludwik XIII (1601–1643), ojciec Króla Słońce, w popkulturze znany z licznych ekranizacji słynnej powieści Aleksandra Dumasa pt. Trzej muszkieterowie. Ludwik XIII został ukazany w nich jako król-półgłówek, którym rządził przebiegły kardynał Richelieu i któremu piękna małżonka, Anna Austriaczka (1601–1666), przyprawiała rogi, romansując z przystojnym księciem Buckingham, faworytem władców Anglii z dynastii Stuartów, Jakuba I i Karola I.

Ludwika XIII, ojca Króla Słońce, wpędziły do grobu praktyki lekarzy. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Ludwika XIII, ojca Króla Słońce, wpędziły do grobu praktyki lekarzy. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Nawet jeśli historia królewskiego małżeństwa została nieco podkoloryzowana przez Dumasa, nie było ono szczęśliwe i zakończyło się przedwczesnym zgonem czterdziestojednoletniego króla. Wkrótce po śmierci kardynała Richelieu (1642) Ludwik XIII zaczął podupadać na zdrowiu i z tygodnia na tydzień czuł się coraz gorzej. W testamencie zdążył jeszcze zamieścić klauzulę zakazującą żonie pełnienia roli regentki w imieniu ich syna, ale Anna Austriaczka nie spełni jego ostatniej woli.

Nie uprzedzajmy jednak faktów i powróćmy do łoża śmierci, na którym umierający Ludwik XIII podpisał swój testament. Chorował na gruźlicę i z winy lekarzy systematycznie tracił siły, tym bardziej że zalecili mu specjalną dietę złożoną wyłącznie z serwatki. Osłabiony organizm nie miał więc siły walczyć z chorobą, a król straszliwe wychudł. Ponadto w ostatnim roku jego panowania lekarze wykonali 205 lewatyw, 212 razy podawali mu środki na przeczyszczenie i 47 razy upuszczali krew.

Zmęczony tymi zabiegami Ludwik XIII, czując, że nie przynoszą one żadnej ulgi w nasilającym się cierpieniu, coraz częściej pytał swojego medyka, niejakiego Chicota, kiedy „będzie mógł połączyć się z Bogiem”. 22 kwietnia 1643 roku po raz ostatni pokazał się publicznie i widział swojego następcę.

– Jak się nazywasz, synu? – spytał.

– Ludwik XIV – odpowiedział rezolutny pięciolatek.

– Jeszcze nie, drogie dziecię – odparł – ale proś Boga, aby to się szybko stało.

Pomimo wyrażonego życzenia, śmierć nadchodziła powoli. Nie była również lekka. 10 maja nastąpiły komplikacje i doszło do ostrego zapalenia jelit i wyrostka robaczkowego, spowodowanego owrzodzeniami gruźliczymi. W ciągu kolejnych dni konający król wymiotował robakami, które dochodziły do „długości pół stopy”. Zmarł 14 maja o 14.45. Korona przypadła pięcioletniemu delfinowi Ludwikowi, a regentką została Anna Austriaczka.

Śmierć następców

Ludwik XIV (1638–1715) przeżył ojca o wiele lat i w niczym go nie przypominał. Za młodu otaczał się metresami, grzeszył pychą, nazwał się Królem Słońce i postanowił stworzyć najwspanialszy pałac na świecie, a przede wszystkim – nie licząc okresu małoletności – sprawował samodzielne, absolutne rządy. Dochował się również licznego potomstwa z prawego i nieprawego łoża, i nic nie wskazywało na to, aby blask Burbonów miał kiedykolwiek przygasnąć. Niewiele jednak brakło, żeby historia Francji potoczyła się zupełnie inaczej, w dodatku z winy lekarzy.

VERSAILLES Saison 1 - Episode 2

Ludwik XIV i jedna z jego najsłynniejszych kochanek – Louise de la Vallière (w tej roli Sarah Winter). Kadr z filmu Wersal. Prawo krwi, emitowanego przez Canal+. Materiały prasowe. © TIBO & ANOUCHKA/ CAPA DRAMA/ ZODIAK FICTION/ INCENDO/ CANAL+

 

Z małżeństwa z niekochaną Marią Teresą król doczekał się sześciorga dzieci, w tym trzech synów, z czego tylko Ludwik (1661–1711), nazywany Wielkim Delfinem, dożył wieku dorosłego. Jak wiadomo, śmiertelność noworodków i dzieci do dziesiątego roku życia była wówczas bardzo duża, ale trudno powiedzieć, czy zawinili tutaj lekarze. Z pewnością jednak przyczynili się do przedwczesnej śmierci czterdziestopięcioletniej Marii Teresy, cichej i pokornej Hiszpanki, którą lekceważono na dworze i która przez całe życie musiała tolerować liczne zdrady męża.

Gdyby nie interwencja opiekunki przyszłego Ludwika XV, chłopiec nie przeżyłby odry. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Gdyby nie interwencja opiekunki przyszłego Ludwika XV, chłopiec nie przeżyłby odry. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

W 1683 roku pod pachą królowej pojawił się wrzód, który medycy leczyli w taki sposób, że po kilku dniach królowa zmarła – zamiast go rozciąć i pozwolić, aby ropa wypłynęła na zewnątrz, postanowili upuszczać jej krew… ze stopy! Kiedy wrzód pękł, jego zawartość pechowo rozlała się do wnętrza klatki piersiowej i królowa umarła.

