Quantcast
Channel: astrahistoria.pl
Viewing all articles
Browse latest Browse all 796

Książę w morskich odmętach 

$
0
0
Adelin

Holbein Hans młodszy, ryciny z serii „Danse macabre”. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Król Edward Wyznawca przepowiedział nadejście króla, w którym „nadzieja Anglii ścięta niczym drzewo rozkwitnie ponownie, wyda owoce i położy kres cierpieniom”. Myślano, że chodzi o Wilhelma Adelina, lecz jak pisał Wilhelm z Malmesbury, Bóg chciał inaczej. Kronikarz nie wspomniał, że jedno z najtragiczniejszych wydarzeń w historii średniowiecznej Anglii było skutkiem… zwykłej pychy.

Jedyny prawowity syn Henryka I Beauclerka Wilhelm był od najmłodszych lat przygotowywany do roli następcy angielskiego tronu. Do spraw jego wychowania i edukacji para królewska podchodziła „z wielką nadzieją i troską”, a książę już jako dwunastolatek przyjął przysięgi na wierność od angielskich i normańskich panów. Wielkie nadzieje zostały jednak przekreślone ledwie u progu dorosłości księcia.

Był rok 1120, a Henryk I przebywał wówczas na terenie Normandii, gdzie spędził ostatnie cztery lata na negocjacjach traktatu pokojowego z królem Francji Ludwikiem VI Grubym. Jesienią postanowił wrócić do Anglii, by w domu spędzić nadchodzące święta. Kapitan Tomasz FitzStephen zaproponował królowi, by ten popłynął do kraju na jego nowym langskipie – „Blanche Nef”, zaznaczając, że jego dziadek, Airard, brał udział w inwazji Wilhelma Zdobywcy na Anglię. Henryk postanowił wysłać na „Białym Statku” całą książęcą świtę, w tym dwóch swoich synów, a samemu popłynąć na innym okręcie. Miał zwrócić się do kapitana słowami: „Powierzam ci moich synów Wilhelma i Ryszarda, których kocham jak moje własne życie”. Jednak nie tylko następca tronu i najstarszy nieślubny syn znaleźli się na pokładzie. Popłynęła z nimi także nieślubna córka króla, Matylda, hrabina Perche, jego siostrzenica Maud wraz z mężem Ryszardem, hrabim Chester, Stefan z Blois, będący wnukiem Wilhelma Zdobywcy po kądzieli oraz świta licząca ponad setkę osób. FitzStephen obiecał, że na jego statku bezpiecznie dotrą do domu. Gdyby nie pycha księcia i załogi, z pewnością obietnicy udałoby się dotrzymać.

Dziś powiedzielibyśmy, że kwiat elity urządził sobie tamtej październikowej nocy tragiczną w skutkach popijawę. Czekał ich ponad stukilometrowy rejs w kierunku wybrzeży południowej Anglii, a humory dopisywały. Wśród kwiatu angielskiej szlachty i rycerstwa brylował Wilhelm Adelin, jedyny prawowity syn Henryka i Matyldy Szkockiej, nazwany tym imieniem na cześć dziadka, Wilhelma Zdobywcy. Miał niespełna osiemnaście lat, był radosnym i towarzyskim młodzieńcem, uwielbianym i rozpieszczanym. Jeden z normandzkich kronikarzy opisał go jako młodzieńca „odzianego w atłasowe szaty obszyte złotym ściegiem, otoczonego przez tłum domowników i straży, promieniejącego w prawie niebiańskiej chwale”. Nieustannie mu dogadzano i schlebiano, toteż stał się arogancki i przekonany o swojej wyjątkowości. Po zawarciu sojuszu między Anglią i Francją, umocnieniu pozycji jako następca tronu, a także doskonale zaplanowanym przez Henryka politycznym małżeństwie z córką hrabiego Andegawenii, młody książę miał powody do świętowania.

Impreza na „Białym Statku” opóźniła jego wyjście z portu o kilka godzin. Król już dawno pożeglował do domu, gdy jego syn wraz z resztą „złotej młodzieży” angielskiej nadal się bawił, a wino lało się strumieniami. Gdy kapłani przybyli z wodą święconą, aby pobłogosławić statek, arogancka młodzież nakazała im odejść, kpiąc z nich i wyśmiewając. Co prawda „Biały Statek” był wspaniałą i potężną jednostką, zdolną przewieźć kilkuset pasażerów, z załogą liczącą aż pół setki ludzi. Normandzki historyk, Orderyk Vitalis, uważał go za okręt „znakomicie wyposażony i gotowy do służby królewskiej”. W dodatku żegludze po Kanale sprzyjała pogoda – wiał południowy wiatr, a niebo było bezchmurne. Około północy, podczas nowiu Księżyca, „Biały Statek” podniósł kotwicę i wypłynął do Anglii. Zamroczeni winem i rozochoceni młodzieńcy chcieli sprawdzić możliwości jednostki w przekonaniu, że uda im się dopłynąć do Anglii przed Henrykiem – chcieli płynąć przy w pełni rozwiniętym żaglu i wiosłując z maksymalnym wysiłkiem. Rozsądkiem wykazał się, jako jeden z nielicznych, dwudziestokilkuletni Stefan z Blois, który opuścił kuzyna, wymawiając się rozstrojem żołądka, i powrócił do domu na innym statku. Tym samym ocalił życie.

pycha

Pieter Bruegel Starszy, „Pycha” . © Wikimedia Commons, domena publiczna.

