„Ponoć po zwycięskiej bitwie Araukanie urządzili zgromadzonym członkom plemienia uroczystą ucztę, podczas której Valdivia został nabity na pal, żywcem pokrojony na kawałki, upieczony i zjedzony. Lecz zanim jego szczątki trafiły do żołądków kanibali, musiał w okrutny sposób odpokutować za chciwość. Podobno Indianie wlali mu w usta czarę roztopionego żółtego metalu, mówiąc: „Pij złoto, aż cię zabije, skoro tylko je kochałeś” […]

Siedem śmierci. Jak umierano w dawnych wiekach. Premiera już w marcu 2017 roku.
Do śmierci Filipa IV Pięknego, pogromcy templariuszy, doprowadziła chciwość, a Bolesława Śmiałego, który podniósł rękę na pomazańca Bożego, biskupa Stanisława, zgubił gniew. Chciwy konkwistador Pedro de Valdivia zginął ponoć napojony przez Indian roztopionym złotem, Machiavelli w gniewie na lekarzy, których miał za konowałów, przedawkował leki, a pogrążona w apatii Maria Klementyna Sobieska zagłodziła się na śmierć. Toksyczne „kosmetyki”, które miały dodać powabu, najpierw młodej i atrakcyjnej, a potem starzejącej się Elżbiecie Tudor, negatywnie odbijały się na jej zdrowiu, ale kobieca próżność nie pozwalała jej zrezygnować z tej niezawodnej kobiecej broni…
Dzisiaj na przyczynę wielu z tych zgonów spojrzelibyśmy inaczej, ale w odległej przeszłości przykładna śmierć miała ogromne znaczenie. Była jedną z najważniejszych powinności życia, dawała nadzieję na boskie przebaczenie i otwierała drogę do nieba. A jeśli nie była przykładna? Cóż, dla wszystkich stawało się jasne, że jest karą za grzechy. Tylko jakie? Teorię bez przeszkód można było dorobić, zwłaszcza że ówczesne sekcje zwłok nie zawsze dawały odpowiedź, a opowieści o skrytobójstwach, klątwach i pomście Bożej świetnie się wśród gawiedzi sprzedawały.
Skąd jednak pomysł, aby straszyć ogniem piekielnym bogobojnych katolików, dla których przez wieki religia była nieodłącznym elementem życia? Początków idei siedmiu grzechów należy szukać w IV stuleciu. W 375 roku mnich Ewagriusz z Pontu, który uciekł z Konstantynopola na pustynię, by tam pościć i pokutować za winy, stworzył listę ośmiu pokus, dręczących ludzką duszę. W 590 roku papież Grzegorz Wielki skrócił ten spis do siedmiu, łącząc apatię (acedia) i smutek (tristitia) w jeden grzech lenistwa, stąd przez długie wieki do złych skłonności zaliczano melancholię i depresję, zrzucając je na karb działalności szatana, a nie choroby.
Granice między siedmioma grzechami często były płynne, lecz ludzie dawnych epok potrafili odczytać boskie znaki tam, gdzie współcześnie nawet byśmy ich nie zobaczyli. I tak nie mieli problemu z uznaniem, że Grzechy, a raczej złe skłonności z listy Grzegorza Wielkiego, które były przyczyną wszelkich występków, w sposób pośredni lub bezpośredni przyczyniały się do tragicznych, tajemniczych albo wręcz makabrycznych zgonów.
Jakich i czyich? Nie tylko prostego ludu, jak się okazuje, ale również – a może przede wszystkim – „największych” tego świata: królów, książąt, możnych panów, a nawet papieży, którzy przecież powinni strzec bogobojnych przed popełnieniem grzechów, a nie sami padać ich ofiarą…
Wydawnictwo Astra ma przyjemność zapowiedzieć kolejną nowość: Siedem śmierci. Jak umierano w dawnych wiekach. Premiera już w marcu 2017 roku.
Artykuł Siedem śmierci pochodzi z serwisu tudorowie.pl.