14 kwietnia 1711 roku zachorował i zmarł na ospę Wielki Delfin, jedyny żyjący syn Marii Teresy i Ludwika XIV. A że nie odznaczał się on specjalnymi walorami umysłu i dochował się aż trzech synów, jego śmierć nie wydawała się wielką katastrofą dla dynastii. Zaletami przewyższał go chociażby najstarszy z potomków, Ludwik książę Burgundii (Mały Delfin), ale i jemu nie dane było zasiąść na tronie, bo już w lutym 1712 roku zapadł na odrę, przed którą medycy nie potrafili go ocalić. Ta sama choroba uśmierciła również jego żonę i pięcioletniego synka. Wszyscy troje zmarli w ciągu kilkunastu dni.

Następcą tronu został młodszy syn Małego Delfina, dwuletni Ludwik, książę Andegawenii. Omal jednak nie doszło do kolejnej tragedii – chłopczyk zachorował na odrę i podzieliłby los rodziców i brata, gdyby jego opiekunka, księżna de Ventadour, nie wyrwała go z rąk medyków. Zastosowane przez nią metody leczenia, dalekie od praktyk opartych na upuszczaniu krwi, uratowały malcowi życie.

Nawet jeśli księżnej de Ventadour udało się oszukać przeznaczenie, w ostatecznym rozrachunku okazało się, że niełatwo przed nim uciec. Chłopiec, który w 1715 roku zasiadł na tronie wielkiego pradziadka, panował we Francji jako Ludwik XV i zmarł w wieku sześćdziesięciu czterech lat na podobną zakaźną chorobę – ospę.

Śmierć Króla Słońce

Kiedy w sierpniu 1715 roku Ludwik XIV poczuł dziwny ból w nodze, miał siedemdziesiąt sześć lat. Osiągnął wiek bardzo zaawansowany jak na owe czasy. Przeżył żonę, kochanki i przyjaciół. Ostatnio, w ciągu zaledwie trzech lat, stracił jedynego żyjącego syna, dwóch wnuków i prawnuka. Jego następca, delikatny Ludwik, miał zaledwie pięć lat. Dokładnie tyle, ile liczył on sam, obejmując tron. Prawnuk nie miał wprawdzie matki, która mogłaby o niego zadbać, ale opiekowała się nim nieoceniona pani de Ventadour.

– Pamiętaj, ile jesteś jej winien – napomniał król chłopca, zanim się z nim pożegnał i kazał odesłać go do Vicennes, gdzie powietrze było zdrowsze niż w Wersalu.

25 sierpnia ból nogi stał się nie do zniesienia, a królewski chirurg stwierdził, że skóra jest pokryta ciemnymi cętkami. Nie było już wątpliwości, że Ludwik XIV cierpi na gangrenę. Lekarze zalecili choremu kąpiel w ziołach, zapewne nie mając odwagi zaproponować bardziej radykalnych rozwiązań. Mimo to król zaczął mówić o amputacji i kazał przygotować odpowiednie narzędzia.

VERSAILLES Saison 1 - Episode 7

Ludwik XIV złożony gorączką, w otoczeniu nadwornych medyków. Wersal. Prawo krwi, emitowanego przez Canal+. Materiały prasowe. © TIBO & ANOUCHKA/ CAPA DRAMA/ ZODIAK FICTION/ INCENDO/ CANAL+

Ostatecznie do operacji nie doszło. Z jakich powodów? Trudno powiedzieć. Być może lekarze nie chcieli podjąć ryzyka, a może choroba była już tak zaawansowana, że i tak nie zdołaliby uratować króla? A może sam Ludwik XIV zmienił zdanie i pogodził się z losem?

Pod koniec życia bardzo się zmienił i w niczym już nie przypominał lubującego się w przepychu władcy absolutnego. Pod wpływem pani de Maintenon, którą potajemnie poślubił, stał się bigotem i ponad dobra doczesne zaczął przedkładać dobra duchowe. Zmarł rano 1 września 1715 roku jak przystało na prawdziwego chrześcijanina, żałując, że tak mało cierpi, chciał bowiem przez cierpienie odkupić swoje grzechy.

Bibliografia

Bricard, Leksykon śmierci wielkich ludzi, Książka i Wiedza, Warszawa 2000.
Shennan, Burbonowie. Dzieje dynastii, Bellona, Warszawa 2009.

Artykuł Dobić króla.
Śmierć Ludwika XIV
i jego najbliższych
pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

Poród w czasach Tudorów

$
0
0
Wydanie na świat dziecka było obowiązkiem każdej zamężnej kobiety. Jeśli dopisało jej szczęście, mogła zadowolić męża nawet gromadką zdrowych potomków.  © Shutterstock.com, Marzolino.

Wydanie na świat dziecka było obowiązkiem każdej zamężnej kobiety. Jeśli dopisało jej szczęście, mogła zadowolić męża nawet gromadką zdrowych potomków. © Shutterstock.com, Marzolino.

W odległych wiekach, podobnie jak dzisiaj, ciąża i poród były wyjątkowym czasem w życiu każdej kobiety. Bez względu na to, czy była to szlachetnie urodzona niewiasta czy też należała do niższej klasy społecznej, dla każdej najważniejsze było wydanie na świat zdrowego dziecka, najlepiej syna. Żeby tego dokonać, kobiety potrzebowały wiele szczęścia i wytrwałości, ponieważ na towarzyszący rozwiązaniu ból nie było wówczas skutecznego lekarstwa.

Zarówno w średniowieczu, jak i w epoce nowożytnej status kobiety definiowany był przede wszystkim poprzez jej rolę żony i matki. Posłuszeństwo względem męża było wręcz świętym obowiązkiem, a ponieważ żadna niewiasta nie mogła być w pełni samodzielna i dysponować własnym majątkiem, najważniejsze dla każdej młodej kobiety – czy to wysoko, czy nisko urodzonej – było zamążpójście. Niestety nie każda miała szczęście poślubić młodego i przystojnego mężczyznę. Bardzo często pary były wyjątkowo niedobrane, w związkach brakowało ciepła i miłości, a czasem nawet wzajemnego szacunku.