„Noc była ciemna, gdy młoda i niedoświadczona załoga, zamroczona trunkami, odbiła od brzegu – pisał Wilhelm z Malmesbury. – Statek mknął szybciej niż strzała, tnąc morskie fale, aż przez nieuwagę pijanej załogi uderzył w skałę wystającą z morza niedaleko od brzegu”. Nie wiadomo, jaki był powód tragedii. Czy zawiodła pycha pijanej załogi? Czy błąd w nawigacji sprawił, że statek wpłynął na skałę? A może to sam Bóg, jak rozpisywali się potem saksońscy kronikarze, ukarał pychę angielskiej młodzieży, która wyśmiała duchownych i zrezygnowała z błogosławieństwa? Bez względu na przyczynę, wspaniały okręt rozbił się tuż przy wyjściu z portu, nieopodal Bas de Catteville, a przez głęboki otwór lodowata woda błyskawicznie dostała się do wnętrza. Wilhelm początkowo wydostał się ze statku na łodzi ratunkowej i niewiele brakowało, by bezpiecznie dopłynął do portu. Jednak pośród krzyków tonących rozpoznał głos swojej siostry Matyldy i nie chciał zostawić jej na pastwę głębin. Łódkę z księciem zatopili inni rozbitkowie, którzy w desperacji zaczęli wdzierać się na jej pokład. Wraz z Wilhelmem i jego siostrą zginęli wszyscy pasażerowie i załoga poza jednym człowiekiem. Był to rzeźnik z Rouen imieniem Berauld, który na statku znalazł się zupełnie przypadkowo. Ocaliły go skóry baranie, w które się owinął, i drewniana belka, na której podryfował do brzegu. Jak pisał Wilhelm z Malmesbury, „przez całą noc uczepiony masztu, przeżył, by następnego dnia opowiedzieć całą tę straszliwą historię”.

Tymczasem król bezpiecznie dotarł do domu dzięki doświadczonej i ostrożnej załodze. Natychmiast przystąpiono do przedświątecznych przygotowań. Wieści o tragedii dotarły na dwór szybko i na pewien czas zatajono je przed Henrykiem. Nikt nie chciał wziąć na siebie ciężaru poinformowania władcy, że stracił troje dzieci, w tym następcę tronu. Tym bardziej że trudności sprawiło odnalezienie ciał, których „szlachetne członki stały się pokarmem okrutnych bestii z głębin”. W końcu do króla posłano chłopca, który z płaczem opowiedział mu o tragedii. Według Orderyka Vitalisa Henryk „upadł na ziemię, przygnieciony bólem”. Ponoć od tamtego dnia na jego twarzy już nigdy nie widziano uśmiechu.

7_smierci_okladka-3D-sklep

Siedem śmierci. Jak umierano w dawnych wiekach. Premiera już w marcu 2017 roku.

Katastrofa „Białego Statku” nie była jedynie osobistą tragedią dla Henryka, który stracił syna i następcę, lecz również dla dynastii normandzkiej. „Żaden statek nie przyniósł Anglii tak wielkiej rozpaczy, żaden nie okrył się tak ponurą sławą na świecie” – pisał Wilhelm z Malmesbury. Zginął „cały kwiat dworu, czy to rycerze, czy kapłani, a także synowie szlachetnych rodów, szkoleni na rycerzy”. Przede wszystkim jednak zginął następca tronu Anglii, który gwarantował pokój między Normandią i Andegawenią. Książę pozostawił dwunastoletnią wdowę – Matyldę, córkę Fulka V, hrabiego Andegawenii i przyszłego króla Jerozolimy. Pod znakiem zapytania stanął również pokój z Francją. Wszystkie marzenia, plany i nadzieje Henryka zostały obrócone wniwecz przez pychę i lekkomyślność jego syna, a angielski tron miał przypaść Stefanowi z Blois, pogrążając Europę Zachodnią w chaosie na kolejne trzy dekady.

O grzechu pychy i pozostałych przywarach, którym ulegali wielcy ludzie dawnych wieków, już wkrótce w nowej pozycji Wydawnictwa Astra: Siedem śmierci. Jak umierano w dawnych wiekach.

Tekst: fragmenty z Siedmiu śmierci… autorstwa Barbary Faron i Agnieszki Bukowczan-Rzeszut.
Książka dostępna od 23.03.2017 r.

Artykuł Książę w morskich odmętach  pochodzi z serwisu tudorowie.pl.


Viewing all articles
Browse latest Browse all 796

Trending Articles