Wielkie przygotowania

Kiedy kobieta wyszła już za mąż, jej głównym celem było wydanie na świat dziecka, najlepiej syna, który stałby się upragnionym dziedzicem. Wiele szczęścia miały te kobiety, którym udało się zajść w ciążę możliwie szybko, jeśli bowiem mężczyzna zbyt długo oczekiwał na potomka, często kwestionował płodność, a nawet użyteczność swojej małżonki. Żona króla Henryka VII, Elżbieta York, nie musiała zwlekać z przekazaniem mężowi pomyślnej nowiny, ponieważ swoje pierwsze dziecko, w dodatku syna, wydała na świat zaledwie osiem miesięcy po ślubie, co mogło świadczyć o tym, że para skonsumowała związek jeszcze przed ceremonią. Królowa Elżbieta należała do niezwykle płodnych kobiet, gdyż zachodziła w ciążę aż osiem razy.

 Elżbieta York, żona Henryka VII, była wyjątkowo płodną kobieta i zachodziła w ciążę wielokrotnie, choć nie wszystkie dzieci przeżyły. Chęć obdarzenia króla licznym potomstwem przypłaciła w końcu śmiercią, umierając po urodzeniu córki Katarzyny w lutym 1503 roku. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Elżbieta York, żona Henryka VII, była wyjątkowo płodną kobieta i zachodziła w ciążę wielokrotnie, choć nie wszystkie dzieci przeżyły. Chęć obdarzenia króla licznym potomstwem przypłaciła w końcu śmiercią, umierając po urodzeniu córki Katarzyny w lutym 1503 roku. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Za każdym razem, kiedy monarchini była w stanie błogosławionym, dostosowywała się do protokołu, który przed narodzinami księcia Artura ustanowiła jej teściowa, Małgorzata Beaufort. To właśnie dzięki niej możemy dzisiaj z dużą dokładnością odwzorować to, co działo się podczas porodów kolejnych królowych z dynastii Tudorów. Kiedy nadchodził czas odosobnienia, podczas którego kobieta miała przygotować się do porodu, szykowano dla niej specjalną komnatę niewieścią. W przypadku królowych panowały konkretne zasady: należało unikać ostrego światła słonecznego, hałasu oraz… świeżego powietrza – wierzono bowiem, że każda z tych rzeczy szkodzi nienarodzonemu dziecku i położnicy. Odsłonięte mogło pozostać tylko jedno okno, przez które mogła wyglądać przyszła matka – zmęczona zaduchem i panującą w komnacie ciemnością. W centrum komnaty stało obszerne łoże, przykryte pościelą w szkarłatnym, królewskim kolorze, idealnie maskującym ślady krwi. Określona była nawet liczba i kolor poduszek na posłaniu. Obok łoża stały dwie kołyski: jedna mała i drewniana z gronostajową pościelą, która miała służyć niemowlęciu do spania, i druga większa, bogato zdobiona, przeznaczona na oficjalne ceremonie.

Nie wiemy, jak dokładnie wyglądała dieta kobiet w ciąży za panowania Tudorów, jednak w przypadku tych wysoko urodzonych z pewnością nie żałowano najróżniejszych smakołyków. Dla Elżbiety York najprawdopodobniej sprowadzano pomarańcze, natomiast jedna z żon jej syna – Henryka VIII, Anna Boleyn, dostawała całe stosy cukrowych jabłek i suszonych śliwek, które wówczas uchodziły za bardzo zdrowe dla ciężarnych.

Ówczesna medycyna

W komnacie niewieściej mogły przebywać jedynie kobiety, a wstępu do niej nie mieli nawet wykształceni medycy. Z pomocą przyszłej matce spieszyły akuszerki – ich doświadczenia bowiem nic nie mogło zastąpić. Najczęściej były to starsze kobiety, które odebrały już wiele porodów i same wydały na świat dzieci, wiedziały zatem, jak zachować się w każdej sytuacji. Ważny był także ich wygląd, moralność i sytuacja osobista. Przy królowej Elżbiecie dzielnie trwały zarówno jej matka, Elżbieta Woodville, jak i Małgorzata Beaufort.

W XV i XVI ciało ludzkie stanowiło zagadkę nawet dla uczonych medyków. Wielką niewiadomą były zasady higieny, dlatego często dochodziło do zakażeń i gorączek poporodowych spowodowanych – jak twierdzono – zaniedbaniem. Najprawdopodobniej z tego powodu zmarła m.in. trzecia żona Henryka VIII, Jane Seymour.

Na różne schorzenia proponowano spożywanie najdziwniejszych substancji. Podobnie było w przypadku ciąży. Mleko pochodzące od krowy o czerwonym zabarwieniu czy sproszkowana wątroba węgorza to jedynie przykłady tego, co uznawano za zdrowe dla położnicy. Aby ułatwić skurcze porodowe, brzuch kobiety nacierano specjalną mieszanką i obwiązywano go zwojem z zapisanymi na nim zaklęciami, które miały zapewnić jej ochronę.

Książę Henryk (przyszły Henryk VIII) i jego siostry – dzieci Henryka VII i Elżbiety York. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Książę Henryk (przyszły Henryk VIII) i jego siostry – dzieci Henryka VII i Elżbiety York. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Zabobony powszechnie mieszano z wiarą i religią. Wierzono, że w obecności ciężarnej kobiety nie można krzyżować palców, gdyż mogłoby to spowodować uduszenie się dziecka. Wielką wagę przywiązywano także do różnego rodzaju relikwii. Uciekano się zarówno do modlitw, jak i do zaklęć mających wspomóc kobietę w tych ciężkich chwilach. Nie ma w tym nic dziwnego – porody często trwały niezwykle długo, były niebezpieczne i nierzadko kończyły się śmiercią zarówno matki, jak i dziecka, dlatego robiono wszystko, aby im pomóc.

Oczywiście najważniejszą rolę we wspieraniu kobiety pełnił Kościół. Kiedy w Anglii panowała jeszcze wiara katolicka, miał on bardzo duży wpływ na życie ciężarnych. Regulował nawet to, kiedy powinny pojawiać się w świątyni, a kiedy nie wolno im tego robić. Oprócz tego, w zależności od pozycji danej kobiety, można było liczyć na jeszcze większe wsparcie. W przypadku królowych w komnacie niewieściej trzymano relikwie w postaci fragmentów kości świętych, fiolek z ich krwią czy kawałkami krzyża, na którym został ukrzyżowany Jezus Chrystus. Najbardziej pomocny miał być jednak pas, który według legendy wykonała i nosiła sama Maryja Dziewica. Królowe opasały nim podczas porodu brzuch lub ściskały go w ręku.

Nieco inaczej sytuacja mogła wyglądać w czasach reformacji. Kościół katolicki został zepchnięty na dalszy plan, od kiedy Henryk VIII postanowił zerwać z Rzymem i uczynić siebie głową angielskiego Kościoła. Dlatego narodziny jego kolejnych dzieci: Elżbiety i Edwarda, odbywały się w nieco innych warunkach. Z kościołów usuwano relikwie i wszelkie przedmioty związane z wiarą w zabobony, tak więc królewskim małżonkom, czyli Annie Boleyn i Jane Seymour, najprawdopodobniej nie towarzyszyły już wizerunki świętych czy fiolki z ich krwią. Istnieje jednak możliwość, że nawet Anna Boleyn, która była zagorzałą protestantką, w tak ważnej dla siebie chwili pozostała wierna tradycji. Zapewne w jej komnacie niewieściej znajdował się ołtarz i odczytywano teksty religijne, choć może nie na taką skalę, jak miało to miejsce za czasów Elżbiety York.

Narodziny dziecka ukazane na średniowiecznej miniaturze. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Narodziny dziecka ukazane na średniowiecznej miniaturze.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Cud narodzin

Akuszerki znały kilka sposobów na pomyślny poród. Położnica mogła nie tylko leżeć na łożu, ale także korzystać m.in. ze specjalnego krzesła porodowego. Aby wspomóc akcję porodową, wskazane było także chodzenie dookoła komnaty lub klęczenie. Stosowano również masaże i okłady na brzuch.

Zdarzały się zarówno lekkie, jak i wyjątkowo trudne porody. Te pierwsze należały niestety do rzadkości, przede wszystkim ze względu na brak faktycznego medycznego wsparcia. Wiek położnicy także odgrywał niemałe znaczenie – zarówno kobiety starsze, jak i zbyt młode były narażone na większe bóle porodowe. Przykładem jest Małgorzata Beaufort, która przeżyła niezwykle długi, męczący i bardzo bolesny poród. Dla zaledwie czternastoletniej wówczas kobiety było to wydarzenie traumatyczne, a ponadto najprawdopodobniej doprowadziło do jej bezpłodności. Ciężki poród przeżyła także Izabela Neville, żona Jerzego, księcia Clarence, który był z kolei wujem Elżbiety York. Izabela, będąc w zaawansowanej ciąży, wyruszyła wraz z rodziną w długą i męczącą podróż statkiem. Z pewnością otwarte morze nie sprzyjało spokojnemu porodowi. Dodatkowo Izabela prawdopodobnie nie była w stanie wydać dziecka na świat siłami natury i niemowlę ponoć siłą wyciągano z jej macicy. Była to praktyka niezwykle bolesna dla kobiety – na szczęście stosowano ją rzadko. Pomimo bólu i poświęcenia, Izabela urodziła dziecko, ale niestety martwe. W późniejszych latach doczekała jednak kolejnych potomków.

Nie da się ukryć, że zarówno ciąża, jak i poród, a następnie wychowanie dziecka były niemałym wyzwaniem w czasach dynastii Tudorów. Obowiązywały wtedy inne zasady i zwyczaje, a tradycja, w której wiara brała górę nad rozsądkiem i wiedzą, była nieodłącznym elementem tego procesu. Ówczesnym kobietom nie można odmówić odwagi, gdyż musiały zmierzyć się z bólem i ryzykiem, dziś zredukowanym do minimum. Nic dziwnego, że tak bardzo skupiały się na modlitwie i zaklęciach, które pomagały im przetrwać te trudne chwile. Nawet jeżeli nie działały naprawdę, to jednak zapewniały komfort psychiczny.

Bibliografia:

Licence A., W łożu z Tudorami. Intymne życie dynastii, Kraków 2014.
Goodman R., How to be a Tudor. A Dawn-to-Dusk Guide to Everyday Life, Great Britain 2015.
Meyer J., Tudorowie, Kraków 2012.
Ives E., Życie i śmierć Anny Boleyn, Kraków 2012.

Więcej:

W łożu
z Tudorami

Amy Licence

Tudorowie

G.J. Meyer

Artykuł Poród w czasach Tudorów pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

Jan bez Ziemi, czyli najgorszy Anglik XIII wieku

$
0
0
Eleonora_Jindra2

Rodzice Jana bez Ziemi: Henryk II i Eleonora Akwitańska. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Jan, wywodzący się z potężnego rodu Plantagenetów, posiadł wszystkie cechy dobrego średniowiecznego monarchy – był inteligentny, cyniczny, okrutny, miał swoją wizję kraju. Gdyby mu się udało, zapisałby się w pamięci jako doskonały władca. Niestety, nie miał szczęścia. Do tego zadarł z papieżem, co w trzynastowiecznej Europie było niewybaczalnym błędem. I tak narodziła się czarna legenda Jana bez Ziemi, władcy rzekomo tak złego, że już nigdy żaden król angielski nie nosił tego imienia, a jeszcze w 2006 r. w ogłoszonym przez Magazyn Historyczny BBC plebiscycie monarcha ten uzyskał tytuł najgorszego Brytyjczyka XIII wieku. Do rozpowszechnienia tej legendy solidnie przyłożyło się duchowieństwo, które nigdy nie wybaczyło królowi bezwzględności wobec Kościoła w Anglii. Krzewiły ją także bardzo popularne podania o Robin Hoodzie. Jakby tego było mało, w przekazach kronikarzy czytamy, że Jan odznaczał się podobno ogromnym popędem seksualnym. Co z tego było prawdą, a co nie? O to nadal spierają się historycy. Niewątpliwie Jan uzdrowił finanse kraju, poświęcił wiele czasu na jego odbudowę. Z drugiej strony jego dwa małżeństwa, liczne kochanki i nieślubne dzieci świadczą o tym, że w legendzie może być ziarnko prawdy.

Jan bez Ziemi zapisał się w pamięci potomnych jako jeden z najgorszych władców w historii Anglii. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Jan bez Ziemi zapisał się w pamięci potomnych jako jeden z najgorszych władców w historii Anglii. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Piąty syn

Jan urodził się jako piąty syn i jednocześnie ósme, najmłodsze dziecko Henryka II i Eleonory Akwitańskiej. W przeciwieństwie do braci nigdy nie otrzymał od ojca posiadłości ziemskich, stąd przydomek „bez Ziemi”. Wszyscy przedstawiciele rodu, łącznie z Janem, słynęli z uporu, chęci współzawodnictwa i gwałtownego usposobienia. Bracia nieustannie rywalizowali pomiędzy sobą i knuli przeciwko ojcu. Jan był ukochanym dzieckiem władcy, prawdopodobnie to on miał zostać następcą i zasiąść na angielskim tronie. Po śmierci Henryka królem został jednak Ryszard, ulubieniec Eleonory. 3 września 1189 roku odbyła się jego koronacja. Dokładnie cztery dni wcześniej Jan poślubił swoją kuzynkę, Izabelę z Gloucester. Związek ten zaplanowano już przed wielu laty – zaręczyny odbyły się w 1176 roku, kiedy oboje zainteresowani byli jeszcze dziećmi. Izabela była córką Williama Fitz Roberta, hrabiego Gloucester, i poniekąd jego spadkobierczynią, ponieważ po śmieci swojego jedynego syna hrabia obiecał uczynić następcą przyszłego zięcia. Choć ze wszech miar korzystne dla obu rodów, małżeństwo to wzbudzało jednak dość duże kontrowersje. Jana i Izabelę łączyło bardzo bliskie pokrewieństwo – oboje byli prawnukami Henryka I. Papieski legat zezwolił na ślub, z mocnym zastrzeżeniem, że małżeństwo nigdy nie może zostać skonsumowane. I chyba faktycznie małżonkowie dotrzymali warunku Kościoła, ponieważ nie doczekali się potomstwa. Jan zaś rozładowywał seksualną frustrację w ramionach kochanek. Najmłodszy syn Henryka II musiał być obdarzony zaiste prawdziwym temperamentem Plantagenetów, gdyż pozostawił po sobie aż kilkanaścioro nieślubnych dzieci. Nie można tego było powiedzieć o jego starszym bracie Ryszardzie. Co prawda w 1191 roku również się ożenił, ale resztę życia spędził, starannie unikając żony. Unikał zresztą nie tylko jej. W kraju bywał okazjonalnie, nigdy nie nauczył się języka angielskiego, a swoje królestwo i poddanych traktował głównie jako źródło dochodu na prowadzenie wojen. Przyświecała mu bowiem idea, która rozpalała wyobraźnię mężczyzn całej ówczesnej Europy – odzyskać Ziemię Świętą z rąk niewiernych. Jako jeden z dowódców trzeciej wyprawy krzyżowej na długie lata zniknął z Anglii. Wrócił w 1194 roku, ale nie rządził długo – zginął w roku 1199, walcząc o angielskie posiadłości we Francji. Nie pozostawił po sobie dziedzica. W końcu ambitny Jan mógł otrzymać upragnioną angielską koronę. Już wcześniej bowiem nie ustawał w wysiłkach, aby odebrać bratu tron lub choćby uzyskać więcej władzy. Najbardziej podstępny pomysł podsunął mu król Francji Filip II August, który rozpaczliwie próbował rozwiązać swój problem z siostrą. Królewna francuska Alicja od 1169 roku była zaręczona z Ryszardem. Jednak przebywając długie lata na dworze angielskim, została w końcu kochanką Henryka II i nawet urodziła mu dziecko. Ryszard, już jako król, zerwał zaręczyny, tłumacząc, że nie może poślubić kobiety, która sypiała z jego własnym ojcem. Filip II August zaoferował wtedy rękę Alicji Janowi, obiecując mu w zamian wszystkie posiadłości angielskie we Francji. Jan podobno całkiem poważnie rozważał tę propozycję, ale o wszystkim dowiedziała się Eleonora. Zagroziła synowi konfiskatą jego ziem oraz majątku i nakazała zerwać wszelkie rokowania z Francją. Jan uległ żądaniom matki być może również dlatego, że marzyła mu się większa nagroda – nie tylko posiadłości francuskie, ale całe królestwo! I w końcu, 6 kwietnia 1199 roku, jego marzenie się spełniło.

Jeden z portretów króla Jana bez Ziemi. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Jeden z portretów króla Jana bez Ziemi.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Król Jan

Wraz z koroną na głowę Jana spadły także kłopoty. Kraj był zrujnowany, a baronowie, oburzeni arogancją władców, gotowali się do buntu. Królestwo było ogromne, obejmowało Anglię, Irlandię i niektóre francuskie hrabstwa. Szczególnie te ostatnie ziemie były nieustannie kością niezgody pomiędzy Anglią a Francją, więc przychylność władających nimi baronów dla nowego władcy była niezwykle istotna. W sierpniu 1200 roku Jan odwiedził Akwitanię, rodzinny kraj swojej matki. Tam poznał Izabelę z Angoulême, i to spotkanie odmieniło losy ówczesnej Europy. Wersja romantyczna tej historii mówi o miłości od pierwszego wejrzenia, o uderzającej urodzie Izabeli, zwanej czasami Heleną Średniowiecza, o ogromnym pożądaniu, jakie od razu owładnęło króla. Prawda była prawdopodobnie zupełnie inna. Z ziem we Francji trzy krainy (Lusignan, La Marche i Angoumois) były kluczowe dla utrzymania równowagi w regionie. Izabela była córką Aimera Taillefera, hrabiego Angoulême, i spadkobierczynią Angoumois. Co więcej, już od dawna była zaręczona z Hugonem IX Czarnym, seniorem Lusignan i hrabią La Marche. Poprzez małżeństwo doszłoby do bardzo niebezpiecznego z punktu widzenia Jana połączenia ziem pod panowaniem jednego seniora. Król bardzo szybko więc namówił ojca Izabeli do zerwania zaręczyn i oddania mu jej za żonę. Przeciwko tezie o nadzwyczajnym pożądaniu świadczy też fakt, że wedle niektórych historyków Izabela w chwili spotkania Jana miała dopiero około dziewięciu lat. Jakiekolwiek niewłaściwe zachowanie króla nawet w tamtych czasach uznano by za molestowanie dziecka. Powszechnie uważano, że dziewczyna może spełniać obowiązki żony dopiero w wieku dwunastu lat. Król miał tylko jeden problem – był już żonaty. Błyskawicznie postarał się więc o unieważnienie małżeństwa, które, biorąc pod uwagę trudności przy zawieraniu ślubu, uzyskał bez problemu. 24 sierpnia 1200 roku Izabela została żoną Jana, a 8 października koronowano ją na królową angielską. W tym samym momencie Jan zyskał potężnego wroga w osobie Hugona Czarnego. Nie dość że król ukradł mu narzeczoną, zrujnował obiecujący sojusz, to jeszcze odebrał hrabstwo La Marche. Wściekły Hugo udał się na skargę do Filipa Augusta. Ten skorzystał z okazji, aby skonfiskować Janowi francuskie ziemie. Tak zaczęła się długa wojna, w wyniku której rozpadło się bezpowrotnie imperium Plantagenetów i zmieniła sytuacja geopolityczna zachodniej Europy.

Henryk III, najstarszy syn Jana bez Ziemi i Izabeli z Angoulême. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Henryk III, najstarszy syn Jana bez Ziemi i Izabeli z Angoulême. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Małżeństwo Jana i Izabeli nie było szczęśliwe, dzieliła ich bowiem bardzo duża różnica wieku. Mimo tego mieli pięcioro dzieci. Co rzadkie w tamtych czasach, wszystkie dożyły wieku dorosłości. Król najwyraźniej poczekał, aż jego młodziutka żona dorośnie, bo pierwsze dziecko urodziło się dopiero w 1207 roku.

Jan nie nacieszył się długo koroną. Zmarł w październiku 1216 roku. Tron odziedziczył jego syn Henryk III i w Anglii w końcu zapanował pokój. Co ciekawe, obie żony Jana odnalazły szczęście w następnych małżeństwach. Izabela z Gloucester była w kolejnych latach dwukrotnie zamężna. Zmarła niedługo po Janie, w 1217 roku. Izabela z Angoulême w chwili śmierci króla była jeszcze bardzo młoda. Wróciła w rodzinne strony i w 1220 roku poślubiła syna swojego pierwszego narzeczonego, Hugona X z Lusignan. Para doczekała się aż dziewięciorga dzieci.

Jan bez Ziemi nie zostawił po sobie dobrych wspomnień. Dał jednak Anglii to, co naprawdę ważne –następcę, który okazał się znakomitym królem.

Więcej:

Plantageneci

Dan Jones

Artykuł Jan bez Ziemi,
czyli najgorszy Anglik
XIII wieku
pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

Od wikingów do Normanów.Ród Wilhelma Zdobywcy

$
0
0
Ryszard II Dobry, fragment miniatury. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Ryszard II Dobry, fragment miniatury.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

29 lutego 2016 roku w normańskim Fécamp francuscy naukowcy otwarli grobowiec zawierający szczątki dwóch książąt normańskich – Ryszarda I Nieustraszonego i Ryszarda II Dobrego, odpowiednio pradziada i dziada Wilhelma Zdobywcy. Uczeni pragnęli pozyskać wystarczającą ilość materiału genetycznego, potrzebną do rozwiązania zagadki pochodzenia dynastii normańskiej, zagadki frapującej historyków już od wielu stuleci. Wywodzili się od niej wszyscy bez wyjątku władcy angielscy i brytyjscy, zasiadający na tronie od niemal 950 lat, kiedy to 14 października 1066 roku wojska Wilhelma zniosły pod Hastings armię Harolda II Godwinsona.

Wielu Anglików już wówczas zadawało sobie pytanie, kim był i skąd pochodził ten półbarbarzyński książę Normandii, który odtąd miał zostać ich królem, gdyż jego przydomek, Bastard – dopiero później zastąpiony przez bardziej chwalebny: Zdobywca – sugerował niezbyt zaszczytne pochodzenie. Różne źródła wskazują lub sugerują, że dynastia książąt normańskich mogła wywodzić się z Danii, Norwegii, a nawet Finlandii. Jak było naprawdę i czy w gąszczu sprzecznych ze sobą przekazów można po wiekach wydobyć prawdę – oto zagadka, której rozwiązania warto poszukać.

Statua przedstawiająca wikinga Rollona. © Wikimedia Commons, Frederic BISSON.

Statua przedstawiająca wikinga Rollona.
© Wikimedia Commons, Frederic BISSON.

Rollo – wiking przybyły znikąd

Francuskie źródła z X wieku wspominają pewnego nieznanego bliżej wikinga, który miał się stać protoplastą przyszłych książąt Normandii. Określają go jako wodza normańskich piratów, pustoszących na początku stulecia północne wybrzeża kraju. Kronikarz Flodoard z Reims, piszący około 966 roku, nazywa go Ragenoldem, natomiast jego krajan Richer, tworzący trzydzieści lat później, używa imienia Rollo, pod którym stał się już odtąd znany na Zachodzie i które było odmianą nordyckiego imienia Rolf. Richerowi z Reims zawdzięczamy również pierwszą próbę wskazania filiacji owego Rollona.

Jak czytamy w rozdziale XXVIII pierwszej księgi jego Kroniki:

W tym czasie Robert, książę Galii Celtyckiej, zaatakował żywo piratów, którzy pod wodzą Rollona, syna Katillusa, nagle wkroczyli do Neustrii[1].

Niestety, powyższa krótka wzmianka o rzekomym ojcu Rollona, „Katillusie” w żadnym stopniu nie rozwiązuje zagadki pochodzenia wikinga, gdyż o takiej postaci w przekazach nie pojawiają się żadne wzmianki, a biorąc pod uwagę formę imienia, niespotykanego wśród Skandynawów, jest to raczej postać legendarna.

Według Richera wspomniany Rollo, pomimo że dysponował wojskiem w liczbie 50 000 (sic!), został pokonany w wielkiej bitwie przez księcia Roberta, który po wzięciu licznych jeńców kazał ich wszystkich ochrzcić. Kronikarz nie wspomina, czy Rollo znajdował się wśród ochrzczonych jeńców, jednak w związku z tym, że późniejsza tradycja dworska nie mówi o jego niewoli, to raczej udało mu się zachować wolność.

Karol III, król Francji. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Karol III, król Francji. © Wikimedia Commons,
domena publiczna.

Hipoteza „duńska”

Więcej szczegółów dotyczących historii Rollona dostarcza nieco późniejszy kronikarz Dudo z Saint-Quentin, autor rozpoczętej na zamówienie jego wnuka Ryszarda I, a ukończonej około 1030 roku, Historii książąt normańskich. Z jego przekazu wynika, że wspomniany wódz normański był pochodzenia duńskiego. Opowiada o niewymienionym z imienia duńskim możnym, toczącym zajadły spór ze swoim królem. Po jego śmierci jeden z jego synów zostaje zabity, drugi zaś – właśnie Rollo – musi udać się na wygnanie. Ten po kilkuletnim pustoszeniu północnych wybrzeży francuskich zostaje powstrzymany w bitwie pod Chartres, zawierając w 911 roku w Saint-Clair-sur-Epte układ z królem Francji Karolem III Prostym. Na mocy tego traktatu obiecuje przyjąć chrzest i otrzymuje od króla lenno w postaci terenów wokół Rouen. Jest to początek przyszłego księstwa Normandii. Historyczności tego aktu dowodzi pewien dokument Karola Prostego z 918 roku, potwierdzającego, że kościół w Saint-Germain-des-Prés posiada dobra zniszczonego wcześniej przez Normanów opactwa w La Croix-Saint-Ouen, za wyjątkiem:

części [włości] tegoż opactwa, które przekazaliśmy Normanom znad Sekwany, czyli Rollonowi i jego towarzyszom, dla obrony królestwa[2].

Czy można zatem uznać za prawdziwą wersję podaną przez Dudona i przyjąć duńskie pochodzenie rodu książąt Normandii? Z jednej strony, można znaleźć w jego opisie fragmenty rzeczywiście wyglądające na pochodzące z tradycji skandynawskiej, zatem odzwierciedlające elementy historyczne oparte na rzeczywistych wydarzeniach. Z drugiej strony, nie należy zapominać, że w tych czasach niejednokrotnie nie rozróżniano na Zachodzie krajów, z których pochodzili Skandynawowie, nazywając ich ogólnie czy to Danami (Duńczykami), czy Normanami. Otwiera to pole do dalszych interpretacji, opierających się w znacznej mierze na teorii o norweskim pochodzeniu rodu, zawartych w rodzimych przekazach skandynawskich.

Snorri Sturluson jest autorem zbioru sag o norweskich królach. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Snorri Sturluson jest autorem zbioru sag o norweskich królach.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Hipoteza „norweska”

Przekaz o norweskich korzeniach Rollona pojawił się po raz pierwszy w anonimowej łacińskiej Historii Norwegii, spisanej pod koniec XII wieku. Kronika wspomina o niejakim Rolfie, zwanym Piechurem z racji konieczności przemieszczania się piechotą, gdyż nie był w stanie – z powodu ogromnego wzrostu – dosiadać konia. Tenże Rolf, po opuszczeniu Norwegii za panowania Haralda Pięknowłosego, miał dołączyć do jarla Ragnvalda i przemierzać północne morza i krainy, czyli Orkady, Szkocję, Anglię i Irlandię, zanim nie osiadł w Rouen, zakładając dynastię książąt normańskich. Kronikarz wymienia następnie nie do końca poprawnie jego potomków, kolejnych książąt Normandii, pomijając jednak krótko panujących Ryszarda III oraz jego brata Roberta II Wspaniałego, zwanego również Diabłem, rzeczywistego ojca Wilhelma Zdobywcy, jednocześnie mylnie przypisując ojcostwo króla Anglii Ryszardowi II.

Wersja ta została następnie rozbudowana przez największego historyka islandzkiego Snorriego Sturlusona, który w zbiorze sag o norweskich królach, zatytułowanym Heimskringla, odnosi się do przekazu swojego poprzednika. W Sadze o Haraldzie Pięknowłosym, stanowiącej część jego dzieła, wymienia jarla Möre Ragnvalda Eysteinssona Mądrego (być może tożsamego z poprzednim Ragnvaldem z Historii Norwegii), oraz jego synów, w tym właśnie Rolfa Piechura. Tenże Rolf miał po powrocie z wyprawy na zachód wyrżnąć pod bokiem króla stado bydła i za ten haniebny czyn zostać skazany przez Haralda na wygnanie, i to pomimo więzów przyjaźni łączących władcę Norwegii z jego ojcem Ragnvaldem i mimo wstawiennictwa matki Ragnhildy. Snorri opowiada następnie o tułaczce Rolfa po krajach północnych, wymieniając na trasie jego podróży Hebrydy, oraz o zasiedleniu przezeń ze swoimi towarzyszami późniejszej Normandii.

Hipoteza „fińska”

Dzięki informacjom zaczerpniętym z Heimskringli oraz uzupełniającej ją Sagi o Orkadach, można hipotetycznie ustalić genealogię Rolfa Piechura na kilkanaście pokoleń wstecz, aż do mitycznych władców Kvenlandu, legendarnej krainy o nie do końca ustalonej lokalizacji, najprawdopodobniej jednak obejmującej tereny Finlandii oraz okolicznych obszarów na północ i wschód od tego kraju. Pierwszym królem Kvenlandu miał być olbrzym Fornjot, od którego pochodzili ponoć następni władcy, panujący nad tą krainą przez siedem kolejnych pokoleń aż do Heytira Gorassona, którego syn Sveid miał już rządzić w Norwegii. Od niego miała się też wywodzić linia rodu, którego potomkiem w piątym pokoleniu był podobno Rolf Piechur.

Gdzie leży prawda?

Wszystkie wersje, usiłujące ustalać pochodzenie pierwszego księcia Normandii, mają charakter legendarny. Dojście do prawdy wymaga wybrania tej wersji, która mogłaby zawierać czy to najwięcej materiału historycznego, czy najmniej tego legendarnego. Generalnie najwięcej zwolenników ma teoria norweska, ale czy słusznie? Czas pokaże, czy po opublikowaniu wyników francuskich badań DNA potomków Rollona będzie można określić definitywnie, z którego obszaru Skandynawii mógł przybyć do Normandii przodek angielskich monarchów.

 

Bibliografia

https://en.wikipedia.org/wiki/Rognvald_Eysteinsson

https://fr.wikipedia.org/wiki/Rollon#/media/File:Ascendance_de_Rollon_26_02_2007.jpg

http://www.davidkfaux.org/files/deBeaufouFullReport.pdf

http://remacle.org/bloodwolf/historiens/flodoard/annales.htm

http://www.jlukaszewski.republika.pl/harald2.html

A History of Norway and The Passion and Miracles of the Blessed Ólafr, trans. D. Kunin, Viking Society for Northern Reserch, London 2001.

Fałkowski, Potestas regia. Władza i polityka w królestwie zachodniofrankijskim na przełomie IX i X wieku, Wydawnictwo Neriton, Warszawa 1999.

Morris, Podbój normański, przekł. M. Józefowicz, M. Rataj, Wydawnictwo Astra, Kraków 2005.

Richeri Historiarum quatuor libri. Histoire de Richer en quatre livres, par A.-M. Poinsignon, Academie Imperiale de Reims, Reims 1885.

The Orkneyinga Saga, trans. J. H. Hjaltalin and G. Goudie, Edmonston and Douglas, Edinbourgh 1873.

Wołucki, Wiking a sprawa polska, Wydawnictwo Marpress, Gdańsk 2005.

Zumthor, Wilhelm Zdobywca, przekł. E. Bąkowska, PIW, Warszawa1994.

[1] Richeri Historiarum quatuor libri. Histoire de Richer en quatre livres, par A.-M. Poinsignon, Academie Imperiale de Reims, Reims 1885, s. 56. [tłum. własne]

[2] …praeter partem ipsius abbatiae quam annuibus Normannis Saequanensibus, videlicet Rolloni suisque comitibus, pro tutela regni. [tłum. własne], fragment cyt. W. Fałkowski, Potestas regia. Władza i polityka w królestwie zachodniofrankijskim na przełomie IX i X wieku, Warszawa: Wydawnictwo Neriton, 1999, s. 109, przyp. 13.

Więcej:

Podbój normański

Marc Morris

Artykuł Od wikingów do Normanów.
Ród Wilhelma Zdobywcy
pochodzi z serwisu tudorowie.pl.

Viewing all 796 articles
Browse latest View live